Warto…


przeczytać

Wolność wymyślił Bóg

Wolność to stan umysłu. Tak mówi mój kolega. No właśnie.
Modernizm i postmodernizm zredukowały egzystencję człowieka do dążenia jedynie do zapewnienia sobie materialnego bytu, nie zostawiając miejsca na sektor duchowy.
Tym samym człowiek zaczął mylić wolność zewnętrzną z wolnością wewnętrzną. Zaczęła go osaczać pustka, bezsens, samotność, a tym samym niemoc. O. Augustyn Pelanowski OSPPE, publicysta, autor i artysta w swej książce Wolni od niemocy (Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa, Częstochowa 2017) idzie za Jezusem i wyswobadza do wolności. Swe rozważania koncentruje wokół pochylonej kobiety z Ewangelii św. Łukasza. Potwierdza, że Jezus uzdrawiając ją, przywracając jej sylwetkę wyprostowaną, uwolnił ją od kalectwa i tym samym przywrócił wolność zewnętrzną. Jednocześnie wyrwał z niemocy, gdyż pochylona, odtrącona przez świat nie miała wolności wewnętrznej.
Każdego człowieka zniewala jakaś niemoc. Alkoholizm, narkomania, depresja, samotność czy smutek. Szukając łatwego szczęścia, wpadamy w iluzję wolności, zaznajemy pozornej hossy. Książka jest formą terapii. Jest realnym wsparciem przy rozliczeniach z uwikłaniami. Każda strona prostuje sylwetkę. O. Pelanowski występuje w roli asystenta i adwokata tej wewnętrznej, ale i zewnętrznej metamorfozy.
Esencją lektury jest zamanifestowanie Jezusa jako jedynego reformatora naszego życia. Bez blefu i mistyfikacji.
Tylko On naprawdę dynamizuje i wyznacza wzorcowe trendy, a przede wszystkim bezwarunkowo kocha. Pozycja jest pryncypialna i kategoryczna w wymowie. Wymagająca.
Autor posiłkuje się teologią duchowości i psychologią, robi liczne odwołania do tekstów biblijnych. Używa języka przystępnego, ale rozważania są trudne, wnikliwe i purystyczne.
Natłok refleksji powoduje, że do lektury trzeba wracać, a każdy come back odkrywa coś awangardowego i pozwala wyswobodzić się z niemocy do wolności. Polecam.

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Szukając Vivian Maier

Od kilku tygodni słyszymy o tym, że najnowsza produkcja Marvela bije wszelkie rekordy kinowe. W tym miesiącu jednak nie będzie o Avengersach. Myślę, że dzisiaj wiele osób patrzy na innych trochę jak na superbohaterów. Stąd to nawiązanie do produkcji o superbohaterach. Kim są współcześni superbohaterowie? Przede wszystkim to ludzie sukcesu.
Ci, których widzimy na pierwszych stronach gazet, w internecie czy na kolorowym ekranie. Sława, pieniądze, kariera to motywy działania ludzi zarówno naszych czasów, jak i tych minionych. Co zostaje z takich pragnień? Różnie bywa. Jedno jest pewne – droga do realizacji tych pragnień jest ciężka. Tym bardziej, gdy ich cel postrzegamy jako coś najważniejszego. Główna bohaterka filmu, który chciałbym Państwu polecić, to postać bezimienna. Czy można ją zatem nazwać bohaterem? Myślę, że tak. Jej geniusz został doceniony dopiero po śmierci, mimo to stała się motywacją do działania i inspiracją w nurcie fotografii ulicznej.
Jej prace, do dziś poszukiwane i odtwarzane, to ogromna spuścizna, którą krytycy dziś oceniają jako bezcenną. Vivian Maier to kobieta, której życie było bardzo proste. Tym, co ją trzymało na tym świecie, była fotografia. Pasja, która stała się jej życiem. Rekomendowany film Szukając Vivian Maier to dokument o jej życiu. Czy była człowiekiem spełnionym, szczęśliwym? Odpowiedź na to pytanie jest prostsza, niż może się nam wydawać! Jej życie pokazuje, że czasami nie trzeba dużo, by stać się kimś wyjątkowym. Co to jednak znaczy? Może to, że inni widzą zazwyczaj to, co zewnętrzne.
Prawdziwe piękno niejednokrotnie jest zakryte dla oczu.
Mam nadzieję, że film ten stanie się inspiracją do odkrywania swoich talentów i tego, by mimo przeciwności losu widzieć siebie jako kogoś, kto ma niezbywalną godność, co czyni wyjątkowym każdego z nas. Zapraszam do spędzenia czasu na poszukiwaniach Vivian Maier! Kto wie, co uda się odnaleźć oprócz samej artystki!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić

Zamek w Legnicy

Jedna z dwu zachowanych, gotycka wieża zamkowa św. Jadwigi

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

Gdy Armia Czerwona zdobyła w 1945 roku Legnicę, nikt nie podejrzewał, że zatrzyma się tu na kilka dekad, a miasto zyska miano… Małej Moskwy. Ten wizerunek utrwalił jeszcze film Waldemara Krzystka z 2008 roku o takim właśnie tytule. A przecież Legnica to nie tylko historia życia miasta rozdzielonego murem na część polską i sowiecką. To jedno z najważniejszych śląskich miast, w którego centrum do dzisiaj dumnie stoi zamek – pamiątka po potężnym rodzie Piastów, który zakończył swój pochód przez dzieje na księciu legnicko-wołowsko-brzeskim Jerzym IV Wilhelmie w XVII wieku.
Położona na Równinie Legnickiej w widłach płynących tu Kaczawy i Czarnej Wody Legnica jest jednym z najstarszych dolnośląskich miast, swoją długą historią skutecznie konkurując nawet z Wrocławiem. Już w VIII wieku wśród kanałów, starorzeczy i jezior polodowcowych (dzisiejsze Jezioro Kunickie czy Jezioro Koskowickie) Trzebiowianie postawili swój ziemno-drewniany gród. A dwa wieki później panowanie Mieszka I nad Śląskiem umacniały nowe, solidne warownie w najważniejszych grodach regionu, czyli właśnie w Legnicy, a także we Wrocławiu i w Opolu.
Podczas rozbicia dzielnicowego legnicki zamek stanowił jedną z dwóch głównych rezydencji władców Śląska. I był pierwszym na ziemiach polskich zamkiem murowanym!
Oparł się dzięki temu nawet nawale mongolskiej w 1241 roku. Wtedy to rozegrała się słynna bitwa pod Legnicą, w której poległ książę śląski Henryk II Pobożny.
Kolejni Piastowicze przebudowywali zamek stosownie do panujących trendów. Renesansową formę nadał mu w pierwszej połowie XVI w. książę Fryderyk II, zwany w tradycji legnickiej „wielkim”, gdyż znacznie powiększył obszar, którym władał – włączył do swojego państwa ziemię wołowską i brzeską oraz otoczył Legnicę nowoczesnymi fortyfikacjami. Jako pierwszy władca legnicki przeszedł na luteranizm, pozwalając jednak poddanym na wolność wyznania. Nie zapomniał także o rozwoju intelektualnym.

Stworzył pierwszy na Dolnym Śląsku uniwersytet, sprowadzając do Legnicy najlepszych wykładowców, np. wybitnego teologa i znawcę języka hebrajskiego Bernarda Zieglera, radykalnego reformatora religijnego Kaspara Schwenkfelda czy genialnego pedagoga Valentina Trotzendorfa.
Uczelnia zakończyła działalność po zaledwie trzech latach z powodu braku finansowania, konfliktu między profesorami i zarazy, która zniechęciła potencjalnych studentów do przyjazdu do Legnicy. Ostatnim księciem z dynastii Piastów, który rezydował na legnickim zamku, a zarazem ostatnim w linii męskiej Piastem był Jerzy IV Wilhelm. Zmarł w 1675 roku i po nim zamek objęli namiestnicy habsburscy, którzy nadali mu styl barokowy.
Wielokrotnie w czasach austriackich i pruskich zamek niszczyły pożary, a po II wojnie światowej został splądrowany.
Dzisiaj stopniowo rewitalizowaną twierdzę mogą podziwiać turyści oraz studenci uczący się w prowadzonym przez Województwo Dolnośląskie Centrum Kształcenia Ustawicznego i Językowego Kadr w Legnicy. Szczególnie warto zwrócić uwagę na renesansowy portal i wieżę św. Piotra w skrzydle wschodnim, fragment romańskiego palatium w skrzydle południowym czy zachowane na dziedzińcu relikty romańskiej kaplicy.
Jak chyba każdy zamek, tak i legnicki ma swoją mroczną legendę. Z lochu w wieży św. Piotra dochodzą czasem jęki rycerza Ottona von Hohen. Miał on dostarczać jedzenie uwięzionemu paziowi, ale przeznaczone na to pieniądze przepuścił, a paź zmarł z głodu. A gdy jeszcze okazało się, że oskarżono go niesłusznie, książę skazał Ottona na śmierć głodową w wieży, która odtąd nosi nazwę Głodowej.
Do zobaczenia zatem w Legnicy! A można do niej wygodnie dojechać samorządowymi Kolejami Dolnośląskimi.

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA