Dwa rodzaje pielgrzymki

Niezależnie od rozumienia pielgrzymki, jej kierunek jest zawsze ten sam
– od codzienności i zwyczajności do świętości i nieskończoności.
A pielgrzymowanie rozumieć można dwojako: bądź jako wędrówkę do miejsc świętych,
bądź jako ogół naszego życia zmierzającego do wieczności z Bogiem.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Pierwsi pielgrzymi rozpoczynają o świcie zwiedzanie
Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Pielgrzymowanie jako fenomen nie wywodzi się od chrześcijan, choć intuicyjnie za najstarszych pielgrzymów uznajemy znaną z imienia Egerię, Eutropię czy anonimowego pątnika z Piacenzy. Tymczasem zwyczaj ten jest tak stary jak sam człowiek, który – zwłaszcza w starożytności – był i oby pozostał istotą religijną. Dlatego praktykę tę znano w Egipcie faraonów, Persji, Indiach, Chinach czy Japonii, a w bliższym nam kręgu kulturowym również w Grecji i w Rzymie. Egipcjanie odwiedzali sanktuaria Ozyrysa, Persowie wędrowali do miejsc kultu Mitry, Hindusi kierowali i wciąż kierują swe kroki ku Waranasi, Grecy i Rzymianie nawiedzali najsłynniejsze wyrocznie (np. w Delfach czy na Delos), by decydować o losie własnym i znanego im świata. Tymi jednak, od których w linii prostej wywodzimy nasze własne, chrześcijańskie praktyki religijne, są Żydzi – a ci systematycznie peregrynowali przy okazji ważniejszych świąt i przełomowych momentów życia.
Jeden cel
Nie ulega wątpliwości, że zwyczajem starożytnych Żydów aż do 70 r. po Chr. było pielgrzymowanie do jednego miejsca – do Jerozolimy, z jej centralnym, najważniejszym punktem na miejskiej mapie – świątynią jerozolimską.
Okazje do pielgrzymowania były dokładnie trzy (Wj 23, 14), a zwały się one regalim, świętami pielgrzymimi (od hebr. regel – noga, stopa). Nie powinien dziwić fakt, że listę owych uroczystych okresów (ponieważ żadna z uroczystości nie ograniczała się i wciąż nie ogranicza do jednego dnia) otwiera Pesach/Pascha (Wj 23, 15), najważniejsze ze świąt i najściślej związane z wędrówką, choć i pozostałe dwa również się w nią wpisywały, a mowa tu o Szawuot (Święcie Tygodni/Pięćdziesiątnicy; Wj 23, 16) i Sukkot (Święcie Namiotów; Kpł 23, 40-43). Każda z tych trwających po 7 (w diasporze 8) dni uroczystości była okazją do złożenia w świątyni stosownych ofiar. Zanim jednak Dawid odbił Jerozolimę z rąk Jebuzytów, Żydzi zwykli odbywać pielgrzymki do innych sanktuariów dedykowanych Jahwe – m.in. do Betel (Rdz 28, 19; 1 Krl 12, 28-30) zlokalizowanego nieopodal Jerozolimy, do ulokowanego na terenie Samarii Szilo (1 Sm 1, 3) czy wysuniętego najdalej na północ Dan (1 Krl 12, 28-30).
Różne cele
Wiadomą jest rzeczą, że wyznawcy Chrystusa pielgrzymują do różnych miejsc – już nie tylko dedykowanych bezpośrednio Bogu (choć to On jest ostatecznym celem każdej z pielgrzymek), ale także by prosić o skuteczne wstawiennictwo największych spośród Jego świętych.
Celów pielgrzymek jest bez liku, a liczba samych tylko sanktuariów maryjnych sięga na świecie wielu tysięcy.
Początków chrześcijańskiego pielgrzymowania szukać należy w najdawniejszych czasach – być może nawet już na przełomie I i II w. po Chr.

Pielgrzym, autor nieznany, litografia z początku XX w.

MUZEUM SZTUKI W ŁODZI/ZASOBY.MSL.ORG.PL

Z pewnością od początku konwertyci nawiedzali miejsca bezpośrednio związane z życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa. Nic w tym również dziwnego, że pielgrzymów przyciągały także miejsca pochówku gigantów wiary pokroju św. Pawła czy św. Piotra (w okresie po zmartwychwstaniu), ale również mniej nam znanych męczenników, których doczesne szczątki składano w rzymskich katakumbach. Taki styl i cele pielgrzymowania wydają się ściśle wiązać z upadkiem świątyni jerozolimskiej i stopniowym rozbratem pomiędzy Kościołem a Synagogą.
A co ciekawe, dokonana przez Tytusa destrukcja świątyni skłoniła do podjęcia pielgrzymek również Żydów, którzy po dziś dzień nawiedzają tzw. ohele (grobowce) najczcigodniejszych cadyków (można je odnaleźć również w Polsce – np. słynny ohel Elimelecha w Leżajsku).
Wspólny cel
Choć motywy pielgrzymek chrześcijan i Żydów są zgoła inne, wydaje się, że przyświeca im jeden cel. Świetnie ujmuje go autor Listu do Hebrajczyków, pisma o najwyraźniejszym żydowskim rysie spośród ksiąg Nowego Testamentu, twierdząc, że ludzie są „pielgrzymami na tej ziemi” (Hbr 11, 13), implikując, że ludzki wzrok utkwiony powinien być w wieczność. Innymi słowy, wszyscy pielgrzymujemy do „górnej Jeruzalem” (Ga 4, 26), do „mieszkania Boga z ludźmi” (Ap 21, 3). W nim przecinają się ścieżki różnie wyrażanych żydowskich marzeń o niebie – również tym na ziemi – i chrześcijańskich obietnic wykraczających poza doczesność. W tym sensie możemy śmiało stwierdzić, że przyświeca nam ten sam, wspólny cel – miszkan Elohejnu (mieszkanie naszego Boga).