DOMINIK GOLEMA

Wrocław

Na głębi

Ostatni dzień wakacji na Korsyce nadszedł jak zwykle za szybko.
Tak niedawno wyczekiwaliśmy wytęsknionego urlopu, a już byliśmy na promie w drodze powrotnej do Livorno. Rejs nie trwał długo, zatem oszczędzając na wydatkach na kajutę, czas spędzaliśmy, zwiedzając różne pokłady. Kilka razy minęliśmy młodego zakonnika z małą walizeczką, który snuł się samotnie, oczekując przybicia do portu. „Szczęść Boże!”, pozdrowiliśmy go w pewnym momencie, na co uśmiechnął się tylko życzliwie, dając nam do zrozumienia, że mowa znad Wisły jest dla niego nieodkrytą tajemnicą. Po chwili jednak znaleźliśmy wspólny język i siedzieliśmy razem z nim na podłodze jednego z korytarzy, tocząc wspaniałą rozmowę.
Zaczęło się od standardowej wymiany: skąd jesteśmy? dokąd zmierzamy? itd. Bardzo szybko jednak to brat Robin-Marie ze wspólnoty św. Jana w Utrechcie przejął inicjatywę opowieści.
Ucieszył się, że mógł spotkać Polaków, co przepełniło nas dumą i radością. Rozpoczął wywód o tym, jak lata 60. XX w. były dla jego ojczyzny szczególnie znaczące: z jednej strony to właśnie Holandia wysyłała na cały świat tak wielu misjonarzy niosących wiarę w Pana Jezusa, a z drugiej rewolucja obyczajowa zapoczątkowała dramat, który trawi to społeczeństwo coraz bardziej. To tam najwcześniej zaczęto uznawać relacje homoseksualne za coś prawidłowego.
To w tym permisywizmie, wedle którego normą społeczną jest każda zachcianka ludzka, brat Robin-Marie wskazuje przyczynę wyniszczenia społeczności holenderskiej i upadku wiary. Jako logiczną konsekwencję wskazuje coraz swawolniejsze poczynania z życiem ludzkim w postaci aborcji, eutanazji czy kryptanazji, nie wspominając już o akceptacji coraz powszechniejszego używania narkotyków. Zaczyna się od zamglenia granic moralnych, od wypalenia jednego jointa. Dziś Holandia potrzebuje misjonarzy, tak jak kiedyś dała ich światu; dziś potrzebuje przyniesienia jej wiary, tak jak kiedyś zaniosła ją na krańce globu. W przyszłym roku, dawniej misyjne, kraje Ameryki Łacińskiej zamierzają wysłać do Holandii swych ewangelizatorów, aby pomogli w odrodzeniu się wiary.
Brat Robin-Marie w swej opowieści kilkakrotnie wspominał, jak dobrze jest, że Europa ma Polskę, w której wyraźnie i odważnie mówi się o tym, iż normy moralne to ważny fundament. Zaznaczał, jak istotne jest, aby Europa o tym słyszała, i jak dobrze, że słyszy o tym z Polski. Były to słowa zobowiązujące. Pozostawiły w nas wzruszenie i poczucie zobowiązania. Niebawem przyjadą do Wrocławia pielgrzymi na Europejskie Spotkanie Młodych, dla nas, gospodarzy tego wydarzenia, to będzie czas dawania świadectwa, pełnienia misji, którą powierzył nam Pan Bóg, przysyłając tu tysiące młodych Europejczyków. Jak wypełnimy tę misję? Jakie damy świadectwo?