Nanker Biskup niezłomny

Nanker, będąc Ślązakiem z pochodzenia, doskonale rozeznawał się w ówczesnej
problematyce politycznej i narodowościowej, zmierzającej z jednej strony do
włączenia Śląska w granice Czech i Niemiec, z drugiej zaś do utrzymania tu polskości
i wpływów na życie gospodarcze, społeczne i religijne.
KS. STANISŁAW WRÓBLEWSKI

Ziębice

Biskup Nanker rzuca klątwę na króla Czech Jana Luksemburskiego,
XVIII w., płaskorzeźba na epitafium w katedrze wrocławskiej, autorstwa
J.J. Urbańskiego

KS. STANISŁAW WRÓBLEWSKI

Wykształcony w Bolonii w zakresie prawa, kanonik i prałat diecezji krakowskiej, a następnie biskup krakowski, należał Nanker niewątpliwe do grona wybitnych osobowości ówczesnego Królestwa Polskiego.
Zapisał się jako obrońca praw Kościoła, reformator liturgii, a także budowniczy wawelskiej katedry.
Pasterz wrocławski
Znając bezkompromisowość Nankera w obronie spraw kościelnych wobec zagrożenia czeskiego, w oczach króla Władysława Łokietka wydawał się idealnym kandydatem na nowego biskupa wrocławskiego, gdzie po śmierci Henryka z Wierzbnej w 1319 r., od siedmiu lat diecezja nie była obsadzona. Polski władca bez wątpienia potrzebował na Śląsku sojusznika, który na tak ważnym stanowisku będzie zabiegał o utrzymanie dzielnicy nie tylko w samych granicach państwa, ale także będzie dbał o polskie interesy polityczne i kulturowe, których nośnikiem w głównej mierze był Kościół.
Zabiegi polskich władz w Awinionie, ówczesnej siedzibie papieża i Kurii, przyniosły oczekiwany efekt, gdyż 1 X 1326 r. papież Jan XXII wystawił bullę translacyjną i nominacyjną Nankera na stolicę diecezji wrocławskiej.
Niechętny do zmiany urzędu, nowy śląski biskup odwlekał swoje przenosiny i objął diecezję dopiero latem 1327 r.
Kryzys świętopietrza
Wrocławski ordynariusz już u progu swojego pontyfikatu musiał się zmierzyć z kryzysową sytuacją ekonomiczną i administracyjną. Chodziło o konflikt między kapitułą katedralną kierowaną przez wpływowego polityka i duchownego o proniemieckich poglądach, kanonika Mikołaja z Banczy, a legatem papieskim Piotrem z Alwerni, pobierającym zaległe dziesięciny, świętopietrze i annaty na rzecz Kamery Apostolskiej, czyli dykasterii Kurii papieskiej zarządzającej finansami Stolicy Świętej.
W spór ten włączony był również książę wrocławski Henryk VI Dobry, rada miejska Wrocławia, a także dwór czeski, w zasadzie kontrolujący ówczesny Śląsk. Biskup poparł działalność legata, co jeszcze bardziej nastawiło przeciw niemu kapitułę o proniemieckich i proczeskich sympatiach politycznych.
Wydarzeniem centralnym, zagrażającym nawet życiu bp. Nankera, był napad mieszczan wrocławskich na dwór biskupi i katedrę. Na podstawie zachowanych źródeł uczeni przyjmują, że cała operacja była dobrze przygotowana i związana ze spiskiem zawiązanym przeciw legatowi papieskiemu i popierającemu go biskupowi wrocławskiemu. Napad mieszczan na rezydencję Nankera skutkował śmiercią sług biskupiego dworu, dewastacją i kradzieżą dóbr kościelnych. Kolektor papieski Piotr z Alwerni i bp Nanker ocalili życie, uciekając z kilkoma kanonikami o propolskim nastawieniu do stolicy biskupiego księstwa Nysy.
Sytuacja zaogniła się na tyle, że doszło do narodowościowego podziału kapituły, papieski wysłannik wyjechał do Krakowa, gdzie objął funkcję kolektora powinności finansowych w Polsce, a Nanker złożył rezygnację z funkcji ordynariusza wrocławskiego, której papież Jan XXII nie przyjął. W tym czasie rzucił klątwę na winnych zajścia oraz na całe miasto Wrocław.
Nanker uzyskał od Stolicy Apostolskiej wiele przywilejów mogących pomóc w przezwyciężeniu sytuacji i zaprowadzeniu chociaż względnego spokoju w relacjach kościelnych i politycznych. Przezwyciężenie kryzysu i pojednanie miasta z biskupem dokonało się za pośrednictwem króla czeskiego Jana Luksemburskiego, który doskonale rozumiał powagę sytuacji społecznej i religijnej na Śląsku.
Stabilizacja i reformy
Kolejny etap rządów Nankera w diecezji wrocławskiej, przypadający na lata 1329–1335, przebiegał w znacznie lepszej atmosferze i relacji między władzą świecką i duchowną z jednej, a biskupem i kapitułą z drugiej strony.
Dostrzec w tym czasie można Nankera jako sprawnego administratora, a także duszpasterza. Głównym pomnikiem Nankera, jaki został wystawiony za jego życia i pontyfikatu, stała się nawa główna katedry, którą wybudował, nawiązując do rozwiązań architektonicznych katedry wawelskiej.
Nanker zajął się też kwestiami prawnymi, uporządkował dotychczasowe ustawodawstwo synodalne i wprowadził statuty i normy ministerialnego posługiwania na wzór tych, jakie wcześniej opublikował w stolicy Królestwa Polskiego. Biskup wrocławski rozwijał także w diecezji wrocławskiej kult głównego patrona Polski i męczennika, swojego poprzednika w Krakowie św. Stanisława.

