ADORACYJNA MIEJSKA DROGA KRZYŻOWA

Stacja V

Pomagasz nieść krzyż

O inicjatywie i historii
Adoracyjnej Miejskiej
Drogi Krzyżowej
we Wrocławiu
rozmawiają

ks. Aleksander Radecki
i Dominik Golema

Uczestnicy rozmowy: ks. Aleksander
Radecki i Dominik Golema

ARCHIWUM NOWEGO ŻYCIA

Dominik Golema: Kilka lat temu było nam dane, wraz z rodziną, przejść stacjami Via Dolorosa po ulicach Jerozolimy, przeżywając kolejne stacje Męki Pańskiej w domniemanych miejscach tego uświęconego miasta. Przeciskając się pomiędzy grupami turystów lub pielgrzymów, mijając kolejne stragany z wszelkimi towarami, od przypraw poprzez kilimy, fajki po pamiątki religijne związane z różnymi kultami, stłoczone na jednym stoliku, odnajdywaliśmy kolejne etapy naszego nabożeństwa.
W pewnym momencie podeszła do nas elegancka starsza pani, dopytując, czy zmierzamy ku Bazylice Grobu Pańskiego, i sugerując wskazanie drogi.
Ostrożni w nawiązywaniu przygodnych kontaktów próbowaliśmy czym prędzej zakończyć tę mało komfortową dla nas, niespodziewaną konwersację.
Przy kolejnym naszym zapewnieniu, że dziękujemy za pomoc i sami sobie poradzimy, kobieta odrzekła: „Idziecie do Grobu Pańskiego, ja też tam idę, pomóżcie mi nieść siatkę z zakupami…” i wręczyła ją Tomkowi, chrzestnemu naszego syna. Tak oto Tomasz wszedł w rolę Szymona z Cyreny, a my doświadczyliśmy, na czym może polegać przeżywanie Drogi Krzyżowej.
Ekstremalna Droga Krzyżowa, inicjatywa podjęta przed jedenastoma laty, w swej ostatniej edycji pomogła ponad stu tysiącom osób przeżywać misterium Męki Pańskiej, wiodąc ich po niemal tysiącu tras w 25 krajach.
Zmaganie się z odczuwaniem bolących stóp, braku sił, zimnej nocy, senności i wyczerpania stanowi nie lada ćwiczenie pokory fizycznej i duchowej.
Poszedłem dwa razy EDK. Po drodze pragnienie jak najszybszego dotarcia do końca stawało się coraz bardziej natrętne.
Cudownym było, u kresu drogi, na ostatniej stacji móc uklęknąć przed tabernakulum. To klęczenie wówczas było niewyobrażalnie błogim, kojącym odpoczynkiem. Problemem było jednak wstać ponownie, dobrze że był pod ręką solidny krzyż, na którym można było się wesprzeć.

Jednak, by było to możliwe, trzeba było ten krzyż nieść ze sobą…
Po tych dwóch doświadczeniach pojawiło się pragnienie, aby móc przeżywać misterium Męki Pana Jezusa, wędrując po Wrocławiu. Tak jak było to w Jerozolimie przed dwudziestoma wiekami, w sercu tętniącego życiem miasta, gdzie dzieje się tak wiele, móc odnajdywać najważniejsze, co się dzieje.
I jednocześnie myśl, aby nie gonić od stacji do stacji, ale aby na każdym etapie spotykać się w adoracji z Panem Jezusem w tabernakulum. To było takie pragnienie, aby Wrocław mógł stać się jedną wielką kaplicą adoracji w rozważaniu Męki Pańskiej.
Ks. Aleksander Radecki: Tak, i to, że mnie Pan przekonał, poprę również skojarzeniem wprost z kościołami stacyjnymi w Rzymie. Kiedyś, gdy byłem tam i nawiedzaliśmy kolejno te świątynie, pomyślałem, że gdyby się postarać, to można je wszystkie nawiedzić nawet jednego dnia. Byłoby to możliwe, ale przecież nie o to chodzi. Lepiej jest mieć czas, dobrze te miejsca poznać, zaznajomić się z ich historią, mieć czas na modlitwę, medytację. Lepiej zatem jest to rozłożyć przynajmniej na kilka dni. Pomyślałem więc, że skoro we Wrocławiu mamy 80 kościołów, to przenosząc przebieg Drogi Krzyżowej co roku na nowy szlak, po sześciu latach możemy nawiedzić wszystkie kościoły Wrocławia. Ksiądz Arcybiskup zaaprobował tę inicjatywę i zaczęliśmy układać pierwszą trasę. Nie było to proste, bo jakimże kluczem dobierać poszczególne kościoły-stacje? Zawsze jedni będą mieć daleko, a inni blisko, zatem uznaliśmy, że te lokalizacje nie mają większego znaczenia z perspektywy wzajemnych odległości. Ktoś nawet obliczył, że pierwsza Adoracyjna Miejska Droga Krzyżowa miała 40 km, tym bardziej nie do przebycia jednego dnia.
Określiliśmy wobec tego, że czasem na indywidualne odprawienie tego wędrownego nabożeństwa jest okres od Środy Popielcowej do Wielkiej Soboty, w dowolnych dniach.

