Moja Niedziela

5 STYCZNIA 2020 R.
II Niedziela po Narodzeniu Pańskim

Semper major

SYR 24, 1-2. 8-12; EF 1, 3-6. 15-18; J 1, 1-18

Czytany w oryginale tekst Ewangelii Janowej musi być naprawdę nadzwyczajny. Tłumaczenie bowiem to literacki majstersztyk: piękna gra znaczeń wyrazu „słowo”, a przede wszystkim ten nieprawdopodobny rozmach w przejściu z metafizycznego początku do konkretnego „Jan mu było na imię”! W największym skrócie mówiąc, jest to kultowy kawałek Ewangelii. Ale doskonałość obrazowania i perfekcja języka to nie wszystko. Tym, co naprawdę rzuca na kolana, jest nieprzystawalność i nadrzędność wizji ewangelisty w stosunku do jakiegokolwiek wcześniejszego wyobrażenia Boga. Nawet para Bóg–Mądrość z pierwszego czytania wydaje się nie oddawać Istoty, którą opisuje Jan. Nie tylko to: jego opis jest głębszy niż wszystkie starotestamentowe porównania do „miecza obosiecznego” czy „płomienia”. Preegzystencja Boga, który jest jednym z Synem – Logosem, sprawcza wszechmoc Syna, niewidzialność Ojca i jednocześnie ziemska obecność Syna, narracyjne opisanie celowości stworzenia i celowości zbawienia – nie starczy tu miejsca, żeby wymienić wszystko, co skrywa tych kilkanaście linijek. Jest to, nawet dla wątpiących, tekst tak nasycony znaczeniami, że trudno odnaleźć jakikolwiek poemat czy rozprawę podobnego kalibru. Wystarczy teraz, że zdamy sobie sprawę, że w takiego Boga wierzymy. Nie w płytkie wyobrażenia antropomorficznego dziadka z brodą, z którego śmieją się ateiści, ale w Żywe Słowo, które jest zawsze większe niż jakiekolwiek nasze wyobrażenia. Odwagi zatem w przyznawaniu się do Niego, bo nie ma nic, co mogłoby nas skrzywdzić, kiedy to Słowo jest z nami.

12 STYCZNIA 2020 R.
Niedziela Chrztu Pańskiego

Spór Boga z człowiekiem

IZ 42, 1-4. 6-7; DZ 10, 34-38; MT 3, 13-17

Dlaczego wszystko zaczyna się od swego rodzaju kłótni?
Przecież opis chrztu Jezusa to w istocie teofania – Jezus objawia się człowiekowi jako Bóg – a jest to objawienie „kompletne”, ponieważ jednocześnie słyszymy głos Ojca i czujemy tchnienie Ducha pod postacią gołębicy.
Ale zanim pojawią się Duch i Ojciec, zanim Jezus rozpocznie swoje nauczanie, musi odbyć się ta dziwna wymiana zdań z Janem Chrzcicielem. Po co została przywołana?
Wygląda bardziej na „kuluarową” grę między ważnymi politykami, którzy sprzeczają się co do tego, który z nich powinien poprowadzić jakiś ważny rytuał, niż na jakieś znaczące dla nas przesłanie. Ale fakt, że od tych właśnie słów – „ustąp teraz” – rozpoczyna się głoszenie Dobrej Nowiny, jest niezwykle istotny. To co ma tutaj zostać przekazane, to fakt, że oto nasze wyobrażenia o tym, jak należy czcić Boga, jak z Nim rozmawiać, mają ustąpić przed Jego wizją. Z łagodnością, która w piękny sposób nawiązuje do wizji Izajasza, Jezus proponuje Janowi: zróbmy to, co sprawiedliwe. Czyli jakie? – zapytamy, jakie, skoro odwraca się tutaj do góry nogami hierarchię i człowiek ma chrzcić Boga, a nie odwrotnie. Sprawiedliwe, czyli takie, które hierarchiczne ludzkie myślenie zniweczy, żebyśmy mogli zrozumieć, żeby nas przygotować na zrozumienie tej najtrudniejszej prawdy, że Jezus zbawia wszystkich, tych małych i grzesznych również. Niezależnie od hierarchii, niezależnie od pozycji społecznej. Jest ponad tą rzeczywistością.
Wychodząc z wody, objawia się nam w pełni – bo teraz już wiemy, że tylko Bóg może takiej rzeczy dokonać.

