Warto…


przeczytać

Patrzeć śmierci w oczy

Człowiek to „istnienie ku śmierci”. Śmierć jest w zasadzie reperkusją narodzin. Jest naturalna, uniwersalna, gwarantowana i… wszyscy się jej boimy. Publikacja Leszka Duszyńskiego i Krzysztofa Szmyda Nie, nie boję się śmierci (Wydawnictwo Continuo, Wrocław 2018) jest próbą konfrontacji z tym wpisanym w byt człowieka lękiem. Pozycja jest zapisem rozmowy Leszka Duszyńskiego, dyrektora LO nr VII we Wrocławiu, z dr. n. med. Krzysztofem Szmydem, prezesem Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła dobra”. Szmyd był niegdyś wychowankiem i uczniem Duszyńskiego, który prowadził zajęcia z polskiego, filozofii i etyki. Relacje panów mają wpływ na model i formę prowadzonego dyskursu. Jest to przede wszystkim dialog filozofa z lekarzem, ale też odczuwamy echa więzi mistrza z uczniem.
Książkę wzbogaca studium o medycynie paliatywnej autorstwa Dariusza Lewery. Interlokutorzy próbują swoim odważnym głosem przeciwstawić się tabuizacji hospicjów.
Chcą odkleić im łatkę „umieralni” i usankcjonować je jako niezbędną i kardynalną ideę w życiu społecznym. Autorzy pokazują, że hospicjum to żywy, witalny organizm. Profesjonalny, ale i empatyczny. Codzienność dzieci chorych terminalnie to nie tylko walka z bólem i cierpieniem ich i ich rodziców, ale to uczucia, pocieszenia, wyznania, stopniowe rozumienie istoty i porządku świata. Że trzeba je pojmować jako triumf nad śmiercią. Książka jest rozumna i emocjonalna.
Rzeczowa i uczuciowa. Tłumaczy różnice między zaniechaniem uporczywej terapii a eutanazją, kładzie akcent na konieczność walki z bólem. Przytacza intymne historie różnych „odchodzeń”. Jest próbą humanizacji i uszlachetnienia śmierci, ujętą w formę rozmowy, do której wszyscy jesteśmy zaproszeni. Lektura jest doskonałą propozycją na listopadowe dni, kiedy bardziej niż w innym czasie dotykamy wieczności. Bo o każdej porze trzeba być gotowym na śmierć, która przychodzi zawsze nie w porę…

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Oblicza patriotyzmu

Dzisiejszy świat daje nam wiele nowych możliwości! Człowiek stara się przekraczać swoje granice w wielu obszarach. Rozwój, który się dokonuje w wielu dziedzinach, pozwala nam osiągać spektakularne rezultaty. W ubiegłym miesiącu udało się zrobić coś, co wydawało się prawie niemożliwe! 1:59:46 to nowy rekord świata w maratonie! Co jednak, jeśli chodzi o granice, które wiążą się z naszym człowieczeństwem? Co stanowi o nas jako o ludziach?
Wiele postaw, które prezentujemy jako jednostka czy naród, mówi nam o tym, w jakiej kondycji jesteśmy dzisiaj. Film, który chciałbym zaproponować, jest filmem polskim i jest filmem o Polakach. Bardzo dobrze wpisuje się w to, co jako naród polski przeżywamy, wspominając kolejną rocznicę odzyskania niepodległości. Ostatnia Góra (reż. Dariusz Załuski) to film o wyprawie na K2, które zimą nie zostało jeszcze nigdy zdobyte. Wielokrotnie udawało się zdobyć ten szczyt o innej porze roku, ale takie warunki, jakie panują tam zimą, przechodzą ludzkie możliwości! Wyprawa kierowana przez Krzysztofa Wielickiego zakończyła się niepowodzeniem. Nie udało się zdobyć tego szczytu zimą. Czy jednak na pewno jest ona porażką? Uważam, że jest całkiem inaczej! Braterstwo, wola walki, wzajemna pomoc, bohaterstwo, to słowa, które opiszą to, co działo się w trakcie tej ekspedycji. Film jest dokumentem, który świetnie relacjonuje to, co działo się w zespole chcącym wejść na szczyt. Bardzo często jednak osiągnięcie szczytu w naszym życiu dokonuje się nie tylko poprzez całkowitą realizację swoich celów. Pokora i wola walki dużo częściej są ważniejsze niż sama realizacja jakichś założeń, które mogą narazić zdrowie lub życie innych. Historia tej wyprawy, zapisana w tym krótkim obrazie filmowym, to trochę historia naszego narodu, tego, kim jesteśmy i w jaki sposób potrafimy działać. Polecam ten film i zachęcam do refleksji, szczególnie tych patriotycznych.