Pielgrzymi z Polski uczestniczą
w Drodze Krzyżowej na
Via Dolorosa w Jerozolimie

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Trzeba było zatem dać pielgrzymom odpowiednie narzędzie do wędrówki i modlitwy. Stało się jasne, że same teksty rozważań nie będą wystarczające, i tak powstał pierwszy przewodnik po stacjach wrocławskiej AMDK. Zawierał on również fotografie poszczególnych świątyń i wyznaczonych tam stacji, podstawowe informacje dotyczące dojazdu oraz godzin Mszy Świętych, nabożeństw, adoracji i spowiedzi. Celem było przygotowanie pielgrzyma do świadomego odwiedzania tych miejsc, tak aby jak najlepiej wykorzystać w nich swój pobyt poprzez możliwość uczestniczenia we wspólnej modlitwie czy przystąpienia do sakramentów. Co roku przewodnik „rośnie”, w obecnej edycji odnajdziemy w nim oprócz historii świątyń, rozważań, informacji praktycznych również wiele tekstów modlitw, pieśni, hymnów brewiarzowych i, jak zawsze, miejsce na stemple upamiętniające nasze nawiedzenie poszczególnych kościołów-stacji. Tak oto, od kilkudziesięciu stron w roku 2017, oddajemy do wykorzystania pielgrzymom książeczkę niemal trzystustronicową w tym roku.
Współczesność posługuje się jednak nowoczesnymi narzędziami komunikacji, a więc należało przygotować także odpowiednią aplikację na smartfony. Dzięki tej technice wiemy, że na tegoroczny adoracyjny miejski pielgrzymi szlak wyrusza, oprócz tysiąca posiadaczy książeczkowych przewodników, około dwóch tysięcy pielgrzymów ze smartfonami. Piękne jest to, że w ten sposób możemy poznawać także wspaniałą architekturę sakralną naszego miasta. Słyszałem wiele świadectw, że bez tej zachęty sporo osób nie dotarłoby nigdy do licznych kościołów wrocławskich.
Dominik Golema: Tak, i jest to też prawdziwa zachęta do samego pielgrzymowania, które przecież może odbywać się nie tylko do znanych sanktuariów, ale także bardziej lokalnie, pomiędzy parafiami miasta. Kojarzy mi się to z inicjatywą rozpoczętą w mojej parafii kilka lat temu, a polegającą na odprawieniu drogi krzyżowej pomiędzy kościołem parafialnym na Księżu Małym a filialnym w Trestnie. Jest to dystans 5 km, dający możliwość przeżycia dwugodzinnego nabożeństwa, zazwyczaj jest to ostatni piątek przed Niedzielą Palmową.
Tak właśnie możemy pielgrzymować, modląc się, po całym Wrocławiu. Dzięki rozłożeniu nabożeństwa na więcej dni nasza duchowa obecność na poszczególnych stacjach może trwać nawet kilka dni. Jedni jadą tramwajem do pracy, inni stoją w korkach, jadąc po zakupy, ktoś mknie rowerem na zajęcia, a ktoś inny pośród nich właśnie jedzie na drugi koniec miasta, żeby przeżyć „Drugi upadek pod krzyżem”.
To mocne świadectwo, zwłaszcza że niektórzy pielgrzymi korzystają z możliwości wyposażenia się w pamiątkowy przypinany znaczek informujący o uczestnictwie w tym nabożeństwie.
Rozmawialiśmy także o możliwości wędrowania z drewnianym krzyżem, tak jak jesteśmy do tego zachęcani podczas EDK. Można by przygotować takie krzyże, jakie noszą pielgrzymi wokół sanktuarium maryjnego w bawarskim Altötting, albo pozostawiają na wzgórzu sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Świętej Wodzie na Podlasiu. Drewniane, jedne mniejsze niż metr, inne całkiem spore.

