Nagi przed Bogiem

Posągowa nagość starożytnych dzieł greckich rzeźbiarzy, ich muskulatura i zaklęty w kamieniu
kontrapost pomysłu Polikleta (naśladowany również przez późniejszych twórców, m.in. przez Michała Anioła)
rodzą w obserwatorach raczej wzniosłe niż przyziemne czy ambiwalentne uczucia.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

W kształtach zaklętych w marmurze lub brązie ludzkich postaci kryje się bowiem nieskazitelne piękno, przywołujące na myśl pierwotną harmonię człowieka z całym światem stworzonym – a w perspektywie chrześcijańskiej, nade wszystko z Bogiem. Ta związana z nagością harmonia w świecie greckim ograniczała się jednak wyłącznie do sztuki, niewiele mając wspólnego z codzienną praxis.
Pierwotny stan… nagości!
Raj jest i powinien być rzeczywistością, do której wszyscy tęsknimy, choć opis Księgi Rodzaju u niektórych wywołać może rumieniec wstydu, ponieważ postawieni w ogrodzie Eden protoplaści całej ludzkości byli… „nadzy, ale nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Tym bardziej nie odczuwali wstydu z powodu swojej nagości przed Bogiem. Dlaczego? Dlatego że nie było w nich zła i grzechu, a ten jest źródłem wstydu – również tego, który uznać należy za motywujący do odruchów dobrych i do należnego zadośćuczynienia. Nagość jest więc symbolem pierwotnej niewinności Adama i Ewy, która przeminęła wraz z ich grzechem i wygnaniem ich poza bramy raju – wtedy też nagość nabrała znaczeniowych niuansów, a szala ostatecznie przechyliła się na korzyść odzienia, którego brak zaczęto kojarzyć z bezwstydem – słusznie zresztą tępionym zarówno w judaizmie, jak i w chrześcijaństwie.
Nagość z gruntu zła?
Dobitnie na temat nagości wypowiada się jeden z najstarszych biblijnych kodeksów – tzw. „Kodeks świętości” z Księgi Kapłańskiej (17-26) zredagowany w VI w. przed Chr. Autor natchniony nie ma najmniejszych wątpliwości, że nagość równa się współżyciu, dlatego konstruuje całą serię przepisów szczegółowych dotyczących nagości w rodzinie oraz wśród powinowatych (Kpł 18 i 20).
Nie ma w Piśmie Świętym sceny dobitniej wyrażającej żydowski stosunek do obnażania i nagości niż ta związana z nagim, pijanym Noem. Jeden z jego synów, zwany Chamem, niewłaściwie zareagował, widząc swego ojca w tak godnym pożałowania stanie – zamiast okryć nagiego ojca, podał informację swoim braciom (Rdz 9, 22-23).
Podglądactwo i niedyskrecja Chama – abstrahując od brutalniejszych interpretacji tego incydentu, jasno wynikających z pojawiającego się jak mantra w Kpł 18 wyrażenia „odsłanianie nagości” – stają się podstawą jego przekleństwa, kładącego się cieniem na wszystkich jego potomkach – Kananejczykach.

Doryforos – rzeźba Polikleta z okresu klasycznego
w starożytnej Grecji (ok. 450–440 p.n.e.).
Marmurowa kopia z okresu rzymskiego.
Muzeum Narodowe w Neapolu

WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY 2.5

Nagość skojarzona zostaje z hańbą (Iz 47, 3), nierządem (Ez 16, 36), a jej okrycie staje się jedną z najważniejszych potrzeb człowieka, wedle słów mędrca Syracha (29, 21): Pierwsze potrzeby życia: woda, chleb, odzienie i dom, by osłonić nagość (zob. Mt 25, 36; Jk 2, 15-16). Czy jest więc w nagości cokolwiek dobrego?

Dawid – rzeźba Michała Anioła przedstawiająca biblijnego Dawida bezpośrednio przed walką z Goliatem.
Marmurowa rzeźba ma 5,17 metra wysokości (1504 r.). Galleria dell’Accademia, Florencja

JOERG BITTNER/WIKIMEDIA COMMONS LIC. CC BY 3.0

Fizyczna nagość a sacrum
Są w Biblii również godne podziwu i pochwały incydenty, w których nagość eksponuje się w imię uniżenia przed Bogiem i umyślnego umniejszenia swej roli w oczach ludzi. Ekspertami w takim eksponowaniu nagości są Izraelscy królowie i prorocy. Nagi w obecności Samuela prorokował król Saul (1 Sm 19, 24), niemal nagi tańczył w uniesieniu przed Arką Przymierza król Dawid (co stało się nawet przyczyną rozpadu jego małżeństwa! 2 Sm 6, 20-23), który zapowiadał, że uniży się przed Panem jeszcze bardziej – co wedle Septuaginty wiązać się miało z całkowitym obnażeniem (6, 22a)! „Jako znak i dziwny symbol” obnażył się również prorok Izajasz, swoją nagością ukazując marny los Egiptu i kraju Kusz (Iz 20, 3). I choć każdy z tych kontekstów jest zgoła inny, nagość wydaje się silnym i wymownym narzędziem w komunikacji człowieka z Bogiem, będąc znakiem dobrowolnego uniżenia i przekazywania Bożych wyroków.
Wielkopostne ogołocenie
Być może w prorockich czynach Saula (pomimo wykluczenia tego króla), a nade wszystko Dawida dostrzec możemy ludzkie pragnienie powrócenia do pierwotnej, rajskiej szczęśliwości, w której niebudząca kontrowersji nagość była fizycznym obrazem harmonii i nieskażonej jeszcze grzechem ludzkiej egzystencji. To pragnienie znajduje nawet swoją, choć budzącą wątpliwości, realizację wśród kilku katolickich teologów, z autorem książki Nagość i chrześcijaństwo (Nudity and Christianity) Jimem C. Cunninghamem na czele, entuzjastycznie promujących nudyzm!
Miejmy jednak świadomość, że o ile ludzkie ciało jest bezsprzecznie piękne i dobre, to jednak po grzechu pierwszych rodziców publiczne epatowanie fizyczną nagością jest i pozostanie nieodłącznie związane z nieczystością, a tym samym niepożądane (zwłaszcza w miejscach kultu!).

Należy zatem tej wynikającej z nagości harmonii poszukać gdzie indziej, nie tylko fizycznie w małżeństwie – ale nade wszystko w sferze ducha.
Skoro, wedle słów autora Listu do Hebrajczyków: „Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte (dosłownie gymna – nagie!) i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4, 13), to może warto zdobyć się na heroiczne obnażenie i uniżenie przed Bogiem przy kratkach konfesjonału? Chyba nie ma lepszego przejawu chrześcijańskiego „nudyzmu” – zwłaszcza w liturgicznych okresach Wielkiego Postu i Wielkiej Nocy.