Radość, prostota, miłosierdzie

Jest takie miejsce na ziemi, gdzie od końca lat 50. XX w. do dnia dzisiejszego
przez cały rok, prawie każdego tygodnia przybywa na rekolekcje kilka tysięcy
osób – młodszych i starszych – wśród których są zarówno całe rodziny,
jak i osoby samotne.
Tym miejscem jest Wspólnota braci z Taizé.

MARYSIA I KRZYSZTOF JURCZYKOWIE

Wrocław

Taizé – francuska wioska położona w Burgundii

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Pielgrzymi przyjeżdżają tu ze wszystkich kontynentów po to, aby w ciągu tygodnia pobytu doświadczyć niezwykłej atmosfery życzliwości i miłości bliźniego, wspólnie modlić się, poznawać Pismo Święte, a przede wszystkim przekonać się, że w dzisiejszym świecie wciąż można zostać obdarowanym – i samemu obdarowywać innych – wielką życzliwością, uśmiechem i zaufaniem.
Wspólnotę założył w 1940 r. brat Roger Schutz – ewangelicki duchowny, któremu bliska sercu była idea ekumenizmu i pojednania pomiędzy podzielonymi kościołami chrześcijańskimi.
Ideę tę kontynuują do dziś bracia Wspólnoty. (Brat Roger zginął śmiercią tragiczną w 2005 r. ugodzony nożem przez niezrównoważoną psychicznie kobietę). Fundamenty reguły Wspólnoty Taizé stanowią trzy słowa: radość, prostota, miłosierdzie.
Odpoczynek w cieniu Pana Boga
Do Taizé postanowiliśmy wybrać się całą naszą rodziną (powiększoną o dziadka Staszka) na wakacyjne rekolekcje. Chcieliśmy osobiście doświadczyć tego wszystkiego, o czym opowiadali nam nasi znajomi, którzy tam już wcześniej byli (ich świadectwa były wyjątkowo spójne!), oraz tego, co przeczytaliśmy w świadectwach o „braciach z Taizé” znalezionych w Internecie. Po pracowitym roku szkolnym (mamy trzy córki) tęskniliśmy za odpoczynkiem w obecności Pana Boga.

W duchu ekumenizmu
Ekumeniczny charakter Wspólnoty oraz prowadzonych przez braci rekolekcji pozwolił nam zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi w ekumenizmie.
W Taizé na pierwszym miejscu jest Chrystus – do którego modlą się na wspólnej modlitwie katolicy, protestanci, metodyści, prawosławni, grekokatolicy i wyznawcy wielu innych odłamów chrześcijaństwa. Oprócz ponad 100 rodzin z 19 państw w naszym turnusie brało udział ponad 4000 młodych ludzi z różnych krajów świata – w tym także z miejsc, w których Kościół doświadcza licznych prześladowań.
Nikt nie pyta nikogo o poglądy czy wyznanie – zamiast tego wszyscy darzą się szacunkiem, służą nawzajem pomocą i serdecznym uśmiechem, a na spotkaniach dyskusyjnych, które mają miejsce po studium biblijnym prowadzonym przez jednego z braci, dzielą się tym, co w chrześcijaństwie nas wszystkich łączy – zamiast doszukiwać się różnic i dyskutować o nich. Duch jedności i radości ze wspólnego przebywania jest tutaj obecny w każdym miejscu – przy stole podczas posiłków, podczas modlitw oraz indywidualnych spotkań przy kawie czy herbacie. Niezwykła życzliwość braci, ich ciągła gotowość do rozmowy czy bezinteresownej pomocy w dowolnej sprawie niezwykle nas urzekły, a jednocześnie pobudziły do refleksji nad naszym postępowaniem w codziennym życiu – czy potrafimy być tacy wobec naszych najbliższych, jak bracia z Taizé są wobec każdego (nieznajomego!), kto odwiedza ich Wspólnotę?

Kolejka po posiłek

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

W trosce o bliźnich
Wspólnota braci z Taizé jest bardzo zaangażowana w pomoc ludziom ubogim. Bracia opiekują się mieszkańcami brazylijskich dzielnic biedy, wspomagają materialnie szpitale w Pjongjang – stolicy Korei Północnej, a na miejscu – w Taizé – przyjęli do tej pory ponad czterdziestu uchodźców z terenów ogarniętych konfliktami zbrojnymi, dając im dach nad głową, wyżywienie oraz zapewniając pomoc w wyrobieniu niezbędnych dokumentów, zorganizowaniu intensywnych kursów nauki języka francuskiego oraz w znalezieniu pracy. Ci, którzy zostali przyjęci w 2015 r., dziś są już całkowicie samodzielni i niezależni.
Większość z przyjętych uciekinierów to muzułmanie, co jest potwierdzeniem tego, że braciom zależy nie tylko na jedności wśród chrześcijan, ale pragną również dialogu międzyreligijnego – podążając w ten sposób za deklaracją Soboru Watykańskiego II Nostra aetate.
Bardzo zachęcamy w tym miejscu do przeczytania artykułu Orsi Hardi – Węgierki mieszkającej w Taizé od 1999 r. – której świadectwo pomocy uchodźcom ogromnie nas poruszyło. Jest ono dostępne w języku polskim na stronie: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/orsi-hardi-uchodzcy-w-taize-przywrocona-godnosc-ludzka/.
Bardzo ważnym elementem modlitw, które trzy razy dziennie gromadzą wszystkich w wielkim kościele, jest śpiew – a ponieważ wielojęzyczność pielgrzymów uniemożliwia owocne wykorzystanie tradycyjnych, długich pieśni kościelnych – Wspólnota zdecydowała się opracować swoje własne pieśni. Są one proste w swoich formach (zazwyczaj składają się z kilku wersów powtarzanych wielokrotnie), śpiewane w wielu językach, ale o melodiach zachęcających do wyciszenia się i kontemplacji Boga (zachęcamy do posłuchania ich – w serwisie You-Tube należy wpisać hasło „kanony z Taizé”). Są na tyle łatwe, że nasze dzieci w ciągu tygodnia pobytu nauczyły się ich kilkanaście – w większości w obcych językach!

Piękno prostego chrześcijańskiego życia
Prostota – będąca jedną z reguł życia braci z Taizé – jest kolejną urzekającą rzeczą, która rzuca się w oczy od samego początku pobytu w tym miejscu. Można ją dostrzec w bardzo skromnych warunkach noclegowych (dla rodzin – małe pokoiki, dla osób przyjeżdżających samotnie – pokoje wieloosobowe lub namioty), niewyszukanych posiłkach, sposobie zagospodarowania przestrzeni czy nawet na pobliskim cmentarzyku, gdzie bracia pochowani są po trzech w jednym grobie (z wyjątkiem założyciela Wspólnoty – brata Rogera, który ma grób pojedynczy), z których żaden nie ma pomnika, a jedynie kopczyk ziemi z wbitym drewnianym krzyżem i imionami zmarłych.
Z prostotą nieodłącznie związana jest praca – bracia nie zatrudniają pracowników, zamiast tego wszystkie czynności dnia codziennego, takie jak wydawanie posiłków, sprzątanie, zmywanie, dbanie o ciszę wokół kościoła itp., wykonują wolontariusze będący uczestnikami rekolekcji. Rodziny również były zaangażowane w ten wolontariat.
Ta ujmująca prostota stała się dla nas źródłem kolejnych refleksji – jeżeli tak bardzo podoba nam się tutejsze piękno, skromność, duch miłości, jedności i służby „każdemu z braci naszych najmniejszych”, to dlaczego w codziennym życiu tak trudno nam jest zwolnić, z cierpliwością wysłuchać bliskiej osoby czy zainteresować się żebrakiem, którego od kilku lat regularnie widujemy pod naszym kościołem?
Udział w rekolekcjach w Taizé niezwykle nas ubogacił. Okazało się, że była to pielgrzymka tak naprawdę do wnętrza nas samych – do odkrycia tego, co naprawdę nas pociąga i ile w naszej codzienności pozostawiamy miejsca na działanie Panu Bogu. Piękne świadectwo życia braci przypomniało nam, że aby żyć szczęśliwie, nie musimy za wszystkim tak pędzić, a prawdziwy sens życia tkwi w jego prostocie i szukaniu tego, co nas łączy, a także na otwarciu się na dialog z drugim człowiekiem poprzez cierpliwe i pełne szacunku słuchanie.
Taizé to miejsce, które powinien odwiedzić każdy. To powrót do źródeł pięknego, prostego chrześcijańskiego życia, którego tak często brakuje nam w codzienności.

PARTNER CYKLU