Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I NAWRÓCENIE

– No i teraz w lewo – powiedział Fryderyk, nie odrywając nosa od mapy.
– A jak ja mam TERAZ skręcić, jak tu w lewo nie ma żadnej drogi do skręcenia? – Gienek starał się zachować spokój, ale już nie pierwszy raz Freddy dawał mu wskazówki, które nijak nie pasowały do rzeczywistości.
– Spokojnie. Ja po prostu nie widzę, gdzie jedziemy – próbował uspokoić kierowcę Szop.
– No to jak ty mnie pilotujesz, jak nie widzisz, gdzie jedziemy? – Gienek tracił cierpliwość.
– Tak trochę to widzę – próbował się tłumaczyć Fryderyk. – W końcu to nie był mój pomysł, żebym siedział na tylnym siedzeniu zapięty pasami w foteliku!
– Bez pasów nie wolno jeździć, bo to niebezpieczne. A jesteś za mały, żeby siedzieć z przodu i być zapięty pasami dla dorosłych. – Gienek zawsze starał się przestrzegać przepisów ruchu drogowego, bo wiedział, że ich zadaniem jest chronienie życia i zdrowia kierowców i pasażerów.
– No dooobrze: na NAJBLIŻSZYM skrzyżowaniu skręć w lewo.
Okazało się, że tam skręt w lewo był jak najbardziej możliwy. Droga skręcała nieco w bok od głównej szosy i opadając powoli w stronę doliny rzeki, zaczęła wić się pomiędzy małymi domkami, ale po kilometrze samochód Gienka i Fryderyka wjechał do lasu.
Droga była teraz bardzo wąska.
– Na pewno tu? – zapytał niepewnie Gienek.
– Na pewno – rzucił nerwowo Freddy. – A teraz prosto i będzie most nad rzeką. I za rzeką już będzie ten kościół, w którym mamy mieć jutro te, no jak im tam, relegacje, negocjacje, rekolacje…
– Rekolekcje. Mam nadzieję, że się nie mylisz, bo nie chce mi się wracać tą samą drogą – mruknął Pluszowy Mnich.
Powoli zaczynało się ściemniać, a końca lasu nie było widać. Nagle Gienek gwałtownie nacisnął hamulec.
Samochód stanął jak wryty. Freddy jęknął, ściśnięty mocno pasami.
– Hello, co się dzieje? – warknął oszołomiony.
– Droga się skończyła – oznajmił Gienek.
– Niemożliwe. Na mapie się nie kończy – Freddy kręcił z niedowierzaniem łebkiem. Wyciągnął szyję, by zobaczyć drogę przed sobą. Przed nimi była czarno-żółta barierka oddzielająca drogę od… stromej skarpy nad rzeką.
– Wspaniale. Trafiliśmy nad rzekę! – stwierdził Fryderyk, próbując nie tracić humoru.
Gienek ukrył twarz w dłoniach i przez chwilę się nie odzywał. Wreszcie, cedząc słowa, wyszeptał:

– Drogi Fryderyku Szopie. Czy wiesz, gdzie mamy jechać?
Freddy dobrze wiedział, że gdy Gienek zwracał się do niego pełnym imieniem i nazwiskiem, oznaczało to tylko jedno. Fryderyk Szop był w kłopotach.
– Yyy… jakoś to będzie? – improwizował.
Cisza.
– Wyluzuj, spoko koleś?? – Freddy się nie poddawał.
Nadal cisza.
– No dobra – Freddy powoli zaczął rozumieć problem. – Nie posłuchałem księdza Piotra, który powiedział nam, jak jechać, i kazał nam używać nawigacji w komórce, a ja się uparłem i powiedziałem, że się znam na mapie, bo mi ją druhna Kasia raz pokazała, więc sobie świetnie damy radę i żeby się nie martwił i tak dalej… TAK! – krzyknął wreszcie zrozpaczony – Mój błąd! Przyznaję się! To było bardzo nieodpowiedzialne! Przepraszaaam!
– Nie gniewam się. Powiedział Gienek, uśmiechając się. – W sumie to wszystko wyszło na dobre.
– Że niby jakie z tego dobro? Utknęliśmy w lesie nad jakąś rzeką! – Freddy załamał się całkowicie.
– No bo to jest tak, jak w życiu duchowym: zamiast słuchać Słowa Bożego i tego, co inni nam mówią o Panu Bogu i jego przykazaniach, to my też myślimy, że sobie świetnie damy radę i świetnie się znamy na wierze i życiu chrześcijańskim, a żyjemy sobie po swojemu. A potem okazuje się, że wpakowaliśmy się w różne grzechy i musimy się nawracać. To bardzo ważne zrozumieć, że to nasza wina i że to my mamy zawrócić ze złej drogi. I to jest właśnie to, co przed chwilą zrobiłeś. A drugą rzeczą jest to, by poprosić kogoś, kto by nam drogę do Pana Jezusa pokazał, żebyśmy się mogli odwrócić od grzechu i robić dobrze, zamiast źle. No i dlatego teraz razem musimy znaleźć wyjście z tej sytuacji.
– Masz zatem jakiś pomysł? – spytał Szop.
– Co do nawrócenia to sprawa jest oczywista: zmieniamy życie i zaczynamy od pójścia do spowiedzi. Ale co do naszej sytuacji, to bądź tak uprzejmy i jednak wyjmij z torby tę komórkę z nawigacją i zobaczymy, co nam powie.
Ekran komórki przez chwilę mrugał w ciemności. Fryderyk wprowadził adres, którego szukali, i po chwili usłyszeli znajomy głos: „zawróć, gdy tylko to będzie możliwe”.
– No to już wszystko jasne! – odetchnął Fryderyk.
– Teraz już tak. Zawrócenie jest jak nawrócenie. Trzeba wiedzieć, co trzeba zmienić, i chcieć to zrobić. A teraz: w drogę! – Gienek pełen nowego zapału dzielnie wymanewrował na wąskiej jezdni i ruszył w powrotną drogę.

KS. PIOTR NARKIEWICZ