Szacunek i tolerancja…

Ostatnio można odnieść wrażenie, że w naszej
rzeczywistości (nie tylko medialnej) powraca
dosyć często temat szacunku i tolerancji.
Przywołany przeze mnie temat oczywiście jest
bardzo szeroki i wieloaspektowy.

EWA PORADA

Katowice

Zajęcia z dziećmi w Salezjańskiej
Szkole Podstawowej

ZDJĘCIE WWW.SALEZ-WROC.PL

Zilustruję go kilkoma obrazkami z życia. Ufam, że skłonią one nas do baczniejszego przyglądania się otaczającej nas rzeczywistości, ale nade wszystko nam samym.

Nietolerancyjny Kościół (?)
Niedawno miałam okazję przyglądać się spotkaniu młodzieży – grupa nieduża, jednak jak się okazało, dosyć zróżnicowana światopoglądowo.
Spotkanie odbywało się w doskonałej atmosferze do momentu, gdy jeden z uczestników podjął temat „nietolerancji Kościoła”. I wtedy spokojna do tej pory rozmowa przerodziła się w falę agresywnych zarzutów pod adresem Kościoła i osób wierzących.
Dało się słyszeć zarzuty związane z nietolerancją Kościoła, zarzucano wspólnocie Kościoła zacofanie, trzymanie się sztywnych nauk, padały słowa o narzucaniu przez Kościół swoich zasad wszystkim ludziom, także niewierzącym.
Wszystko to było przeplatane słowami kpin z symboli religijnych, praktyk i rzeczy świętych, wypowiadanymi agresywnie, podniesionym tonem, przesiąkniętymi na wskroś niedobrymi emocjami.
Po paru minutach ataków pewien młody człowiek zadał proste pytanie osobom stawiającym zarzuty Kościołowi: „Co się stało, dlaczego nas atakujecie? W jakim momencie byliśmy nietolerancyjni, kiedy cokolwiek Wam narzucaliśmy? – my też jesteśmy Kościołem” – powiedział, wskazując na kilku swoich kolegów. W odpowiedzi usłyszał, że to nie o nich chodzi, tylko o „tych innych”. „O jakich innych?” – padło kolejne pytanie. Odpowiedzi jednak nie było. Wtedy młody człowiek ze spokojem poprosił o doprecyzowanie, kiedy i w jakich sytuacjach byli oni prześladowani, kto wobec nich był nietolerancyjny (ksiądz, katecheta, członek wspólnoty parafialnej?), kto nie okazał im szacunku… Także tu był problem z odpowiedzią. Padły jedynie słowa w stylu: „słyszeliśmy, że ktoś kiedyś…”, bez konkretów. Młody człowiek kontynuował: „Wobec tego, dlaczego na nas naskakujecie, dlaczego kpicie i wyśmiewacie to, co dla nas jest ważne… przecież po prostu miło spędzaliśmy razem czas”. Nastała niezręczna cisza… i niezadane już pytanie: kto tak naprawdę kogo prześladuje, kto nie okazuje szacunku, kto jest nietolerancyjny?
We mnie pozostały dwie refleksje: Pytanie o źródła takiej agresji wobec osób o innych poglądach. To się przecież nie bierze znikąd i jest, w moim mniemaniu, bardzo groźne.
I druga: jestem pod wrażeniem tego młodego człowieka, który po mistrzowsku obronił swoje poglądy, zachowując jednocześnie szacunek wobec inaczej myślących. Pokazał istotę szacunku i tolerancji.
Napięcia na linii: pieszy – rowerzysta – kierowca
Kolejną przestrzenią, która powraca w kontekście braku tolerancji i szacunku (choć rozumianego inaczej), jest napięcie między różnymi uczestnikami ruchu drogowego.

Sytuacje klasyczne, spotykane w miastach na co dzień: kolejka samochodów oczekujących na zmianę świateł, między nimi przejeżdża rowerzysta lub motocyklista, a któryś z kierowców złośliwie ustawi samochód tak, by uniemożliwić przejazd. Inny obrazek: rowerzyści jadący środkiem jezdni, wtedy gdy z przeciwka jedzie sznur samochodów, uniemożliwiając wyprzedzenie rowerzysty. Albo ile razy czekamy na przejściu dla pieszych, oczekując na możliwość wejścia na pasy? A z drugiej strony: ile razy widzimy pieszych stojących przed przejściem dla pieszych, a kiedy samochód się zatrzymuje, odwracają się i odchodzą w inną stronę lub informują, że nie mają zamiaru przechodzić przez jezdnię. Albo pieszy, który nie bacząc na nic, wchodzi na ulicę przed maską samochodu? Ile niepotrzebnych słów wtedy pada, nie mówiąc o przypadkach agresji fizycznej czy niszczeniu mienia.
Refleksja:
Czy zawsze jest to działanie złośliwe, a może ktoś nie pomyślał o innych, nie zwrócił uwagi, nie zauważył? Ale też, czy zdajemy sobie sprawę, że takie działania (świadome czy nie) wywołują w człowieku złość, negatywne emocje, które będzie przenosił na innych?
„Ja tu rządzę”
Na koniec obrazek z zakładu pracy.
To przestrzeń wielowymiarowych relacji między pracownikami różnych funkcji, stanowisk. Do zakładu pracy wchodzi dwóch dyrektorów dwóch działów firmy. Jeden z uśmiechem kłania się starszej pani sprzątającej biura, zagaduje, co u niej słychać, jak rodzina, ona odpowiada krótko, także z uśmiechem. Drugi go upomina: „Jeśli będziesz kłaniał się sprzątaczkom, to stracisz autorytet. Zachowuj się jak dyrektor, nie rozmawiaj z byle kim”.
Ten pierwszy odpowiada: „Wiesz, może właśnie tej kobiecie należy się większy szacunek niż nam… A poza tym, jak to w życiu, dzisiaj jesteśmy tu, ale nie wiemy, kim będziemy za kilka lat”.
Refleksja na zakończenie:
Może mieliśmy to szczęście w życiu, że jesteśmy lepiej wykształceni, pracujemy na lepszym stanowisku, mamy więcej pieniędzy, lepszych znajomych, szczęśliwsze życie… ale to powinno mobilizować nas jedynie do większej wdzięczności (Bogu, najbliższym, innym), otwartości na drugiego, wsparcia tych, którzy nie mieli takiego szczęścia jak my.
Pamiętajmy: im więcej wzajemnego szacunku, im więcej wzajemnej życzliwości, im więcej otwartości na drugiego, tym żyje się lżej, lepiej, radośniej.