Czas na drobnostki

„Drobnostek nie należy lekceważyć, bo one są podstawą
doskonałości, a doskonałość nie jest drobnostką”.
Michał Anioł Buonarroti

ELŻBIETA WARULIK

Wrocław

BESSI/PIXABAY.COM

Owe „drobnostki”, które w tym wypadku mam na myśli, to gesty, słowa, zachowania, spotkania, na które w wirze codziennych obowiązków nie zwracamy uwagi, które nam gdzieś umykają, przez co tracimy coś niezwykle cennego, a czasami wręcz bezcennego z naszego życia.
Czym są w istocie?
Wszystkim, co ma wpływ na nasze poczucie tożsamości, na to, kim jesteśmy, co nas kształtuje, co nadaje smak naszemu życiu. Są to sprawy, które kształtują nasze relacje z drugim człowiekiem: z najbliższą i dalszą rodziną, przyjaciółmi, współpracownikami itp.
Paradoks tychże „drobnostek” polega na tym, że podobnie jak życie każdego z nas jest odmienne, tak też owe zwykłe rzeczy, które składają się na historię naszego życia, są różne.
I dlatego każdy z nas musi je na nowo odkrywać każdego dnia.
Niech dwa obrazki, na pozór niemające z sobą nic wspólnego, będą podpowiedzią i inspiracją naszych poszukiwań tych „drobnostek”, które sprawiają, że nasze życie jest właśnie takie, jakie jest.
Deszczowe Lourdes
Grupą dwudziestokilkuosobową wylatujemy do Lourdes. W Polsce właśnie mamy przedsmak lata, temperatury ok. 25°C, pełnia słońca, lekki wietrzyk nadaje łagodności pogodowej sielance.
Kilka godzin później lądujemy w Lourdes…
Niebo szczelnie zasłonięte chmurami, z których dosyć intensywnie pada deszcz, temperatury nieznacznie przekraczają 0°C, nie sposób nie odczuwać rozczarowania. Gorycz potęguje fakt, że prognozy zapowiadają, że pogoda ma się poprawić dokładnie dzień po naszym wyjeździe. Przez kolejne dni przemoczeni, przemarznięci pielgrzymujemy do miejsc wyznaczonych na trasie naszej wędrówki, dosyć elastycznie żonglując programem, aby zdążyć przed regularnie powracającymi ulewami…
Wydawać by się mogło, że jest to czas stracony, a wyjazd nieudany.
Mija rok od tamtych chwil, spotykamy się w tym samym gronie, wspominamy tamten czas, refleksja wszystkich uczestników jest podobna: był to jeden z najlepszych wyjazdów, przeżyliśmy jedne z najpiękniejszych chwil właśnie wtedy, właśnie w tych okolicznościach pogodowych…
Zadajemy sobie pytanie: co sprawiło, że właśnie tak było? Każdy z nas ma inne doświadczenie, inną sytuację, która sprawiła, że ten czas był wyjątkowy, że to był dobry czas. Wymieniamy kolejno: ważną rozmowę; tęczę, która rozciągnęła się nad lourdzkim sanktuarium; piękne widoki na Pireneje; doświadczenie miejsca; spowiedź; przebłyski słońca; Mszę Świętą o świcie w grocie przy padającym gradzie; procesje ze świecami; pokój serca, przemieniający się w bezinteresowną radość; spotkanie z osobami chorymi; zachwyt nad młodzieżą opiekującą się starszymi… mnóstwo skojarzeń, sytuacji, które w rzeczywistości znaczyły dużo więcej niżby się mogło wydawać.
Dla każdego z nas było to coś innego, jakaś jedna, na pozór nic nieznacząca sytuacja, jakaś drobnostka. Jednak każdy z nas wyjechał z tego miejsca z nowym, dobrym doświadczeniem, które miało i ma wpływ na naszą codzienność.

Poszło o głupoty…
Byli małżeństwem od kilkunastu lat, dla wielu bardzo przykładną, kochającą się rodziną. Pewnego dnia pokłócili się, solidnie, soczyście, na tyle intensywnie, że rozstali się. Ona spakowała swoje rzeczy, wynajęła mieszkanie, wyprowadziła się z dziećmi.
Pytam, o co właściwie poszło? Nie szkoda Wam tych lat? Odpowiedź padła, jakże oczywista, jakże znana nam wszystkim: „Właściwie nie wiadomo, o co poszło… tak naprawdę o głupoty.
Niedopowiedziane zdanie… źle zrozumiane słowa… A potem to już poleciało… za dużo emocji i za dużo słów…”. Dopytuję: dlaczego aż takie skutki jednego zdarzenia?
Bo to tylko efekt drobnych rzeczy, które kumulowały się od wielu miesięcy, drobne gesty lekceważenia, nieprzemyślane docinki, żarty w nieodpowiednim momencie, przemęczenie, rozdrażnienie. Tak naprawdę życie toczyło się na tyle szybko, że nie było czasu, żeby wyjaśnić, spokojnie porozmawiać. Stało się…
Spotkali się kilka miesięcy później na uroczystości u wspólnych przyjaciół.
Niezręczna sytuacja, bo jak się zachować? Nie można wszak przyjąć wyuczonej od miesięcy postawy unikania się, nieodzywania się. Po prostu nie wypada psuć uroczystości.
W końcu zatańczyli, rozpoczęli rozmowę. Przetańczyli jeszcze parę kolejnych „kawałków”, wyjaśnili sobie więcej niż kiedykolwiek. Spotkanie, którego nie chcieli, taniec, który miał być tylko gestem grzeczności wobec gospodarzy, stał się początkiem nowego rozdziału ich wspólnego życia. Początkiem, w którym drobne rzeczy: gesty, słowa, uśmiechy, spojrzenia, przysługi są ważne, może nawet ważniejsze od rzeczy i spraw wielkich.
Na koniec
Ks. Jerzy Szymik w wierszu skierowanym do swoich studentów napisał między innymi tak:

„(…) Wiem już
że treść jest ważna
tylko do pewnego stopnia
ważniejsze są
iskry
z których kiedyś wybuchnie pożar
spotkanie
burza za oknem
cisza w sercu
krople potu
prawda”.

Wakacje, czas urlopów to znakomita okazja, aby spojrzeć na swoje życie, na wszystkie „drobnostki”, z których ono się składa, na wszystko, przez co jesteśmy tym, kim jesteśmy. Niech ten czas spowolnienia tempa życia pomoże nam cieszyć się tymi wszystkimi pięknymi sprawami, których doświadczamy, i zmieniać te, które nas i nasze otoczenie uwierają.
Nauczmy się na nowo dostrzegać: zieleń drzew, błękit słonecznego nieba, uśmiech współpracownika, życzliwy gest współmałżonka, pokój w sercu w miejscu pielgrzymowania, wzruszenie, przez które nie sposób pohamować łez, błyszczące ze szczęścia oczy dziecka… bo to właśnie drobnostki są podstawą doskonałości, doskonałości naszego tu i teraz.