Ks. Aleksander Radecki: Może zatem w kolejnych edycjach zaproponujemy pielgrzymom również taką formułę przeżycia Adoracyjnej Miejskiej Drogi Krzyżowej. To prawdziwe świadectwo wiary i odwagi – jechać przez miasto tramwajem, niosąc drewniany krzyż. Jest całkiem sporo osób, które czekają na taką możliwość…
Dominik Golema: I niosąc ten krzyż, nie pędzić przez miasto, ale mieć czas na zatrzymanie się, na tę właśnie adorację bez pośpiechu. Niezwykłe jest to, że już teraz osoby z charakterystycznymi przypinkami, przewodnikami w dłoni spotykają się w drodze, najczęściej spotykają się właśnie klęcząc i rozważając w danym momencie tę samą stację.
Spotykają się na stacjach Drogi Krzyżowej bez wcześniejszego umawiania się, planowania, tak jak Pan Jezus spotkał płaczące niewiasty, Weronikę…
Ks. Aleksander Radecki: Pozostaje jednak jeszcze jedna trudność, a jest nią skuteczna informacja. To wciąż duże wyzwanie dla nas, myślę tu o kapłanach. Jest ważne, aby o tym mówić, zachęcać, zapraszać do uczestnictwa z ambony, szczególnie w tych kościołach, gdzie w danym roku są wyznaczone stacje AMDK. Oczywiście skorzystanie z tej formuły modlitwy jest zupełnie dowolne, ale trzeba o niej wiedzieć i dostarczenie tej wiedzy to kluczowe zadanie. Naturalnie ta nowa formuła nie od razu przekona każdego, ale działania takie jak np. w parafii pw. św. Henryka, gdzie wizerunek wyznaczonej tam stacji został umieszczony w powiększeniu na ogrodzeniu kościoła, tuż obok przystanku, pozwalają nawet przypadkowym przechodniom dowiedzieć się, może zainteresować, a może i potem skorzystać z tej propozycji modlitwy.
Proszę sobie wyobrazić, że na Dolnym Śląsku mamy ok. 90 różnych zewnętrznych (poza budowlą kościelną) Dróg Krzyżowych, jedna z nich wiedzie nawet na Ślężę, i powstają nowe. Jest zatem rzeczywista potrzeba tworzenia wciąż nowych formuł, inicjatyw, propozycji spotkania w modlitwie z Panem Bogiem. Rozpoczął się nawet projekt utworzenia rowerowej Drogi Krzyżowej w okolicach Trzebnicy.
Dominik Golema: Do inicjatywy tej z dużym zainteresowaniem i chęcią, aby przenieść pomysł AMDK, odniósł się proboszcz parafii w Cervione na Korsyce, ks. Ryszard Słowikowski. Tam byłaby to pewnie AGDK – Adoracyjna Górska Droga Krzyżowa.
Na koniec chciałbym podzielić się jeszcze jednym „obrazkiem” z minionych edycji AMDK. Kościół pw. św. Franciszka z Asyżu, późne popołudnie, dość głęboki mrok w kościele, jeszcze nikt nie zapalił świateł przed wieczorną Mszą Świętą, w jednej z ławek klęczy małżeństwo, raczej emeryci… on przyświeca jej latarką tekst, a ona półgłosem odczytuje treść rozważania Drogi Krzyżowej.
Zapraszamy serdecznie na Adoracyjną Miejską Drogę Krzyżową 2020, zapraszamy do przeżywania, doświadczania, wędrowania… Możemy spotkać Weronikę, płaczące niewiasty, Szymona… na pewno spotkamy Pana Jezusa. Pierwsza stacja, jak co roku, w katedrze.
Ks. Aleksander Radecki: To wszystko jest możliwe, ale żeby doświadczyć, żeby przeżyć to spotkanie, trzeba pójść.