Chrzest Chrystusa. Paolo Veronese, olej na płótnie, ok. 1561.
Kościół Il Redentore (Kościół Odkupiciela/
Najświętszego Zbawiciela), Wenecja

WEB GALLERY OF ART/WIKIMEDIA COMMONS

19 STYCZNIA 2020 R.
II Niedziela zwykła

O gładzeniu
grzechów świata

IZ 49, 3. 5-6; 1 KOR 1, 1-3; J 1, 29-34

Jeszcze tydzień temu rozważaliśmy chrzest Jezusa udzielony mu przez Jana Chrzciciela. A tymczasem znów dostajemy opis tego samego wydarzenia, z tą różnicą, że opisany nie przez Mateusza, lecz przez Jana.
No dobrze, myślę sobie – ale to już przecież wiemy. Czy nie należałoby zadziałać efektywniej i podać jakiś inny, mniej znany może fragment Ewangelii, dzięki czemu więcej moglibyśmy jej przyswoić? Ewangelista maluje jednak to samo wydarzenie, używając słów tak ważnych, że stały się częścią naszej liturgii: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Przyznam się, że od dziecka rozumiałem to słowo tak, jak dzisiaj byśmy je zinterpretowali, a mianowicie jako trzecią osobę czasownika „gładzić”, czyli „głaskać”. Tymczasem jest to nieistniejąca forma niedokonana czasownika „zgładzić”. Tłumaczenie zatem pozostawia tu wiele do życzenia – jeśli już miałbym wybierać formę niedokonaną (co samo w sobie jest karkołomne), powiedziałbym „zgładza”, co zresztą i tak jest błędem, jako że „zgładzić” posiada jedynie formę dokonaną. Ta archaiczna forma może być dziś rzeczywiście niezrozumiała, dlatego do jej zrozumienia warto dodać, że jeszcze w XVI wieku mieliśmy pochodzący z tego samego rdzenia rzeczownik „gładziciel”, a zatem ten – i tu dochodzimy do znaczenia biblijnego – który „znosi, kasuje, wymazuje, puszcza w niepamięć”. Warto jeszcze napomknąć, że „gładzenie”, czyli wyrównywanie, usuwanie nierówności, wygładzanie, ma również pewną semantyczną część wspólną ze „zgładzeniem”. W tym kontekście jednak to, co powinno być „gładzone”, to nie grzech, ale świat, który w ten sposób byłby z grzechów oczyszczony – co z kolei przywołuje na myśl słowa z Księgi Izajasza o tym, by „wypełniać doliny” i „zrównywać góry i pagórki” – czyli w istocie metaforycznie „gładzić” Ziemię. Z rozważań tych możemy wyciągnąć wreszcie taki wniosek, że Nowy Testament wypełnia i dopełnia Stary w sposób, jakiego nawet byśmy się nie spodziewali.

26 STYCZNIA 2020 R.
III Niedziela zwykła

Korynt, Kafarnaum,
Nowy Jork

IZ 8, 23B-9,3; 1 KOR 1, 10-13. 17; MT 4, 12-23

Miasta portowe, pełne ludzi, pachnące podróżą i morzem, mają swoją specyfikę, która zasadza się na ciągłej zmianie. Zmiana ta dotyczy nie tylko miejsca i kondycji, ale także idei. Kontakt z innymi ludźmi to również kontakt z innymi światopoglądami i koncepcjami.
W takiej właśnie scenerii pojawia się Jezus – dla mieszkańców Kafarnaum pewnie jeden z wielu ludzi, którzy chcieli przekazać innym swoją prawdę. Jego Prawda była dla nich pewnie jedną z wielu „prawd”, z którymi stykali się na co dzień. Stamtąd właśnie Jezus rozpoczyna swoje nauczanie i od tego momentu niemalże Ewangelia mierzy się z różnymi zewnętrznymi wobec niej teoriami i ideami.
Wiele z nich jest pociągających, wiele doskonale opisuje ludzką kondycję, ale wierzymy, że tylko Ewangelia jest tą ścieżką, która prowadzić nas może ku Bogu i Zbawieniu, dlatego że nie jest jedynie tekstem, ale Żywym Słowem, czyli Chrystusem, który niezależnie od czasu i przestrzeni wkracza w nasze życie. Zwraca na to uwagę św. Paweł, który w swoim liście do mieszkańców innego portowego miasta – Koryntu – przypomina, że nie denominacje są ważne, ale Osoba, bo nie przez głoszących jesteśmy zbawieni, ale przez Chrystusa. I czy to Korynt, czy Kafarnaum, czy Nowy Jork – wszędzie ta Prawda jest taka sama. I nieważne, czy jesteśmy postępowcami, tradycjonalistami, czy jesteśmy z Odnowy w Duchu Świętym, czy z ruchu oazowego, czy z jakiejkolwiek innej wspólnoty – tym co nas łączy, jest wiara w Tego, który został za nas ukrzyżowany. Wszystko inne powinno być mniej istotne.

KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI