Pielgrzymka – Kościół ożywiony

Kościół to nie relikt – jest żywy w nas – mówi Natalia, jedna z uczestniczek
Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę. Trudno zobaczyć
bardziej żywy Kościół niż ten pielgrzymujący – Kościół w drodze, Kościół,
który po dziewięciu dniach rekolekcji dociera do celu, ale zaraz po tym podejmuje
inne wędrówki w poszukiwaniu i umacnianiu swojej wiary.

AGATA PIESZKO

Wrocław

Ks. Daniel Solarz na pielgrzymim szlaku

ARCHIWUM PRYWATNE

Hasłem ubiegłorocznej Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę było wezwanie VENI CREATOR SPIRITUS – O stworzycielu Duchu Przyjdź. Rozeznawaliśmy wtedy działanie Ducha Świętego i prosiliśmy o Jego dary. Świetnym zgłębieniem relacji z Duchem Świętym będzie zatem tegoroczna pielgrzymka pod hasłem OŻYWICIEL, które nawiązuje do hasła nowego roku duszpasterskiego: W MOCY BOŻEGO DUCHA. Poznamy więc Ducha, który ma siłę tchnąć w nas nowe życie.
Rzecz o kapłaństwie
Żyjemy w czasach, w których media śledzą wszelkie potknięcia duchowieństwa, wytykają Kościołowi błędy, zarzucają instytucjonalność zamiast powołania. Oczywiście, nikt z nas nie jest kryształowy. Ludzie Kościoła są grzeszni, jednak warto dostrzec, jak wspaniałe powołania rodzą się w tym samym przecież Kościele. Najlepszym przykładem na to jest ks. Daniel Solarz, który został nowym przewodnikiem grupy 6, czyli pielgrzymów z Brzegu, Wołowa i Brzegu Dolnego. Ksiądz Daniel pierwszy raz poszedł na Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską w 2011 r. przed swoją maturą.
Celem nie było seminarium, tylko studia architektoniczne, jednak to Pan Bóg, jako najlepszy konstruktor, zręcznie przebudował ten plan. „Po trzech dniach pielgrzymki miałem już dość uśmiechniętych, śpiewających i modlących się ludzi. Wtedy jeden z księży zaprosił mnie na rozmowę, która potem okazała się najdłuższą i najpiękniejszą spowiedzią w moim życiu! To był przełom” – mówi ks. Daniel.
„Od tego momentu poczułem, że mój idealny świat, który został trzy dni temu we Wrocławiu, pełen wygód, komfortu i przyjaciół, zaczyna pękać, i że nie o to chodzi w życiu.
Po tej spowiedzi już nic nie było jak dawniej – poznałem żywego Chrystusa!” Podczas tej pielgrzymki wydarzyło się coś jeszcze. „Podeszła do mnie starsza kobieta, która powiedziała – będziesz księdzem. – Wtedy myślałem, że to żart – przecież ja chciałem być architektem!” – opowiada ks. Daniel.
„Spotkałem ją tylko dwa razy w życiu. Za drugim udzielałem jej błogosławieństwa już jako kapłan. W katedrze, tuż po moich święceniach, od razu ją rozpoznałem.

Ta kobieta ofiarowała mi wtedy medalion z Jasnogórską Panią – z tyłu była data i dokładne miejsce naszego pierwszego spotkania oraz słowa: Podejdź do tego chłopca i powiedz, że pragnę, aby był księdzem”. W trakcie pielgrzymki, a także w całym naszym życiu jesteśmy zdani na Boże miłosierdzie, otwieramy się na działanie Ducha Świętego, który prowadzi nas przez Maryję do Jezusa, a droga, którą On nam wybiera, często może nas zaskoczyć. Zapytałam nowego przewodnika grupy 6, czy odczuwa w szczególny sposób działanie Ducha Świętego i Maryi. „Niewątpliwie! – odpowiedział – Ożywiciel i Matka Boża działają w moim życiu. Zawsze mnie zaskakują! Ożywiciel – to On w 2011 r. dosłownie tchnął we mnie Nowe Życie – życie prawdziwe, szczere, pełne miłości do Jezusa i Kościoła, w którym są żywi ludzie! Maryja natomiast czuwa nade mną każdego dnia. Moje hasło prymicyjne brzmi: Maryjo, Matko mojego wezwania”.
Rzecz o małżeństwie
Jedną z najczęściej wypowiadanych intencji na pielgrzymim szlaku jest ta o dobrego męża czy dobrą żonę.
Niektórzy krępują się wypowiadać ją głośno – niepotrzebnie!
Panu Bogu przecież zależy na naszym szczęściu i to właśnie On stawia nam na drodze najlepszych przyszłych małżonków. Te prośby zaowocowały już wspaniałymi małżeństwami – poznajcie historię Natalii i Piotrka Bokłów, którzy pogłębiali swoją relację podczas pielgrzymek do Trzebnicy i na Jasną Górę. Jak sami mówią o sobie, duch pielgrzymkowy ich kształtował. Oboje już w dzieciństwie chodzili na pielgrzymki – Natalia na wrocławską, a Piotrek na świdnicką. „Jeszcze przed naszą znajomością modliłam się do św. Józefa o dobrego męża. I tak pojawił się Piotrek” – mówi Natalia. Piotr oświadczył się Natalii w lutym 2016 r.
Dziś mówi, że ta pewność i ten moment tkwi w nim tak głęboko, że działa w czasie kryzysów małżeńskich. W końcu w przysiędze małżonkowie wypowiadają słowa: „Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci” – to najlepsza tarcza przeciwko wszystkim małżeńskim problemom.

