PIĘĆ WARUNKÓW DOBREJ SPOWIEDZI

Postanowienie poprawy

Miłość, która wymaga poprawy

Trwający właśnie Wielki Post jest dla każdego z nas okazją
do zastanowienia się nad owocnością sakramentu
pokuty i pojednania w naszym życiu.

KS. ARKADIUSZ KRUK

Wrocław

Chrystusowi nie wystarcza, aby człowiek nie robił źle, On pragnie,
aby człowiek czynił dobrze

HIMSAN/PIXABAY.COM

Tak wiele odprawionych spowiedzi w moim życiu… Już tyle razy obiecywałem poprawę, klęcząc przy kratkach konfesjonału…
I znowu ten sam grzech… Czy to ma w ogóle jakiś sens?… Ojcze? Czy coś poszło nie tak?
Odpowiedzią na to pytanie może być pewna historia z życia św. Jana Bosko. Ów Święty często miewał różnego rodzaju prorocze sny, w czasie których Bóg dawał Świętemu wskazówki, w jaki sposób dotrzeć do serc młodzieży, której bez reszty ów Święty poświęcił swoje życie. Jeden z takich snów opisuje ks. Marek T. Chmielewski SDB w książce Słówka nieokrojone. Szkice z historii, pedagogii i duchowości świętego Jana Bosko (1815–1888).
Otóż pewnego razu św. Janowi Bosko przyśniło się, że widzi wielu chłopców, „którzy w kościele przygotowują się do spowiedzi”. Było ich tak wielu, że „ksiądz Bosko zdumiewał się ich liczbą.
Siada w konfesjonale i zaczyna spowiadać.
Penitentów jest jednak zbyt wielu, aby mógł im usłużyć. Wychyla się z konfesjonału, aby wysłać kogoś po innych spowiedników, i wtedy widzi, że zza głowy stojącego przed nim chłopca wystają wielkie rogi. Wychodzi, aby się przyjrzeć, i wtedy na szyi chłopca spostrzega zaciśniętą pętlę.
Próbuje go z niej uwolnić, ale na wiele to się nie zdaje. Wysyła więc innego chłopca po wodę święconą. Kiedy podnosi kropidło, zza pleców malca wyłania się obrzydliwy kocur. To on zaciska mu pętlę na szyi. W garści trzyma kilka innych. Ksiądz Bosko nie ulega przerażeniu, uzbrojony w kropidło zaczyna atakować kota. Ten początkowo stawia opór, ale widok poświęconej wody robi swoje. Powoli, z oporem zaczyna odpowiadać na pytania księdza.
Pętle to narzędzia, którymi diabelskie koty utrudniają młodym penitentom dobrą spowiedź. Pierwsza pętla służy do tego, aby zmusić ich do nieszczerej spowiedzi. Druga jest powodem braku właściwego żalu, a trzecia nie pozwala im uczynić dobrego postanowienia poprawy.
Więcej pytany kocur nie odpowiedział księdzu Bosko. Zamiauczały go inne, które wynurzyły się zza pleców pozostałych chłopców, aby potem z ogromnym hałasem opuścić kościół.
Tyle snu. A ja powiem jak ks. Bosko: «O śnie możecie myśleć, co chcecie!». O dobrej spowiedzi, niestety, nie. Sen ks. Bosko jest ciekawą formą odpowiedzi dla tych, którzy nie wiedzą, po co się spowiadać, a zniechęcił ich do tego brak postępów, ciągłe stanie w miejscu, popadanie w te same grzechy i słabości. To są właśnie członkowie chóru, który pod wpływem wielkopostnych nastrojów corocznie recytuje: «Znów te same grzechy». Nie wiem, czy mają pętle na szyjach. Wiem, że nie rozumieją spowiedzi i że sakrament ten nie pomaga im wzrastać. Czy są szczerzy podczas spowiedzi?” (Marek T. Chmielewski, Słówka nieokrojone. Szkice z historii, pedagogii i duchowości świętego Jana Bosko (1815–1888), Warszawa 2013, s. 194–195).
Wspomniany ks. Marek T. Chmielewski SDB zauważa, iż prawdopodobnie „ich problemem jest dobry rachunek sumienia”, a właściwie jego brak. „Spowiedź trzeba poprzedzić dobrym rachunkiem sumienia. Takim z książeczki, z książki, z ulotki, z Internetu, takim od katechety. Trochę pytań trzeba sobie postawić” (Marek T. Chmielewski, dz. cyt., s. 195).
Innym warunkiem koniecznym do tego, aby uwolnić się z owej „pętli” grzesznych przywiązań, jest żal za grzechy. W przypadku sakramentu pokuty i pojednania „żal to sedno tego sakramentu, to jego rzeczywista moc.
Bez żalu rozgrzeszenie spłynie po tobie jak woda po kaczce. Nie przemieni cię. Żal tak, on przemienia. Bo żal to nie lanie łez i walenie się w piersi, że aż kościół dudni! Żal to zrozumienie zła, które popełniłem, przyznanie się do niego i powiedzenie Bogu: «Panie, zrywam z nim. Chcę, by było inaczej»” (Marek T. Chmielewski, dz. cyt., s. 195).
Jednakże dla owocności tego sakramentu sam żal za grzechy nie wystarczy. „Żal trzeba przekuć w życie. To dlatego czyni się dobre postanowienie poprawy. Nie myśl, że to dla «pierwszokomunistów». Nie! To jest istota zmiany życia! Nazwij twój żal po imieniu! «Chcę inaczej». A ja pytam «To znaczy jak?». Nie mów sobie: «Będę dobry» albo «Będę lepszy».
To nic nie daje. To tylko dobre chęci.
Nazwij po imieniu twoje nawrócenie.
Nie modlę się. Tak się spowiadałeś. To jako postanowienie pomyśl, co zrobisz, żeby lepiej się modlić. Biblia, różaniec, odpowiedni czas… Co tylko chcesz, ale musisz wiedzieć, co chcesz zrobić!
Inaczej niczego nie zrobisz.

