DOMINIK GOLEMA

Wrocław

Życzymy, życzymy

Zdrówka, bo to najważniejsze!”, „Spełnienia marzeń!”, „Wszystkiego naj, naj i czego tam jeszcze sobie sam życzysz!”, „Żeby ten rok był lepszy niż poprzedni!”, „Sukcesów w pracy i życiu osobistym!” itd., itd. Z pewnością byliśmy wiele razy adresatami takich czy podobnych życzeń. Składamy je i przyjmujemy na okoliczność imienin, urodzin, jubileuszy, ślubów, narodzin, świąt, narodzin. Najczęściej życzymy sobie czegoś z okazji miłych i przyjemnych wydarzeń i okoliczności. Czasem składamy sobie też życzenia przed jakimś egzaminem, ale niestety są one często przewrotne i obciążone jakimiś zabobonami i przesądami: „połamania pióra”, „połamania nóg”. Odbiór serdecznych życzeń, np. „powodzenia na egzaminie”, też bywa pogański, albo przynajmniej niekulturalny: „Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć”.
Kiedyś byłem świadkiem, jak mój kolega z pracy, wyrażając współczucie komuś, kto właśnie pożegnał najbliższą osobę, dodał: „i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia”. W pierwszej chwili mnie zmroziło, ale po głębszym zastanowieniu zrozumiałem, jak to jest ważne. Osoba, która właśnie owdowiała, rozpoczyna nowy etap życia i bardzo potrzebuje otoczenia życzliwością, dobrymi ludźmi, słowem tego, co najlepsze.
Spodziewaliśmy się narodzin naszego kolejnego dziecka. Z wielu życzliwych ust słyszeliśmy przeróżne dobre życzenia, a najczęściej: „najważniejsze, żeby było zdrowe”. Pamiętam naszą wdzięczność za miłe słowa, ale jednocześnie wewnętrzny bunt. Jak to najważniejsze, aby było zdrowe?! Oczywiście pragniemy zawsze i ze wszystkich sił zdrowia i dobrego rozwoju dla naszych dzieci, ale nie to jest najważniejsze.
Najważniejsze, aby było kochane! Powtórzę – najważniejsze, żeby było kochane, nawet wtedy, gdy zdrowia braknie, gdy nie będzie szans na prawidłowy rozwój!! Mój przyjaciel Krzysztof tak mówi o swym już pełnoletnim, bardzo poważnie chorym synu, przy którym trzeba wykonywać wszystkie czynności pielęgnacyjne i opiekuńcze. On jest w czepku urodzony, bo ma nas, a szczególnie swoją mamę, moją wspaniałą żonę, która nawet gdy pada już ze zmęczenia, zawsze ma siły, aby do niego i do mnie się uśmiechnąć. Najgorzej mają te dzieci, których rodzice nie mają już sił, chęci, nie potrafią ich kochać.
W ubiegłym roku po raz pierwszy rozesłaliśmy z żoną życzenia z okazji Środy Popielcowej i rozpoczynającego się Wielkiego Postu.
Przecież jest to czas zadany, czas mający konkretny cel, czas, na który możemy sobie czegoś życzyć. Życzmy sobie zatem wszystkiego najlepszego na Wielki Post: odważnych postanowień, wytrwałości w ich dotrzymaniu, głębszego zanurzenia w modlitwie, nawrócenia… Gdy tego doświadczymy, to życzenia „wesołego Alleluja!” nie będą tylko przedświątecznym sloganem, ale poruszą nas do żywego!