KS. ADAM CZTERNASTEK

Czepielowice

Wolontariat bezcenny

Wolontariusz – człowiek gotowy do niesienia pomocy, nie oczekując za to żadnej gratyfikacji. Wydawałoby się, że to nie na nasze czasy. I być może, o czym pisze Pani Marta, wiele osób, słysząc o wolontariacie, odwraca głowę, a osoby zaangażowane w tę formę bycia dla innych są wytykane palcami. Myślę, że tym bardziej potrzeba tej pięknej i jakże zaszczytnej służby, dawania siebie.

Jest jednak różnica między wolontariatem, nazwę go: jednorazowym a wolontariatem permanentnym. Ten pierwszy występuje okazjonalnie i spontanicznie w związku z wydarzeniami, które potrzebują takiego zaangażowania. I przychodzi jakby łatwiej. Co innego bycie wolontariuszem przez cały rok, kiedy niejednokrotnie trzeba podporządkować temu i zmienić kalendarz swoich działań. Wszystko po to, by dać swoje ręce tym, którzy ich potrzebują; dać swoje nogi, aby pomóc iść innym; dać swoje słowa tym, którzy swoich nie słyszą; dać swój czas, nie czekając na akordową zapłatę. Dać swoje serce, bo inni już nie potrafią tego czynić. I to jest istota bycia wolontariuszem. Poświęcenie dla innych, bezinteresowne niesienie pomocy innym. Bycie wolontariuszem to także bycie świadkiem, na co wskazuje Pani Marta. Świadkiem miłości bliźniego. Kto chce być wolontariuszem, musi w jakimś sensie zrezygnować z cząstki siebie. Siebie dla innych. I nie można się oglądać na tych, którzy nie rozumieją, czym jest wolontariat. Kto choć raz spróbowałby takiej formy „aktywności”, zobaczyłby w niej sens miłości bliźniego. Co innego mówić, a co innego czynić.

Na koniec moje osobiste doświadczenie bycia wolontariuszem. Było to w 1989 i 1990 r. Trzy tygodnie spędzone w Lourdes, w Cité Saint Pierre. Różne prace podejmowane, aby przyjąć pątników – osoby niepełnosprawne. A jednocześnie stworzenie wspólnoty wolontariuszy z wielu krajów: młodych i starszych. Doświadczenie bezcenne, pozostające w pamięci do dziś. Wolontariat taki ślad pozostawia w sercu. Myślę, że na zawsze. Tego życzę każdemu.