Na lenistwo użyj pracy, na «rozkrzyczany» język, trochę milczenia i uprzejmości, na kłamstwo prawdę… I tak dalej” (Marek T. Chmielewski, dz. cyt., s. 195–196). Pomogą Ci w tym różne formy ćwiczenia twojej wolnej woli. Co na przykład? Lubisz kawę?… Nie pij jej przez tydzień.
„Pierwsza filiżanka dopiero w następną środę”. Każdego dnia paplasz o innych? Pomyśl o konkretnej osobie, o której mówisz najczęściej: „Przez cały tydzień nawet nie wypowiem imienia Pan X lub Pani Y”. Wylegujesz się rano w łóżku? Wstawaj z łóżka jak sprężyna, zawsze o 6.00, wykrzykując „Dzięki, Panie, w Twoje imię ruszam w bój”.
Jesteś leniem? Nie chce Ci się uczyć?
Połóż na biurku książkę i każdego dnia poświęć 30 minut lekturze, mówiąc jej z przekąsem: „Nie mam siły, ochoty, ale i tak cię przeczytam!”.
Św. Jan Bosko często doświadczał snów-wizji, w czasie których widział młodych ludzi, którzy zatracali swoją duszę… a przyczyną tego była źle odprawiona spowiedź. W jednym z takich snów przyśniło się Księdzu, iż w pewnym Kolegium w Lanzo widzi niezwykle szkaradnego potwora – demona – który przebywał razem z chłopcami. Od czasu do czasu słychać było diabelski śmiech. Gdy Święty zapytał: „Co ty tu robisz?” – potwór odpowiedział: „bawię się”. Wtedy Ksiądz nakazał, aby natychmiast opuścił to miejsce i zostawił chłopców. Jednakże broniąc się, ów demoniczny potwór odpowiedział: „Nie potrzeba, żebym się nimi zajmował, bo w środku są moi przyjaciele, którzy mnie zastępują”.
Wtedy demon wskazał na czekających do spowiedzi chłopców i dodał: „«Tylko niektórzy są moimi wrogami, ale wielu służy mi, ci którzy obiecują i nie dotrzymują; ciągle spowiadają się z tego samego, a ja cieszę się z ich spowiedzi ». Ksiądz Bosko, chcąc wiedzieć, jak pomóc chłopcom, zapytał potwora: «co najbardziej cię boli?». Udzielając odpowiedzi, stwierdził: dwie rzeczy, oddanie Maryi i dotrzymywanie postanowień spowiedzi” (Pietro Zerbino, Sny Księdza Bosko, Warszawa 2006, s. 127–129).
Widać zatem, jak ważne jest dotrzymywanie postanowień spowiedzi, a więc przekuwanie żalu za grzechy na życie. Postanowienie poprawy nie jest składaniem obietnic niemożliwych do natychmiastowego spełnienia, lecz jest wolą niegrzeszenia na przyszłość, głębokim pragnieniem, zamiarem unikania grzechu. Jest to wola mocna, niepodlegająca wahaniom, stała w swym postanowieniu. Nie może być naiwna – postanowienie poprawy to obmyślenie i realizacja pewnej strategii. Kiedy stoisz wobec okazji do grzechu, zajmij właściwą postawę obronno-zaczepną (broń się, unikając popełnienia grzechu, atakuj przez głębszą modlitwę i zaangażowanie w dobro). W dalszych działaniach unikaj okazji do grzechu, podejmując odpowiednie środki zabezpieczające na przyszłość; polega to m.in. na przygotowaniu „mapy” z zaznaczonymi ścieżkami, które do grzechu nieuchronnie prowadzą.
Sam wiesz, że nie jest łatwo się poprawić. Dlaczego? Zauważ, że każdy człowiek ma swoją przeszłość, zapisaną zarówno w umyśle, jak i w ciele. W umyśle człowieka rodzą się i umacniają przyzwyczajenia, uprzedzenia, sympatie, skłonności, obawy, lęki; z biegiem lat sposób widzenia świata jest coraz bardziej sztywny, człowiek staje się coraz bardziej uparty.
Także ciało ma swoją historię i swoją „pamięć”, swoje przyzwyczajenia (np. głód nikotyny). Zatem wszystko, co myślimy i robimy, kształtuje nas, pcha w określonym kierunku. To duchowo-fizyczne przyzwyczajenie jest wielką siłą – możemy porównać człowieka do walca drogowego, który powoli toczy się w określoną stronę w głęboko wyżłobionej koleinie i którym nie da się łatwo manewrować. Czy da się zawrócić wielkim walcem drogowym w miejscu, jakby to był dziecinny rowerek?
Nie da się. Potrzeba na to trwającego dłuższy czas wysiłku. Postanowienie poprawy nie jest więc próbą zawrócenia wielotonowym walcem w miejscu, lecz cierpliwym jego obracaniem (radykalna zmiana jest oczywiście możliwa, jest wielką i piękną łaską, którą Bóg może dać i o którą proś codziennie).
Przez dni, tygodnie i wręcz przez lata masz korygować kurs tego walca – milimetr po milimetrze i centymetr po centymetrze: przez odprawianie rachunku sumienia szczegółowego, przez pracę nad wadą główną, spowiedzi, dni skupienia, obserwację reakcji innych ludzi na moje postępowanie, modlitwę, poznanie samego siebie, przez post i dobre dzieła.