Narzeczeństwo Czy ma jeszcze sens?

Wielu młodych ludzi zadaje sobie zapewne pytania: czy narzeczeństwo w dzisiejszych czasach ma jeszcze sens?
Czy współcześnie coś takiego jak okres narzeczeński jest jeszcze potrzebny?

EWA PORADA

Katowice

MSKATHRYNNE PIXABAY

Obecnie wielu młodych ludzi mieszka z sobą przed ślubem. A może wspólne zamieszkiwanie jest formą narzeczeństwa? Spróbujmy się zmierzyć z tymi pytaniami.
Sens i cel narzeczeństwa
Okres narzeczeństwa jest czasem bezpośrednio poprzedzającym zawarcie małżeństwa. Zgodnie z tradycją okres ten rozpoczynają zaręczyny, czyli (mniej lub bardziej uroczyste) przedstawienie najbliższym narzeczonej/narzeczonego i przekazanie wiadomości o zamiarze pobrania się. Jest to pierwszy etap przygotowań do zawarcia małżeństwa. Ten okres ma zasadniczo do spełnienia trzy zadania.
W tym czasie młodzi ludzie muszą sobie odpowiedzieć na pytania dotyczące:
▸ Swojego powołania – czy małżeństwo jest rzeczywiście moim powołaniem?
▸ Poznawania swojego przyszłego współmałżonka – kim jest mój narzeczony, moja narzeczona, jakie ma wady, jakie zalety, z czym się mierzy, jakie ma marzenia dotyczące naszego wspólnego życia?
▸ Podejmowania ostatecznej decyzji co do przyszłości – czy chcę z tą kobietą/tym mężczyzną wytrwać do końca życia, kochając ją/go bezinteresownie i dbając o jej/jego dobro?
Czy małżeństwo jest moim powołaniem?
Powołanie kojarzy się z pewnymi predyspozycjami do wykonania określonych zadań. W adhortacji Familiaris consortio 17-64 Jan Paweł II określił niektóre z zadań małżonków w odniesieniu do nich samych, rodziny, społeczeństwa i Kościoła. Wśród nich można wyróżnić:
1. Tworzenie wspólnoty osób. W tym obszarze zadaniem przyszłych małżonków jest między innymi nieustanne poznawanie siebie wzajemnie i praktykowanie bezinteresownej, czułej miłości, która jest fundamentem wspólnoty małżeńskiej. Wiemy bowiem, że miłość to nie przelotne uczucie, emocje związane z drugą osobą. Miłością nie jest jeszcze poczucie, że druga osoba spełnia moje oczekiwania, że przy niej czuję się dobrze i szczęśliwie. Miłość to decyzja, żeby każdego dnia ciągle na nowo czynić wszystko, aby mojej żonie/mojemu mężowi było ze mną dobrze, żeby on(a) był(a) ze mną szczęśliwy(a). Miłość to decyzja ofiarowania siebie ze swoimi pięknymi i tymi mniej dobrymi stronami drugiemu człowiekowi. I właśnie taka miłość jest fundamentem nierozerwalnego małżeństwa. Tworzenie wspólnoty osób to także dostrzeganie różnic pomiędzy kobietą i mężczyzną w postrzeganiu i przeżywaniu świata, w tworzeniu relacji czy też w najdrobniejszych sprawach dnia codziennego. Jest to różnorodność, która ubogaca, która pozwala się wzajemnie rozwijać. Taka wspólnota małżeńska jest zdolna otwierać się na szerszą wspólnotę – rodzinną. Zarówno na dzieci, jak i rodziców, rodzeństwo i dalszą rodzinę.
2. Służba życiu. Kolejnym zadaniem małżonków jest służba życiu od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

