„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Któż tę boleść pojąć może

„Wasz krwawy Bóg żąda ofiar, krwi i śmierci. Zabił nawet własnego Syna”.
To pogańskie wyobrażenie. Chrześcijanie wierzą, że objawiający się w Jezusie Bóg
nie żąda śmierci człowieka, lecz sam dał się człowiekowi uśmiercić.
Jest zupełnie odwrotnie niż głosi zarzut o okrutnym Bogu.

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Obraz chrześcijaństwa w oceanie pogaństwa. Nowość Krzyża, ciągle zalewana falami prastarej „pobożności ludowej”

REVOLT/UNSPLASH.COM

Dwa tysiące lat to ciągle za mało, aby zrozumieć, co 7 kwietnia 30 r. lub 3 kwietnia 33 r. (najbardziej prawdopodobne daty) stało się na miejscu zwanym Czaszką. Wydarzyła się tam taka nowość, że mimo upływu czasu nadal nie może ona dojść do głosu, nie może właściwie zajaśnieć i wybrzmieć. Ciągle jest tłumiona i wykrzywiana przez pogańskie wyobrażenia o urażonym bóstwie, domagającym się krwawej ofiary.
Ocean pogańskich wyobrażeń
Jest to prastare religijne wyobrażenie ludzkości: bóstwo żąda ofiary i trzeba je ułagodzić ofiarą jak największą; największą zaś ofiarą jest w oczach człowieka ludzkie życie, oddane na śmierć, a więc przelanie krwi.
W oczach Boga wygląda to jednak inaczej: „Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła. Zaprzestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu. Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości” (Iz 1, 11-17; por. Am 5, 21-25; Jr 6, 20-21; Oz 8, 13; Hbr 10, 5-9; Mt 15, 8-9), „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary” (Oz 6, 6; por. Mt 9, 13).
Te dwa spojrzenia na ofiarę – ludzkie i Boskie, pogańskie i chrześcijańskie – zderzyły się ze sobą najwyraźniej na jerozolimskiej Czaszce. Oto Bóg przyszedł do ludzi jako pierwszy; zrobił to z osobistej miłości, nie zaś wzywany przez krew ofiar; przelał w Jezusie Chrystusie swoją krew, nie domagając się krwi ludzkiej.
Niezrozumienie krzyża
Wydaje się, że odtąd wszystko powinno być jasne, że pogański obraz żądnego krwi bóstwa zniknie na zawsze.
Jednak nowość Jezusowego krzyża z trudem przebijała się przez stare myślenie, przez ówczesną „ludową pobożność”, istniejącą w pogańskich religiach od tysięcy lat.
Ta bliskowschodnia „ludowa pobożność” zniewalała także myślenie chrześcijan, dominując nawet myślenie o Eucharystii. Przykładem jest szokująca modlitwa „Harfa Maryi” ze starożytnej Etiopii: „O prawdziwa, czysta ofiaro, Jezusie z Nazaretu, synu świętej młodej krowy! O prawdziwa, czysta ofiaro, cielaku tuczny, którego zarzynanie nie ma końca!

O prawdziwa, czysta ofiaro, która uświęca tych, którzy ją spożywają, i błogosławionymi czyni tych, którzy ją przyjmują!” (Geo Widengren, Fenomenologia religii).
W zachodniej pobożności dominuje zaś zmodyfikowana przez różne procesy tzw. teoria zadośćuczynienia św. Anzelma z Canterbury (ok. 1033–1109). W swoich czasach, w kontekście ówczesnego świata i jego feudalnych relacji społecznych, w sposób zrozumiały próbowała ona opisać Jezusowe dzieło zbawienia (jako naprawienie relacji między Bogiem a człowiekiem).
Jednak wraz z upadkiem średniowiecznego patrzenia na świat z owej teorii pozostały jedynie budzące niechęć fragmenty, pod którymi Anzelm już by się nie podpisał – jakoby Bóg żądał krwi człowieka. Dlatego już na progu nowożytności obudziła ona gorący sprzeciw i nowe interpretacje Krzyża: jako godny naśladowania przykład etycznej samorealizacji (bracia polscy, skupieni wokół Faustyna Sozziniego), jako przykład kary dla niepokutujących grzeszników (Hugo Grotius). Inni zachowali z Krzyża tylko przekonanie o okrutnym, żądnym zemsty Bogu, którego cześć została urażona (Abbé Meslier, H.S. Reimarus).
Na odwrót
Od takiego – nieistniejącego! – Boga, który nawet swego Syna morduje (a cóż dopiero swe przybrane dzieci), ludzie zaczęli się odwracać.
Ale to nie chrześcijaństwo. Krzyż był wolnym wyborem Jezusa (J 10, 17-18), ofiarą Jego miłości, nie zaś wymuszonym przelaniem ludzkiej krwi. Na miejscu Czaszki dokonała się rewolucja „w przeciwstawieniu do wyobrażeń o zadośćuczynieniu i odkupieniu w pozachrześcijańskiej historii religii, przy czym oczywiście nie można zaprzeczyć, że w późniejszej świadomości chrześcijańskiej rewolucja ta została w wysokim stopniu zneutralizowana i rzadko uznawano jej znaczenie. Stajemy tu wobec punktu zwrotnego, jaki chrześcijaństwo wniosło do historii religii” (Joseph Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo). Krwawiący na krzyżu Bóg-Człowiek nie szuka krwi cielców i kozłów, tym bardziej nie krwi człowieka, lecz pragnie ludzkiego „Tak”.

Warto: koniecznie łączyć gorliwą
duchowość z rozsądną teologią.