Pamiątką po tym jest kilka kościołów noszących jego wezwanie na obszarze nadodrzańskiego biskupstwa.
Zdając sobie sprawę z coraz większych wpływów niemieckich i czeskich na Śląsku, zabronił, powołując się na wcześniejsze rozporządzenia metropolity gnieźnieńskiego, przyznawania urzędów kościelnych i beneficjów w diecezji śląskiej osobom nieznającym języka polskiego.
Zatarg z królem czy królikiem?
Drugim, znacznie bardziej niebezpiecznym i zagrażającym stabilności struktur kościelnych, ale i życiu społecznemu na Śląsku i relacjom międzynarodowym między Polską a Czechami oraz Czechami a Stolicą Apostolską kryzysem był spór między biskupem wrocławskim Nankerem a królem czeskim Janem Luksemburskim o… zamek w Miliczu. Pierwsze zabiegi o pozyskanie tego grodu, stojącego przy granicy z Polską, dwór czeski czynił w 1337 r., jednak interwencja papieża Benedykta XII (1334–1342) zablokowała sprzedaż lub przekazanie zamku przez kapitułę królowi Czech.
Sprawa ta wróciła jednak na agendę działań politycznych, czego pretekstem był kolejny spór o świętopietrze zbierane przez nuncjusza papieskiego Galharda de Carceribus, który rzucił na miasto Wrocław interdykt zabraniający duchownym sprawowania jakichkolwiek czynności religijnych.
Wykorzystał to władca czeski i doprowadził do rozłamu wśród kleru niechętnego bp. Nankerowi, co spowodowało łamanie nałożonego zakazu.
Król Jan w 1339 r. zajął ziemię milicką i zdobył kasztelanię, przekupując jej dowódcę dwoma butelkami wina, jak notują dawne kroniki.
Z powodu bezpośredniego zagrożenia wojny z Polską Nanker przybył wraz z wiernymi mu kanonikami do klasztoru franciszkanów we Wrocławiu, gdzie przebywał król czeski i władze miejskie. Wobec zebranych stary biskup wezwał władcę do oddania dóbr milickich Kościołowi. Po odmowie Jana biskup publicznie nałożył na niego i magistrat miasta Wrocławia ekskomunikę, nazywając przy tym Jana nie królem, ale królikiem, co tłumaczył faktem, jak podaje Kronika Książąt Polskich, że królów koronuje arcybiskup danego państwa, a w Czechach nie istniało w tym czasie arcybiskupstwo, wobec tego władcy państwa często przekupstwem lub innymi obietnicami „załatwiali” sobie koronację dokonywaną przez arcybiskupów Moguncji, do których jurysdykcyjnie przynależała diecezja praska i cały Kościół czeski.
Konsekwencją obrony praw i własności Kościoła było dla Nankera opuszczenie stolicy diecezji i całego Śląska Wrocławia i dozgonny pobyt w mieście biskupim w Nysie. Choć poprzez mediatorów prowadzone były rozmowy i podejmowano próby zakończenia sporów i pojednania, nie udało się to za życia sędziwego biskupa i króla Jana Luksemburskiego. W Pradze, w czasie spotkania delegacji diecezji, dworu i miasta, ofiarą skrytobójstwa został śląski inkwizytor, pochodzący spod Świdnicy dominikanin Jan Schwenkenfeld, zaangażowany przez Nankera do rozwiązania problemu nałożonych klątw i nieprzestrzegania kościelnych restrykcji.
Pokuta i świętość
Świątobliwy bp Nanker zmarł w 1341 r. w Nysie w wyniku choroby, na jaką zapadł po pielgrzymowaniu boso po kościołach Nysy w Wielki Piątek, choć i w tym wypadku podejrzewano wrogów Nankera o otrucie. W zachowanych legendach utrwalonych w kronikach przypisuje się Nankerowi cuda i nadzwyczajne wydarzenia związane z jego śmiercią. Bez wątpienia zmarł w opinii świętości, no co wskazuje pamięć o jego życiu pełnym ascezy, postów i pokuty, jaką czynił, zachowane upamiętnienia, a także fakt, że choć nie toczył się jego proces beatyfikacyjny, to jednak w źródłach synodalnych określany był w późniejszych wiekach jako błogosławiony.
Doczesne szczątki biskupa spoczywają w zakrystii katedralnej w ołtarzu, co także dowodzi przeświadczenia o jego świętości. Dwukrotnie próbowano wszcząć dochodzenie kanoniczne w jego sprawie. Mimo upływu wieków, wydarzeń, a także zmian przynależności państwowej i narodowej Śląska pamięć o osobie biskupa jest wciąż żywa i aktualna, warto więc w osobistej modlitwie przyzywać jego wstawiennictwa i wypraszać łaskę przyszłego wyniesienia na ołtarze Nankera – prawdziwie niezłomnego pasterza Kościoła wrocławskiego.