MAREK MUTOR

Wrocław

Pamiętajmy o ofiarach

W 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej nie sposób nie wspomnieć ofiar tych najkrwawszych w dziejach świata zmagań. Pakt Ribbentrop–Mołotow, podpisany 23 VIII 1939 r., otworzył drogę do ich wspólnego ataku na Polskę (1 i 17 IX 1939 r.), w konsekwencji zaś dzielił Europę na strefy panowania tych dwóch, sprzymierzonych ze sobą wówczas, potęg. W dalszej kolejności wojenna pożoga ogarnęła cały świat. W 1945 r. wojna zakończyła się upadkiem Hitlera, ale w jej wyniku komunistyczne reżimy utrwaliły swoją obecność w znacznej części świata na długie dekady. Od 10 lat w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop–Mołotow obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Totalitaryzmów ustanowiony przez Parlament Europejski. W książce Pamięć i tożsamość papież Jan Paweł II zwracał uwagę na pewien paradoks XX-wiecznej historii. Zauważał, że wielkie zło, tak wyraźnie obecne w tamtym czasie, jednocześnie stawało się okazją do czynienia wielkiego dobra.
Warto więc pamiętać tych, którzy w tak beznadziejnej sytuacji potrafili nadać sens własnemu cierpieniu i właśnie owo większe dobro osiągnąć – rodzinę Ulmów, Maksymiliana Kolbego… i wielu innych, często nieznanych dziś bohaterów.
Przykładem zwycięstwa ludzkiego ducha nad totalitarną opresją jest postać Kazimierza Moczarskiego i jego żony. Urodzony w 1907 r., doskonale wykształcony, przed wojną pracował jako dziennikarz i urzędnik państwowy. Miesiąc przed wybuchem wojny ożenił się z Zofią Płoską.
Potem była okupacja, partyzantka, działalność w ZWZ-AK. W trakcie powstania warszawskiego Moczarski pracował w konspiracyjnych mediach, ostatecznie kierował Biurem Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. W sierpniu 1945 r. został aresztowany przez komunistów, osadzony w więzieniu i torturowany oraz skazany za działalność w AK najpierw na 10 lat, a potem na śmierć. Dodatkową szykaną było osadzenie go w jednej celi z Jürgenem Stroopem, zbrodniarzem hitlerowskim odpowiedzialnym m.in. za akcję krwawego stłumienia powstania w getcie warszawskim. Z rozmów z niedawnym wrogiem zrodziła się przejmująca książka – Rozmowy z katem. W tym samym czasie w stalinowskim więzieniu osadzona była żona Moczarskiego, także poddana torturom. Po pewnym czasie władze więzienne zgodziły się na comiesięczną wymianę listów między małżonkami, oczywiście pod rygorami więziennej cenzury.
Korespondencja ta, zachowana w rodzinnych archiwach Moczarskich, do dziś może być symbolem niezłomności ludzkiego ducha, przykładem miłości i nadziei w sytuacji beznadziejnej. Moczarscy wyszli na wolność w 1956 r. Mimo odniesionych w więzieniu obrażeń i związanych z tym przeciwwskazań medycznych Zofia urodziła córkę Elżbietę. W wyniku współpracy tejże z Centrum Historii Zajezdnia jesienią będzie można zobaczyć wystawę poświęconą K. Moczarskiemu. A jego historia jest przykładem wielu podobnych biografii ofiar i bohaterów czasów wojny i panowania dyktatury komunistycznej, o których powinniśmy pamiętać.