Idź za tłumem, nie marudź

Tytułowy napis przeczytałem jesienną porą za wielką przeszkloną powierzchnią
na ścianie wrocławskiego Biura Wystaw Artystycznych przy ul. Wita Stwosza.
Muszę przyznać, że instalacja ta odegrała w moim umyśle rolę znaczącą,
ponieważ sam napis chodził za mną czas jakiś. Niewątpliwie bowiem
oddaje on trafnie jakąś część naszej rzeczywistości.

PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

BERND MARCZAK/PIXABAY.COM

Dla wrocławian, którzy chętnie przemieszczają się w tej okolicy, budynek BWA jest dość charakterystyczny.
Zrekonstruowane resztki dawnego pałacu Hatzfeldów dość często goszczą wystawy, które mogą uchodzić za prowokację. Zdarza się, że daną prezentację trudno odróżnić od przeprowadzanego w środku obiektu remontu. No cóż, takie czasy. Nie mnie się wypowiadać na tematy współczesnych meandrów estetyki, przynajmniej nie przy tej okazji. Jesiennego dnia, kiedy zwróciłem uwagę na napis, ściana wyglądała na zdewastowaną przez wandali, a tytułowe zdanie nabazgrane było w charakterystyczny sposób, w dodatku z ogromną liczbą błędów, których tu nie odnotowuję, nie jest mi to do niczego potrzebne, tak jak i wiedza na temat tego, kto był autorem tej instalacji. Ale napis ten pobudza do refleksji nad naszą rzeczywistością.
Tłum a osoba
Większość decyduje o tym i owym: o polityce, estetyce, pewnie literaturze, jednym słowem o tym, w jakim kierunku idzie nasze społeczne życie.
W czasach, kiedy hasła wolności zdają się być najważniejszymi paradygmatami masowej egzystencji, mamy jednak problem z jednostką. Co zrobić w sytuacji wątpliwości? Owa statystyczno-mityczna większość często chce czegoś, co nie zawsze wszystkim wydaje się słuszne. To z tej grupy wywodzą się maruderzy, spowalniający, a do tego psujący dobre samopoczucie reszty.
Może nawet wywołują wyrzuty sumienia, a może po prostu irytują. To o ich drażniącej obecności mówi przesłanie tytułowego napisu. Paradoksalnie owa wolność tłumu polega na tym, że każdy ma robić to, czego chce reszta. Pamiętajmy jednak, że żaden tłum nie jest do końca samodzielny, zawsze jest ktoś, kto go zebrał i kto niesie jakiś główny transparent, oczywiście wcześniej przygotowany. Chyba tylko z zewnątrz można zobaczyć, że rzecz nie przedstawia się tak jasno, jak niektórzy by chcieli.
Wolność wyboru
Henry Ford, twórca amerykańskiego giganta samochodowego, uchodzi za autora stwierdzenia, iż „może sobie pan zażyczyć samochód w każdym kolorze, byleby był to czarny”. Trudno o bardziej trafną kwintesencję tłumu i jego zachowań.
Kupując towar, kierujemy się zdaniem (reklamą) sprzedawcy i tym, co robią inni.

Maruderzy przeszkadzają w postępie konsumpcji: być może mało jedzą, a w każdym razie mniej kupują, zadowalają się tym, co im rzeczywiście wystarcza, nie potrzebują najnowszych modeli urządzeń, skoro działają im te starsze, nie chcą być ani ekologiczni, ani antyekologiczni. Często są krytyczni wobec tego, co widzą: a to wobec masowego producenta, a to twórcy czy polityka, co jest rzeczą dość niebezpieczną.
Myślę, że i z tego zdawał sobie sprawę twórca owego naściennego napisu.
Po prostu, pojęcie wolności stało się tylko instrumentem do wykorzystania, jeśli ktoś chce ją realizować naprawdę, jest nieużyteczny, być może trzeba mu się jakoś przyjrzeć, może nawet jakoś unieruchomić. Możliwe, że z tego bierze się lęk społeczny – część z nas nie myśli tak jak tłum, ale nie chce marudzić, bo to jest potencjalnie groźne, idzie więc po cichutku w masie i stara się nie rzucać w oczy.
Krytycyzm
Pytanie brzmi: czy warto być krytycznym wobec poglądów, które na pozór głosi się jako większościowe?
Pewnie, że warto. Świat jest ciekawy i wielobarwny. Samochody są czarne, żółte, a nawet różowe, ostatnie dwa kolory, nawiasem mówiąc, nie podobają mi się, wolę więc kierować się opinią Forda, na wszelki jednak wypadek w innych kwestiach lubię wypowiedzieć się na przekór wszystkim, zwyczajnie dla zasady. Nie powinniśmy się kłócić, może nawet niekoniecznie, a w każdym razie nie zawsze trzeba być owym maruderem. Wystarczy po prostu stać sobie na zewnątrz tłumu, może ktoś nas zobaczy i też się przyłączy, a za jakiś czas okaże się, że stoimy w niezłej grupce, która, co prawda, będzie wytykana palcami, ale nie może zostać zignorowana.
Nie bądźmy jak inni, samodzielne myślenie nie boli, choć wymaga nieco wysiłku. Zdobądźmy się na niego w imię swoich racji, pamiętajmy, że

PRAWDA NIE LEŻY
PO STRONIE
WIĘKSZOŚCI,
ANI NAWET POŚRODKU,
LECZ ZWYCZAJNIE TAM,
GDZIE LEŻY

(opinia przypisywana Władysławowi Bartoszewskiemu). Świat niekoniecznie idzie w dobrym kierunku, może np. zmierzać do przepaści, a co wtedy?