„Inni” wśród Żydów

Samaria upadła w 721 r. przed Chr. i nigdy już nie powróciła
na łono żydowskiej społeczności i wierności żydowskiej religii
przynajmniej takiej, jak ją rozumiano w Judei i w Galilei
(choć również w tym drugim wypadku starożytni Judejczycy
mogliby mieć zastrzeżenia).

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Ruiny świątyni Samarytan na górze Garizim.

WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY-SA 4.0

Na jednym z pięknych wzgórz środkowego Izraela dostrzec można ruiny starożytnego miasta (przede wszystkim jego akropolu), którego historia sięga silnej dynastii Omrydów (IX w. przed Chr.). U jej początków stoi nie kto inny jak król Omri, który postanowił przenieść stolicę swego kraju z Tirsy na wzniesienie, z którego rozciąga się widok na otaczającą je dolinę. Usytuowanie i związana z nim doskonała widoczność zapewniały stolicy Królestwa Północnego zwanego Izraelem skuteczną obronność. Któż mógł się spodziewać, że ta świetnie zabezpieczona żydowska warownia ugnie się kiedyś pod potęgą ewoluującego na Wschodzie giganta, jakim była Asyria? A jednak Samaria upadła w 721 r. przed Chr. pod miażdżącą siłą wojsk króla Salmanassara V, a jej ostateczną klęskę przypieczętował kolejny władca imperium – Sargon II.
Bliscy, a jednak dalecy
Starożytni Żydzi tkwili w przekonaniu, że Samarytanie to odszczepieńcy – Żydzi, którzy nie dochowali wierności żydowskiej krwi, ponieważ po wysiedleniu części społeczności do Asyrii ci, którzy pozostali na miejscu, weszli w związki małżeńskie z poganami.

Gdy więc wysiedleni przez Nebukadnezara do Babilonii, niemal półtora wieku po nich (w 597/586 r. przed Chr.), Judejczycy powracali w V w. przed Chr., po doświadczeniu niewoli, na własne ziemie, trwali w głębokim przekonaniu, że jedynie etniczna i religijna czystość może przyczynić się do utrzymania tożsamości.
Wystosowana przez Samarytan i złożona Zorobabelowi propozycja pomocy w odbudowie świątyni jerozolimskiej została więc odrzucona, a oni sami, ze względu na wejście w bliskie relacje z poganami, uznani za nieczystych (por. J 8,48) – a ponieważ Samarytanie wciąż wyznawali judaizm i pragnęli świątyni, postanowili wybudować własną, przypieczętowując wzmagającą się wrogość pomiędzy dwiema wspólnotami o wspólnej historii i tym samym rodowodzie. Najlepszym dowodem na wzajemną nienawiść był poświadczony w Nowym Testamencie zwyczaj omijania terenów samarytańskich (por. Mk 10,1) podczas tradycyjnych pielgrzymek (regalim) do Jerozolimy – nawet jeśli wiązało się z nim znaczne nadkładanie drogi!

Samarytanie na górze Garizim
w czasie obrzędów święta Sukkot

EDWARD KAPROV/WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY-SA 3.0

Garizim
W IV w. powstało analogiczne do jerozolimskiego sanktuarium na górze Garizim, a wybór tego miejsca był na wskroś uzasadniony. Znajdująca się vis-à-vis przeklętej góry Ebal Garizim była silnie związana z protoplastami Izraela – patriarchami Abrahamem i Jakubem. To przy tej górze Abraham wzniósł pierwszy ołtarz dla Jahwe, a Jakub rozłożył swoje namioty i u jej zboczy został pochowany. To tam Jozue odczytywał Prawo przed społecznością Izraela, z której połowa stała na Garizim (Joz 8, 30-35), a druga połowa na Ebal. Na górze Ebal przeklinano, natomiast na Garizim błogosławiono (Pwt 27, 12-13), co ostatecznie wpłynęło na postrzeganie obu wzniesień.
Świątynia na Garizim stała się najważniejszym, a właściwie jedynym ośrodkiem kultu Samarytan, którzy wprowadzili ją nawet do swojego Pięcioksięgu, w miejsce góry Synaj.
Pomimo wielu przeszkód, wielokrotnego burzenia świątyni (m.in. przez żydowskiego króla Jana Hirkana w 128 r. przed Chr.) przestrzeń ta służy Samarytanom po dziś dzień, co jest ewenementem na skalę światową.
Choć świątynia fizycznie nie istnieje, a sama góra oblegana jest przez archeologów, wciąż można na Garizim oglądać wszelkie krwawe rytuały związane z kultem ofiarniczym podczas Paschy.

Samarytanie wspinają się na jej szczyt również z okazji święta Tygodni i Namiotów.
Dalecy, a jednak bliscy
Samarytanie przez całe wieki wżeniali się wyłącznie w swoją społeczność, co skutkowało groźnymi deformacjami genetycznymi, dlatego już (a raczej dopiero!) w XXI w. postanowili przyjmować do swoich rodzin osoby spoza własnego kręgu etnicznego – przede wszystkim Żydów i Żydówki.
Ta niezwykła dbałość o czystość krwi okazała się skutkować nie tylko problemami zdrowotnymi, ale nade wszystko ciągłością pokoleń. Najbardziej zaskakującym jej przykładem jest rodzina arcykapłańska (z pełniącym urząd 84-letnim arcykapłanem o imieniu Aabed-El ben Asher ben Matzliach), która trwa nieprzerwanie od epoki hellenistycznej (IV/III w. przed Chr.), choć sami Samarytanie obstają przy tradycji, że jej historia sięga samego Aarona i jego syna Itamara.
A ponieważ jest to ród wywodzący się z pozbawionych niegdyś praw kapłanów judzkich, obecnie pielgrzymuje do niego wielu ultra- i ortodoksyjnych Żydów. Tak oto ciągnąca się wiekami nienawiść przerodziła się w podziw graniczący ze czcią.