To małżonkowie w pierwszej kolejności odpowiedzialni są za obronę najsłabszych członków naszego społeczeństwa: od dzieci poczętych aż po osoby chore, starsze, niepełnosprawne. Ochrona życia dotyczy zarówno odpowiedzialnego poczęcia dziecka (z wykluczeniem środków, które zabijają poczęte już życie), jak i odpowiedzialnego wychowania potomstwa. Odpowiedzialne wychowanie to wyposażenie dziecka w takie środki, które zapewnią mu optymalny rozwój i dobre funkcjonowanie we wspólnocie. I nie chodzi tu koniecznie o rzeczy materialne, ale przede wszystkim o kwestie duchowe, psychiczne i społeczne.
3. Uczestnictwo w rozwoju społeczeństwa. Zadaniem małżonków jest również aktywne uczestnictwo w życiu społecznym. Przede wszystkim jeśli chodzi o uczenie dzieci zachowań społecznych, nawiązywania relacji, współdziałania w grupie, poszanowania dobra wspólnego, w tym środowiska naturalnego. Jest to również zaangażowanie w obronę wartości małżeństwa i rodziny oraz zadań społeczno-politycznych z tego wynikających.
4. Uczestnictwo w życiu i misji Kościoła. Zadania katolickich małżonków dotyczą również uczestnictwa w życiu Kościoła. Rodzina jest pierwszym Kościołem domowym – drogą, na której małżonkowie realizują swoją świętość, na której coraz ściślej jednoczą się z Panem Bogiem przez codzienne życie, modlitwę, sakramenty – szczególnie przez sakrament pokuty i pojednania oraz Eucharystię. Na rodzinie jako Kościele domowym spoczywa obowiązek wychowania przyszłych pokoleń wierzących. To rodzice wprowadzają swoje dzieci w życie religijne, uczą je swoim przykładem miłości Pana Boga i bliźniego.
Okres narzeczeństwa jest czasem, w którym człowiek musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcę tego, czy jestem gotowy, aby z przyszłym moim mężem/żoną realizować zadania wynikające z sakramentu małżeństwa?
Kim jest osoba, z którą chcę spędzić resztę życia?
Kolejnym pytaniem, z którym powinni zmierzyć się narzeczeni, jest także to – jakże podstawowe: kim jest osoba, z którą chcę spędzić resztę życia? Oczywiście poznawanie drugiego człowieka jest przygodą zaplanowaną na całe życie, jednak są pewne kwestie, o których warto porozmawiać przed ślubem.
Co ciekawe, osoby prowadzące nauki przedślubne metodą dialogową bardzo często dzielą się refleksją, że nawet osoby, które mieszkają z sobą od kilku lat, nie mają okazji/chęci porozmawiać o ważnych kwestiach dotyczących ich wspólnego życia, nie znają swoich marzeń, priorytetów, słabości i mocnych stron. Osoby takie pozbawiają się często radości „randkowania”, beztroskiego czasu tylko dla siebie, w którym można porozmawiać o różnych kwestiach, podzielić się przeżyciami dnia codziennego, marzeniami – w sposób wolny od codziennych obowiązków, które i tak ich czekają.

Zgodnie z tradycją okres narzeczeństwa
rozpoczynają zaręczyny

FREDY MARTINEZ/PIXABAY

Z pewnego dystansu pewne rzeczy widać bardziej niż wtedy, gdy się już zamieszkuje wspólnie, balansując na dosyć płynnej granicy pomiędzy byciem „singlem” a „quasi-małżonkiem”.
Pomocą do tego mogą być nauki przedślubne, podczas których narzeczeni poznają zadania, jakie będą stawały przed nimi jako małżonkami i rodzicami, ale też jest to czas, aby wzajemnie się poznawać, żeby przedyskutować między innymi takie kwestie, jak:
▸ Nasza relacja do Pana Boga – jakie miejsce w naszym wspólnym życiu ma mieć Pan Bóg, jak ma wyglądać nasze wspólne życie religijne?
▸ Jakie zwyczaje, tradycje chcielibyśmy przenieść ze swoich domów rodzinnych do naszego nowego wspólnego domu, rodziny?
▸ Jakie mają być nasze relacje z rodzicami/teściami, dalszą i bliższą rodziną, przyjaciółmi i kolegami?
▸ Jakie mamy pasje, jak wygląda nasza praca zawodowa – czy jest coś, co nam w tym przeszkadza?
▸ Jak będziemy gospodarowali pieniędzmi, w jaki sposób będziemy dzielili się obowiązkami domowymi?
▸ Co mnie pociąga, fascynuje u drugiego, a co przeszkadza?
▸ Jak będziemy sobie radzić z sytuacjami trudnymi i konfliktowymi i wiele innych spraw.
Są to wszystko kwestie, nad którymi warto się pochylić jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji, bo mogą stać się w późniejszym czasie przeszkodą w budowaniu wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej. Narzeczeństwo jest naturalnym czasem, żeby na takie pytania sobie odpowiadać, przyglądać się, by ostatecznie podjąć świadomą i odpowiedzialną decyzję.
Czas decyzji na całe życie
W końcu narzeczeństwo to czas podejmowania decyzji dotyczących całego życia narzeczonych. Ostatecznie narzeczeni muszą odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania: czy uczyniłem wszystko, aby jak najlepiej poznać swojego narzeczonego/narzeczoną? Czy znając wady, zalety, plany, marzenia, poglądy, dobre i złe strony drugiej osoby, jestem gotowy podjąć decyzję, aby wytrwać przy niej do końca swoich dni? Czy chcę uczynić wszystko, aby ta druga osoba była ze mną szczęśliwa? Czy jestem w końcu gotowy/gotowa poświęcić siebie, swoje plany, oczekiwania z miłości do tej drugiej osoby?
Jeśli odpowiedź na powyższe pytania jest pozytywna, rozpoczynamy kolejny etap przygotowań, polegający na spisaniu protokołu przedślubnego, przygotowaniu liturgii sakramentu małżeństwa oraz samej uroczystości weselnej.
Jaka forma narzeczeństwa?
Wróćmy w tym miejscu do pytań z początku artykułu: czy okres narzeczeństwa jest jeszcze dzisiaj potrzebny?