Po powrocie z pielgrzymki Natalia i Piotr podjęli decyzję o małżeństwie, a gdzie pobłogosławić owoc tak pięknej znajomości, jak nie w drodze do Matki Bożej? Podczas 37. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę, w sanktuarium św. Anny w Oleśnie, małżeństwo Bokłów zawierzyło się Maryi. „Nasi Bracia i Siostry z grupy 7 zgotowali nam przepiękną oprawę.
Kazanie wygłosił wtedy sam Orzech! Żaden tradycyjny ślub nie ma szans wyglądać tak, jak ten na pielgrzymce” – wspomina małżeństwo. „Dziesiątki księży przy ołtarzu, tysiące wiernych, harcerze z proporcami, schola z piękną grą i śpiewem, taniec uwielbienia oraz szpaler z gałązek, prowadzący nas z sanktuarium do ołtarza polowego, gdzie sprawowana była Msza Święta”. Co Bokłowie zapamiętali z kazania Orzecha? Żeby przenigdy nie straszyć rozwodem i że do zupy kalafiorowej nigdy nie dodaje się cebuli!
Natalia i Piotr nie przyjechali na pielgrzymkę, żeby wziąć ślub – cały czas pielgrzymowali ze swoją grupą. Dopiero w przeddzień zeszli z trasy, a już po obiedzie weselnym dołączyli z powrotem do pielgrzymów. I jak to – ślub bez hucznego wesela? Nic podobnego! Na polu namiotowym współbracia już czekali z niespodzianką i sami wyprawili nowożeńcom wesele! Rano jak gdyby nigdy nic ruszyli w drogę, która była jednocześnie początkiem ich wspólnej życiowej wędrówki. Na Jasną Górę weszli w strojach weselnych i tak pokłonili się Matce Bożej.
Dlaczego warto?
Czy na pielgrzymce możemy odkryć tylko drogę kapłańską, zakonną lub do życia w małżeństwie? Pielgrzymka to doskonały czas wszelkiego rozeznawania – powołania, drogi życiowej, zawodowej, swojego miejsca w Kościele.
Dlaczego tak jest? Bo w pewien sposób wychodzimy na pustynię – wyłączamy media społecznościowe, przestajemy troszczyć się o to, co będziemy jeść, gdzie będziemy spać. Pustynia odkrywa wnętrze człowieka – ujawnia jego obawy i pragnienia. Pielgrzymka to czas spotkania z samym sobą i odkrywania swojej tożsamości. Może czasem właśnie dlatego boimy się wyruszyć w taką podróż? To czas, żeby powiedzieć Bogu: „Oddaję się do Twojej dyspozycji” i cierpliwego słuchania tego, co On ma nam do powiedzenia.

Pielgrzymkowy ślub Natalii i Piotra Bokłów

ZDJĘCIA CRAZYINLOVE

Sam Jezus wybierał wysokie góry lub pustynię na miejsce spotkania z Bogiem. Miejsce oddalone od zgiełku, bo tylko wtedy można usłyszeć czyjś głos. Niestety na pustyni pojawiają się także pokusy, ale dzięki temu możemy doświadczać, że w tym upale to Bóg jest wodą żywą, która gasi wszelkie pragnienia. Trzeba nam także pamiętać, że nie mamy się czego obawiać, ponieważ w Ewangelii wg św. Marka czytamy, że to sam Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, a w trakcie naszej 9-dniowej wędrówki będzie przecież przy nas Duch Ożywiciel, który powołuje Kościół, czyli nas, do nowego życia w Chrystusie!