Strategia powołanych

Strategia i powołanie mają ze sobą wbrew pozorom wiele wspólnego,
a najlepszym przykładem ich korelacji jest Apostoł Narodów – Szaweł
zwany również Pawłem, rodem z cylicyjskiego Tarsu.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Św. Paweł (fragment), Rembrandt van Rijn,
olej na płótnie, 1657. W zbiorach National Gallery of Art,
Waszyngton, Stany Zjednoczone

WIKIMEDIA COMMONS

Strategia kojarzy się słusznie ze strategiem, czyli starogreckim „dowódcą wojsk”, sama zaś w swej oryginalnej szacie nie oznacza nic innego, jak „stanowisko” czy „urząd”. Na wodza wybierano człowieka, którego opisywano przymiotnikiem strategikos, czyli „biegły w sztuce dowodzenia”. Stąd już niedługa droga do współczesnego rozumienia „strategii” jako „teorii i praktyki przygotowania i prowadzenia wielkich operacji i kampanii” lub po prostu jako „taktyki”. By właściwie dowodzić, należy mieć właściwe przymioty, a takich, którzy się nimi odznaczają, zwykle powołuje się do pełnienia przywódczych funkcji.
Powołanie i Duch. O tym, że Paweł nie przeżył pod Damaszkiem nawrócenia, lecz raczej powołanie, nie trzeba przekonywać – trudno bowiem mówić o nawróceniu kogoś, kto głęboko wierzy i żyje zgodnie z Prawem. Warto więc skoncentrować się na procesie realizacji tego powołania, czyli na obranej przez apostoła strategii – nie ludzkiej, ale podyktowanej przez Ducha Świętego i przepełnionej Jego mocą (Rz 15-17-19). Uzbrojony w tę potężną moc Paweł wyruszył na podbój świata z imieniem Jezusa na ustach.
Dokąd? Żołnierz z zasady otwarty jest na kierunek, który zostanie mu wskazany przez powołującego. Paweł jako zaprawiony w bojach faryzeusz był przygotowany na pozyskanie dla Chrystusa żydowskiego świata. I rzeczywiście, jak sam wspomina, doskonale radził sobie na Wschodzie w miastach zamieszkiwanych przez wpływową żydowską diasporę: „Oto od Jerozolimy i na całym obszarze aż po Ilirię dopełniłem obwieszczenia Ewangelii Chrystusa” (Rz 15, 19).
Jednak Bóg miał dla niego inny plan, posyłając go najpierw do wschodnich krain Europy (Dz 16, 9-10), następnie do Rzymu (Dz 28, 14), a gdyby to się powiodło, być może również na ziemie zachodnie (Rz 15, 23-24; Klemens Rzymski Kor 5, 5)!
Do kogo? Powołanie nie ogranicza się do terytorium, ale jego wektor skierowany jest na ludzi. Grupą docelową Pawła nie mógł być nikt inny jak Żydzi, o czym wspomina: „Należało głosić słowo Boże najpierw wam (Żydom)”, ale zaraz dodaje: „Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan” (Dz 13, 46). Nie można odmówić Pawłowi konsekwencji, ponieważ gdziekolwiek się znalazł, swe kroki kierował najpierw do synagogi.

Z jakim skutkiem? A z takim, że najczęściej nawracali się prozelici (Dz 13, 43; 14, 1; 16, 14 itd.), a Żydzi… najczęściej apostoła prześladowali (Dz 9, 20-25; 1 Kor 16, 8-9 itd.). Ostatecznie więc Paweł uświadomił sobie, że jest ethnōn apostolos („apostołem narodów/pogan” Rz 11, 13).
W jaki sposób? Nikt chyba nie przypuszcza, że raz zdobyty teren będzie pod wiecznym władaniem zwycięzcy – raz zasiane ziarno nie wykiełkuje siłą rozpędu, ale należy je podlewać i o nie dbać, by nie zostało strawione przez szkodniki. Paweł jako wprawny strateg miał tego świadomość.
Gdy założył wspólnotę, jeśli tylko to było możliwe, odwiedzał ją lub wysyłał do niej współpracowników (1 Tes 2, 8; Dz 14, 21-22). Na dalszym etapie ustanawiał starszyznę i powoływał miejscowych pasterzy (Tt 1, 5), a także osobiście kierował do gmin własne listy (np. 1 Kor 16, 21).
Solo czy w zespole? Warto też wspomnieć, że nie ma nic bardziej błędnego jak wizja Pawła – samotnika. Wielkie sukcesy misyjne apostoła to owoc pracy wielu ludzi! Paweł w Rz 16 wylicza listę ich imion, wyróżnijmy tu wiernego Sylasa/Sylwana, Tymoteusza, Tytusa, Syzyga, Pryscyllę, Akwilę, Febę, Epafrasa, Ewodię i Syntychę – ludzi różnego pochodzenia, płci, stanu, których dobór zależał od ich osobistego „tak” danego Jezusowi. Paweł własnymi siłami przypuszczalnie nie zdziałałby tak wiele.
Strategia uniwersalna? Wyjątkowość i geniusz Pawła nie podlegają dyskusji. Czy zatem jego strategia może posłużyć za przykład niczym niewyróżniającemu się, prowadzącemu proste życie chrześcijaninowi? Oczywiście!
I nikt tu nie mówi o konieczności przeżywania trudności podobnych Pawłowym (2 Kor 11, 25-28)! Wszak Bóg postawił nas w konkretnym miejscu i czasie, skierował do grup i wspólnot osób nie zawsze współdzielących nasz świat wartości i wiarę. Bóg uposażył nas jednak i włożył do rąk oręż sakramentów i darów Ducha, które stanowią skuteczną broń w walce „o drugiego człowieka” (ale absolutnie nie „z nim”)! W końcu, Bóg postawił nas w swoim wojsku, by w momentach, gdy nasze siły słabną, ktoś zdołał osłonić nas przed ciosem i podnieść z upadku. Czyż to nie przemyślna i uniwersalna strategia? Pozostaje nam więc tylko jedno – przywdziać pełną zbroję Bożą (Ef 6, 10-17)!