Eros, czyli fatalne zauroczenie?

Choć jego imię kojarzone jest nie tylko przez chrześcijan dość jednoznacznie,
Eros uznawany był przez Greków, od epoki archaicznej, za jedną z głównych potęg
istniejącego świata. Dzięki Erosowi, zgodnie ze starożytną grecką wizją świata,
m.in. gatunki zachowywały swoją ciągłość.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Eros sprawia, że świat się kręci zgodnie z jego przyjemnością,
Claudius Marioton, rzeźba, 1879. Ny Carlsberg Glyptotek, Kopenhaga

THIERRY CARO/WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY-SA 3.0

Jego narodziny znalazły rozwiązanie w wielu mitach. Wedle jednych narodził się z pierwotnego Chaosu, wedle innych wykluł ze zniesionego przez Noc jaja – tego samego, którego dwie połowy utworzyły niebo i ziemię.
Platon w Uczcie uznaje go za dziecko Zasobności i Biedy, stale niezaspokojonego demona stojącego pomiędzy ludźmi i bogami, siłę napędową wszystkich ludzkich aspiracji i dążeń.
Jeszcze inni widzą w nim dziecko Hermesa i Afrodyty. Słynny rzymski retor Cyceron zebrał wszystkie wersje mitów o tym nieuchwytnym bóstwie i ukazał ich sprzeczność oraz sztuczność.
Ostatecznie Eros stał się uskrzydlonym chłopcem igrającym z pożądliwością, którą chętnie wzbudzał w ludzkich sercach, naprzemiennie rozpalając je i raniąc swoimi strzałami – chłopcem kłótliwym, kapryśnym, naigrawającym się z bogów i z ludzi oraz zdecydowanie nader skorym do zabawy. Niewinność emanująca z jego dziecięcej postury, promowanej przez wszelkiego rodzaju ikonografię, czy to grecką, czy rzymską, zdecydowanie nie współgrała z niespokojną naturą (za: Pierre Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej).
Taka jednak wizja Erosa dominowała w czasach, w których rodził się Nowy Testament, a Biblia Hebrajska doczekała się kanonizacji w szkole rabinackiej w Jabne. Wydaje się zatem, że nie powinien być obcy pisarzom biblijnym, którzy to winni przed nim przestrzegać.
Okazuje się jednak, że o Erosie/erosie wspomina się w całej Biblii Greckiej jedynie dwukrotnie i do tego wyłącznie w jednej księdze – Księdze Przysłów.
Przysłowiowy Eros
Skoro leksykografowie nie mają wątpliwości co do identyfikacji miłości erōs jako tej, którą utożsamiać należy z zakochaniem, cielesną pożądliwością czy zauroczeniem, tym bardziej nie należy dziwić się autorowi Księgi Przysłów, że raczej do niej nie zachęca, ale przed nią przestrzega. Wspomina o niej w mowie przeciw uwodzicielce nęcącej kochanków słowami: „Chodź, upoimy się miłością aż do rana i zatopimy się w rozkoszy [erōs]” (Prz 7, 18) oraz w bezimiennym zbiorze pouczeń, szóstym w kolejności, w którym zawiera owoce przemyśleń autora natchnionego, w tym to o następującej treści: „Hades, chuć [erōs] kobiety, tartar, wysuszona ziemia, woda i ogień nigdy nie powiedzą «Nam już wystarczy»” (Prz 30, 16).

Erōs jawi się jako siła niebezpieczna i nigdy nieugaszona, a w kontekście literatury mądrościowej, której jednym z głównych dzieł jest Księga Przysłów, jako jeden z przejawów przeciwieństwa mądrości, czyli… głupoty. I to nie powinno dziwić, ponieważ ten, kto poddaje się miłości erōs, niczym odurzony traci umiejętność racjonalnego myślenia, trwając w stanie ciągłego nienasycenia.
Fatalne zauroczenie

Choć tekst biblijny wspomina o wielu rodzajach miłości, również tej na wskroś przenikniętej fascynacją cielesną (w Pieśni nad Pieśniami), erōs wydaje się tematem nader zaniedbywanym.
Autorzy natchnieni opiewają najdoskonalszą agapē (1 Kor 13, 13), na wskroś rodzinne splanchnon (Mdr 10, 5; Flm 7) i dość powszednią, choć również wzniosłą, utożsamianą z przyjaźnią – filia (1 Mch 8, 1). Czyżby zapomnieli o tej, która niepokoi kochanków? Nic bardziej mylnego. Choć tak niewiele jest tekstów mówiących o erōs wprost, znajdujemy na kartach Biblii wiele przestróg, nakazów i historii, których przesłanie jest dość jednoznaczne – należy zachować szczególną ostrożność, by pod wpływem fatalnego zauroczenia nie popaść w grzech lub nawet zbrodnię albo nie stać się jej – z biblijnej perspektywy niekiedy słuszną – ofiarą. Okrutnym tego przykładem jest dokonany na pięknej córce Dawida, Tamar, gwałt, którego sprawcą był nie kto inny, jak jej brat, Amnon (2 Sm 13, 1). I co może czytelnika szokować, pożądanie Amnona względem Tamar wyrażone zostało czasownikiem agapaō, który słusznie kojarzy się ze wspomnianą już agapē, której znaczenie w literaturze przedchrześcijańskiej zawierało w sobie nieszczęsnego erōsa (ten leksykalny związek odciśnie swe piętno na jego chrześcijańskiej interpretacji). Ten sam erōs doprowadził zafascynowanego Judytą Holofernesa (Jdt 12, 16) do bardzo dosłownej utraty głowy.
Co jednak może dziwić w dobieraniu słów przez autorów Septuaginty, prostuje Apostoł Narodów, który – m.in. przez wzgląd na swoją stanowczość i charakterność – zwykł nazywać rzeczy po imieniu, dlatego nie ma potrzeby wspominać o erōs, skoro dla Pawła był on niczym innym, jak pożądliwość – epithymia (zob. Rz 6, 12).

Nie taki erōs straszny
Sprawa miłości erotycznej nie musi się jednak sprowadzać do seksualnych wykroczeń i rozpusty. Na szczęście pozytywną jej wartość dostrzegł m.in. papież Benedykt XVI, stwierdzając, że jeśli erōs aspiruje do agapē (również w jej odnowionej przez Nowy Testament, m.in. św. Pawła w 1 Kor 13, wersji), uznać go należy za: Boskiego, dobrego i prawdziwie kochającego.
Erōs stoi wszak u początków ludzkości, jest częścią rajskiej rzeczywistości (Rdz 2, 24) i jako taki wykracza poza ramy dobieranych przez leksykografów nowożytnych ekwiwalentów o dość jednoznacznym, erotycznym wydźwięku.
Czy tego chcemy, czy nie – erōs „stawia na głowie” codzienność ludzi na całym ziemskim globie, a dzieje się tak z kilku przyczyn: „jest zakorzeniony w naturze człowieka […]; kieruje człowieka ku małżeństwu; […] staje się obrazem relacji Boga z jego ludem, i odwrotnie: sposób, w jaki miłuje Bóg, staje się miarą ludzkiej miłości (DCE 11)”. Wobec takiej, chrześcijańsko rozumianej siły, nikt nie powinien zdobywać się na sprzeciw.

Zwycięstwo Erosa, Angelika Kauffmann, 1750–1775, olej na płótnie.
Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork

WIKIMEDIA COMMONS