Sądzę, że odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama: jeśli chcemy odpowiedzialnie i świadomie wypowiedzieć słowa: „Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmieci, tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący i wszyscy święci…”, to jest to czas niezbędny do wzajemnego poznania się, swojego powołania oraz przymiotów i poglądów narzeczonej/narzeczonego.
Małżeństwo to jedna z najważniejszych decyzji podejmowanych w życiu, a zatem warto podejmować ją świadomie i odpowiedzialnie. Jeśli małżeństwo ma być przygodą na całe życie, przygodą, w której chcemy się nieustannie poznawać, wzajemnie wspierać w radościach i trudnościach, to warto się do tej przygody dobrze przygotować.
A co ze wspólnym zamieszkaniem przed ślubem? Czy może to być uznane za dobrą formę przeżywania okresu narzeczeństwa?
Odpowiem, stawiając kilka pytań: czy mieszkając razem przed ślubem, jesteśmy w stanie faktycznie być sobą?
Czy czujemy się na tyle kochani miłością bezinteresowną i trwałą, że możemy sobie pozwolić na bycie w pełni autentycznym przed drugą osobą? Czy podjęcie współżycia przed ślubem nie jest przeszkodą w lepszym poznawaniu drugiego, czy nie przekierowuje naszej uwagi właśnie na ten wymiar życia? Czy rozmowy na temat drobiazgów życia codziennego nie zabierają nam czasu i uwagi, które moglibyśmy przeznaczyć na rozmowy o naszym dotychczasowym życiu oraz na planowaniu naszej przyszłości?
Czy życie na granicy „singielsko-małżeńskiej” rzeczywiście jest dobrą drogą do poznawania autentycznego życia małżeńskiego? I w końcu ostatnie pytanie: a co, jeśli w tym czasie uznamy, że popełniliśmy błąd, że różnice światopoglądowe, nasz system wartości, marzenia, pragnienia są tak różne, że nie będziemy w stanie stworzyć pięknego, trwałego związku?
***
Nie ma chyba człowieka, który by nie tęsknił za miłością wielką, trwałą, doskonałą, bezinteresowną. Dotyczy to zarówno małżonków, jak i kapłanów, sióstr zakonnych czy osób niezamężnych – oczywiście w różnych odcieniach relacji miłości do drugiej osoby i Pana Boga. Powstaje pytanie, jak to osiągnąć? Przychodzi mi tu na myśl stwierdzenie Michała Anioła Buonarroti: „Drobnostek nie należy lekceważyć, bo one są podstawą doskonałości, a doskonałość nie jest drobnostką”. A zatem nie należy lekceważyć małych rzeczy budujących miłość w czasami szarej rzeczywistości dnia codziennego – wtedy miłość będzie miała odpowiedni smak i wartość.