POLSKI ŚLĄSK

Gdy Śląsk był im niechcianym domem

Na południowej fasadzie wrocławskiego kościoła św. Maurycego na dawnym Przedmieściu Mikołajskim
znajduje się przepiękne epitafium ku czci Fryderyka Jakuba Psarskiego,
przedstawiające zamyśloną kobietę opierającą się o kamienną urnę, obok której
artysta umieścił herb zwieńczony koroną i orłem. To znak Pomianów.

ANNA SUTOWICZ

Wrocław

WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY 3.0

Tablica umieszczona pod pomnikiem informuje w języku łacińskim: „Dostojnemu i sławnemu w świecie panu Fryderykowi Jakubowi z Psar Psarskiemu, zgodnie z prawem Republiki Polaków podkomorzemu wieluńskiemu, pełniącemu wiele innych urzędów obywatelowi, mężowi i najlepszemu ojcu wystawiła w 1805 roku pogrążona w żałobie żona Ksaweria z Bardzińskich Psarska z rodziną”.
Odpowiedź na pytanie, kim był Psarski herbu Pomian i dlaczego jego epitafium znalazło się na jednej z kilku katolickich świątyń wrocławskich u progu XIX w., okazała się wcale łatwa.
W czasie odrodzenia narodowego towarzyszącego zmierzchowi Rzeczpospolitej Obojga Narodów należał on do grona bardzo aktywnych na scenie politycznej działaczy rekrutujących się z lokalnej, dość zamożnej szlachty wielkopolskiej, którzy po śmierci ostatniego króla saskiego szukali dróg odnowy ojczyzny. Dla jednych polityka była wówczas źródłem napełniania przysłowiowej kabzy, szukania i znajdowania sposobów na łowienie dobrze prosperujących synekur. Inni pojmowali ją na sposób starożytnych jako służbę dobru wspólnemu. Brzmi dobrze, ale tylko dla mentora. Reszta jest stałym stawianiem czoła trudnym decyzjom, podejmowanym często w sytuacji mniejszego zła, lawirowaniem pomiędzy rozsądkiem a odruchem serca.
I to z pełną świadomością niewiadomego końca. Dla Fryderyka Psarskiego okazał się on więcej niż tragiczny…
Obywatel Republiki
Gdy wczytać się w jego życiorys, na bok odchodzą wszelkie dyskusje pomiędzy zwolennikami rozliczenia szlachty za rozbiory a rzecznikami jej uniewinnienia. Urodzony w 1730 r. posiadacz kilku folwarków w powiecie ostrzeszowskim, majątku w ziemi sieradzkiej i radomskiej wszedł na arenę polityczną jako wykształcony prawnik, angażując się z całego serca w wybór Stanisława Poniatowskiego, gwarantującego pożądany kierunek reform w ojczyźnie. Niejako w nagrodę zyskał posadę pisarza ziemskiego wieluńskiego, którą miał pełnić przez najbliższych kilkanaście lat. Szybkie rozczarowanie polityką królewską rzuciło Fryderyka w wir szlacheckich konfederacji. Choć bywały one szkołą obywatelskich postaw, pozwalały nabyć szlif i doświadczenie w polityce, te w Radomiu i Barze okazały się albo instrumentem w ręku Rosjan, albo skazane były na niepowodzenie.
Gdy w 1772 r. na czele armii do Wielkopolski wkroczył Fryderyk Wielki, wyprzedzając traktat rozbiorowy, Psarski podjął pierwszą niechcianą funkcję – jako komisarz województwa sieradzkiego miał zabezpieczyć oprowiantowanie wojsk okupacyjnych.
Wówczas, porozumiawszy się z generałem Lossowem, próbował jak mógł chronić obywateli przed znanymi już na Śląsku grabieżczymi działaniami Prusaków.
Rozczarowania konfederackie
i pierwsze zetknięcie z brutalną polityką pruską doprowadziły pana Fryderyka z powrotem do obozu królewskiego, z którym, podobnie jak przytłaczająca większość jego współziomków, związał się na trwałe aż do niechlubnej decyzji Stanisława Augusta o przystąpieniu do Targowicy.
Angażował się w prace sejmowe najpierw jako sędzia, od 1776 r. jako poseł ziemi wieluńskiej. Warto chyba podkreślić, że w tamtym czasie każdego posła wiązała instrukcja jego wyborców, a Psarski cieszył się wielkim autorytetem w swoim otoczeniu. Świadczyć miał o tym fakt, że przed sejmem, który miał zyskać miano Wielkiego, raportował królowi zwołanie 3000 szlachciców gotowych wystawić swoje projekty pod przyszłe obrady.

