PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Pycha, czyli co z dziurą ozonową

Kiedy byłem dzieckiem, mówiono mi, że w imię troski o przyrodę powinno się zrezygnować z żywej choinki na Boże Narodzenie na rzecz drzewka z tworzyw sztucznych. Nieco później dowiedziałem się, że nieekologiczne jest korzystanie z dezodorantów, gdyż każdorazowe kliknięcie powiększa niebezpieczną dla planety dziurę ozonową. Co jakiś czas słyszę, iż dla własnego zdrowia winieniem zrezygnować ze smalcu i masła na rzecz margaryny, lub odwrotnie. Przyzwyczaiłem się do takich zmian i na kolejne ale zmiennej propagandy inspirowanej przez producentów i wielkie sieci handlowe, które chcą sprzedać to bądź tamto, po prostu zobojętniałem. Chciałoby się powiedzieć: na złość im lepiej nie jeść w ogóle, ale to z oczywistych względów nie jest możliwe. Z żywnością zresztą problem polega na tym, że podobno za dużo się jej produkuje oraz sprzedaje, więc wiele jej się marnuje. Z drugiej strony są na świecie regiony, gdzie jest jej za mało, gdzie mamy do czynienia z głodem.
Żeby ten koślawy obraz rzeczywistości uzupełnić, dodam, że coraz częściej słyszy się, że powinniśmy zrezygnować z jedzenia mięsa, gdyż niektóre zwierzęta, nim zostaną zabite, w ciągu swego życia zwiększają emisję CO2 (tzn. wypuszczają wiatry), przyczyniając się do zwiększania efektu cieplarnianego. Oczywiście człowiek jedzący samą sałatę takich problemów miałby nie mieć. Czy te wszystkie rzeczy coś łączy? Tak: ludzka pycha. Przeciętny odbiorca mediów mało wie o emisji CO2, ale co mu szkodzi uwierzyć wykreowanym masowym autorytetom.
Zatem: nie jem mięsa – ratuję ziemię. To nic, że wyprodukowanie tego, co jem, kosztuje znacznie więcej niż połeć boczku. To nic, że zachowując rozsądek w światowym systemie produkcji żywności, można by spokojnie wyżywić całą ludzkość. Wielcy decydenci to wiedzą, ale po co mieliby chcieć równowagi w świecie. Pycha jest wrogiem umiaru.
Człowiek umiarkowany powinien zjeść tyle, ile potrzebuje, i zużyć rzeczy, które są mu niezbędnie potrzebne. Do tych można zaliczyć dobra kultury, gdyż tu może bardziej realizować się jako człowiek. Ludzie pyszni korzystają z dóbr wg zaprogramowanej im przez innych metody „rób to, a tego nie, jedz to, a nie to”. By się temu przeciwstawić, trzeba być mocno zdeterminowanym. W dzisiejszym świecie dużo cywilnej odwagi wymaga deklaracja, że nie jem dziś mięsa, bo poszczę, a nie – bo się odchudzam. Doczekaliśmy czasów absurdalnych, w których jest miejsce na wszystko, tylko nie na Boga. Za to chwilowym jego symbolem stała się nastolatka, która podróżując po świecie, w świetle kamer poucza światowych przywódców, co mają robić, by „ratować klimat”.
O tym, że sama też jest ofiarą spisku, pewnie nie wie. Jak to więc jest z tą dziurą ozonową, choinkami, smalcem itp. Nie wiem. Wiem jedno – muszę tak żyć, by jak najmniej światu zaszkodzić, ale i sobie nie zrobić krzywdy i pomóc tym, którzy pomocy potrzebują. Chyba jest to możliwe. Poza tym nie wolno dać się ponieść sprzedawanym mi tak ochoczo emocjom.