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI

W Palmiarni podziwiać można ok. 200 gatunków roślin z całego świata
Powstała w latach 1911–1913 Palmiarnia zbudowana jest głównie z metalu i szkła

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO


zwiedzić

Lato w środku zimy na Dolnym Śląsku

Zaledwie dwa kilometry od znanego wszystkim Zamku Książ znajduje się miejsce, które jesienią i zimą ucieszy każdego.
To miejsce, w którym na nowo odnaleźć można lato, odczuć ciepło, a bliskością bujnej roślinności naładować baterie. Wałbrzyska Palmiarnia, bo o niej mowa, zaprasza przez cały rok i gwarantuje nam uchwycenie letniej aury choćby na moment.
Historia wałbrzyskiej Palmiarni to historia romantycznej miłości. Wybudowana została w latach 1911–1913, według legendy była prezentem od ostatniego arystokratycznego właściciela Zamku Książ, Jana Henryka XV, dla jego ukochanej małżonki Marii Teresy Cornwallis-West, zwanej Daisy. Dla obdarowanej Księżnej Palmiarnia od początku stała się miejscem szczególnym. Daisy jako wielka miłośniczka kwiatów osobiście sprowadzała nowe gatunki roślin do Palmiarni, sama też uczestniczyła w ich sadzeniu.
Księżna od początku chciała, by prezent cieszył nie tylko ją, ale i okolicznych mieszkańców. Dlatego Palmiarnia niemal od początku swojego istnienia otwarta jest dla zwiedzających.
Koszt wybudowania Palmiarni pochłonął ogromne jak na tamte czasy pieniądze – 7 milionów marek w złocie. Co było powodem tak wysokiej ceny tej budowli? Chociażby niezwykły budulec, jakiego użyto w jego wnętrzu. Do Palmiarni bowiem z samej Sycylii sprowadzona została zastygła lawa z wulkanu Etna. Utworzono z niej groty, wodospady oraz ściany z kieszeniami przeznaczonymi dla roślin.

Wyłożenie tak niebotycznej kwoty na budowę romantycznego prezentu mimo wszystko opłaciło się. Wałbrzyska Palmiarnia jest dziś jedynym ogrodem zimowym w Polsce zachowanym w swej historycznej konstrukcji. Wysoki na 15 m budynek zbudowany jest głównie z metalu i szkła, a dominują w nim palmy daktylowe, japoński ogród, rosarium czy ogródek kaktusowy. Ciekawą atrakcją jest również stała wystawa bonsai, która zgromadziła już ponad 400 tych miniaturowych drzewek.
Obecnie w Palmiarni podziwiać można ok. 200 gatunków roślin z całego świata, które zajmują powierzchnię 1900 m2. Sporą atrakcją są też znajdujące się w Palmiarni zwierzęta. Wśród wulkanicznych skał spotkamy wypoczywające żółwie, na korytarzach zaś podziwiać możemy akwaria z wieloma gatunkami ryb lub mijać wielokolorowe pawie. Najnowszą ciekawostka jest fakt, że od grudnia Palmiarnia zyskuje nowych mieszkańców, którymi będą urocze lemury.
Palmiarnię zwiedzać można przez cały rok, a zwiedzanie odbywa się bez przewodnika. Pośród ścieżek i alejek spędzić możemy tyle czasu, ile dusza zapragnie, aż na dobre nasycimy się ciepłem i zielenią. Bo do tego celu wałbrzyska Palmiarnia zdaje się być miejscem idealnym.

umwdKATARZYNA KRZEMIŃSKA
MATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA