MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Z daleka

W czerwcu minęło 40 lat od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, a w telewizji z tej okazji przypominano fragmenty papieskich wypowiedzi. Moją uwagę przykuł jednak drugi plan. Na pierwszym, wiadomo, był Papież Polak. A w tle siedząca na balkonie kobieta.
Przez długi czas kamera „brała” tylko te dwie postaci, więc siłą rzeczy zaczęłam myśleć o tej cichej bohaterce. Możliwe, że nie chciała się cisnąć w tłumie i skorzystała z ogromnego przywileju, jakim było mieszkanie w pobliżu placu Zwycięstwa w Warszawie. Ja jednak, patrząc na tę scenę, pomyślałam, jak wygodna jest ta postawa – w razie czego zawsze mogę powiedzieć, że nie biorę udziału w tym wydarzeniu. Obserwujemy to podczas Mszy św., które wielu spędza na zewnątrz kościoła, niewiele nawet słysząc z przebiegu Eucharystii.
Ale tyczy się to nie tylko celebracji liturgicznych.
To zjawisko stanęło mi przed oczami także na jednej z gminnych imprez plenerowych: pod sceną – wolne miejsca; po drugiej stronie placu – liczna grupa osób stłoczonych pod fasadą budynków. Dlaczego nie chcą podejść bliżej i skorzystać z wolnego miejsca i darmowej (!) atrakcji? Mam wrażenie, że pod takim murem, z oddali, niezwykle łatwo przychodzi nam ocena, może nawet osąd, a na pewno ta pozycja gwarantuje nam możliwość szybkiej ucieczki i odcięcia się od innych. Zespół Lombard śpiewał w znanej piosence „Ktoś inny zmienia świat za ciebie, nadstawia głowę, podnosi krzyk. A ty z daleka, bo tak lepiej i w razie czego nie tracisz nic”. Zachowawcza i bardzo wygodna pozycja, która pozwala spokojnie się oddalić bez konieczności identyfikowania się – czy to z dobrem lub złem w sytuacjach skrajnych, czy po prostu z innymi ludźmi, gustami, zainteresowaniami… Nie pamiętam pielgrzymki sprzed 40 lat. Ale dobrze pamiętam tę sprzed trzech, kiedy Papież Franciszek zachęcał do wstania z kanapy i mówił o „zaproszeniu do zaangażowania”. Cały czas wypada nam więc sprawdzać, czy się nie zasiedzieliśmy.