Zawsze łączył politykę lokalną z wielkimi sprawami Rzeczpospolitej.
Stawał na czele sejmików i był czynny w komisjach rządowych. Jako podkomorzy wieluński interesował się oświatą, wojskiem i stanem rolnictwa.
Jak wielu wówczas, dostrzegał w niedocenianych grupach społecznych potencjał.
W swoich dobrach dawał więc przykład wyciągania chłopów z pańszczyzny, pracował też nad nowymi prawami dla mieszczan. Na Sejmie Wielkim wielokrotnie zabierał głos jako zwolennik przemian zmierzających do poprawy stanu Rzeczpospolitej, nie uciekając od merytorycznych dyskusji nad proponowanym kodeksem praw.
Rozmiary niniejszego tekstu nie pozwalają na opis wszystkich przedsięwzięć, w które Psarski angażował się jako poseł, członek Komisji Porządkowej i przewodniczący sejmików.
Wszystkie świadczą o niezwykle bujnym życiu narodowym, pełnym pomysłów bardziej i mniej trafionych, podejmowanych przez bardziej lub mniej wytrwałych aktywistów.
Wieluński Kościuszko
Zdrada króla Poniatowskiego w 1792 r. była zapewne szokiem nie tylko dla podkomorzego wieluńskiego, choć jest faktem, że znalazła się całkiem spora liczba jego współziomków, dla których konfederacja w Targowicy oznaczała ważną inicjatywę patriotyczną. Instynkt, a może raczej właściwe rozeznanie w sytuacji politycznej wymusiło na Fryderyku Psarskim zdecydowany sprzeciw wobec tego aktu. Wraz ze wszystkimi męskimi członkami swojej licznej rodziny stanął pod bronią i 26 sierpnia 1794 r. w Naramicach stanął na czele powstania szlachty wieluńskiej, które było częścią szerszych działań mających zadać z Wielkopolski cios w plecy Prusakom zmierzającym na pomoc Rosji przeciwko Kościuszce. Na przełomie września i października powstańcom udało się opanować całą ziemię wieluńską. Jako przywódca zrywu Fryderyk Jakub wydał kilka uniwersałów, reaktywował lokalne struktury rządu konstytucyjnego.
Próbował rozszerzyć powstanie na kilka powiatów śląskich leżących na pograniczu z Wielkopolską. Okazał się tak samo aktywny jak bezwzględny. Na szabli miał ponoć wyryte hasło: „Tutaj jest rozkaz i prawo”, nieposłusznych i maruderów straszył podobno szubienicą.
Żadna determinacja nie była jednak w stanie uratować Kościuszki. Po klęsce maciejowickiej zapał Psarskiego ostygł, choć nigdy nie zdezerterował.
Aresztowany pod koniec 1794 r. przez policję pruską, gdy wraz z synami stawił się w Poznaniu u ministra Buchholtza, osadzony został na prawie dwa lata we wrocławskim więzieniu.
Potem skazany na twierdzę w Kłodzku, wykupił się 20 tysiącami talarów i pozwolono mu zamieszkać pod okiem władz w stolicy prowincji śląskiej. Umarł 15 grudnia 1805 r.
Jeszcze Polska nie umarła…
Czy inwigilowany i nękany rozprawami Fryderyk Psarski spotkał się z przyjeżdżającym do Wrocławia w 1802 r. Józefem Wybickim, któremu udało się ujść po klęsce powstania kościuszkowskiego do Francji, tego nie wiemy. Nie wiemy, jak dalece starszy pan, doświadczony losem polityka podkomorzy wieluński interesował się poczynaniami Napoleona. Nie doczekał też 1806 r., gdy obaj jego synowie stanęli na służbie ojczyzny: starszy Mikołaj zmarł w wyniku ran zadanych pod Ostródą, młodszy został komisarzem wojskowym po zwycięstwie powstania antypruskiego w Wielkopolsce.
Melancholijnie pochylona żałobnica z wrocławskiego epitafium zdaje się medytować nad nieuniknionym, w którego uniknięcie wierzyło pokolenie Fryderyka Jakuba. Pokolenie tylko pozornie przegrane.