MAREK MUTOR

Wrocław

A co z wartościami?

Sztuka współczesna często kojarzy się nam ze światem obcym wartościom podzielanym przez katolików. Wiele głośnych realizacji sztuk wizualnych ostatnich lat, pełnych dekonstrukcji czy wręcz profanacji symboli religijnych, skutecznie utwierdzało przekonania, że drogi Kościoła i środowisk artystycznych rozeszły się. Tymczasem prowokacyjne przedsięwzięcia artystyczne nie mogą być traktowane jako synonim „sztuki współczesnej”. Nie stanowią bowiem całokształtu występujących współcześnie zjawisk artystycznych.

Przez wieki Kościół był mecenasem sztuki. Nowatorskie dzieła pojawiały się w świątyniach, niejednokrotnie budziły też kontrowersje. Jak choćby nagość postaci ukazanych przez Michała Anioła na fresku Sąd Ostateczny w Kaplicy Sykstyńskiej, co w oczach krytyków uchodziło za nieprzyzwoite. Dziś w kościołach nowatorska sztuka gości rzadko. Dominuje nurt odtwórczy – konwencjonalne i nie zawsze dobre warsztatowo obrazy świętych. W obawie przed „naruszeniem wartości” zaczynamy bać się wszelkich niejednoznaczności, które są nieodzownym elementem języka sztuki. Np. dzieło E. Geta-Stankiewicza „Zrób to sam”, grafika przedstawiająca zestaw składający się z młotka, gwoździ, krzyża i figury Jezusa, określane bywa jako „kontrowersyjne”. Ja widzę je przez „chrześcijańskie okulary”. Każdy mój grzech przybija Chrystusa do krzyża – czy w dziele tym nie odzwierciedla się ta ważna prawda? Oczywiście dziełu temu można nadać inne znaczenie. Sztuka jednak, by być sztuką, a nie publicystyką, musi operować symbolem i wieloznacznością. Nie chodzi o to, by do świątyń wprowadzać dzieła antychrześcijańskie. Raczej o to, by stwarzać przestrzeń dla artystów, którzy mają doświadczenie religijne i pragną poszukiwać własnej drogi artystycznej. Wielu młodych adeptów sztuki chce rozwijać się w tym kierunku, co pokazał konkurs zorganizowany w zeszłym roku przez Centrum Historii Zajezdnia, pod kierownictwem artystycznym M. Mikołajka. W Polsce funkcjonują z sukcesem środowiska artystyczne dobrze przyjmowane przez opinię chrześcijańską, jak choćby pomorska Grupa Apellesa.

Świadkiem udanego połączenia duchowości, klasycznych wartości i estetyki sztuki współczesnej jest 90-letni R. Demarco, artysta i myśliciel awangardowy. Wypromował na Zachodzie wielu polskich artystów, np. T. Kantora. Współpracował z twórcami, którzy są, mówiąc eufemistycznie, odlegli od chrześcijaństwa. Pozostawał jednak tradycyjnym katolikiem, rozmiłowanym w pięknie liturgii, modlącym się i zachęcającym do tego spotkanych na swojej drodze ludzi. W marcu 2020 r. w ramach podróży po Polsce Demarco będzie promował książkę Artysta jako odkrywca. To przejmujące świadectwo tego, że sztuka współczesna jest znacznie bogatsza, niż nam się wydaje, i może stanowić przestrzeń spotkania z Bogiem. W sztuce warto szukać zjawisk odnoszących się do klasycznej triady prawda–dobro–piękno. Szukajcie, a znajdziecie…