Wolność we współczesnym świecie…

Wolność… czym jest? Gdybyśmy zadali sobie teraz pytanie,
czy jesteśmy / czy czujemy się wolni, pewnie wielu z nas odpowiedziałoby twierdząco.

EWA PORADA

Katowice

PIXABAY.COM

W dzisiejszych czasach wiele mówi się o wolności, cieszymy się nią na co dzień…
Rozumiemy przez to pojęcie m.in.: suwerenność państwową, możliwość swobodnego wypowiadania się, czyli wolność słowa; nieskrępowane wyznawanie swoich przekonań religijnych – wolność religii; możliwość gromadzenia się i wyrażania swoich poglądów, czyli wolność zgromadzeń i wiele innych przestrzeni swobodnego życia i wyrażania siebie. I to jest niewątpliwa prawda, żyjemy pełnią swobód, cieszymy się nimi każdego dnia.
Ale jest też inna przestrzeń wolności – jak się wydaje nieco bardziej osobista, dotykająca zwykłych sytuacji dnia codziennego. W tych przypadkach wolność zazwyczaj rozumie się jako: możliwość wyrażania siebie przez słowa, gesty, zachowania, ubiór, wybory; czyli po prostu – możliwość bycia sobą.
Niestety, wśród tych potocznych skojarzeń coraz częściej słyszymy też, że wolność to brak odpowiedzialność za popełnione czyny.
Wiele mówi się o wolności, jednak można odnieść czasami wrażenie, że istota tego pojęcia zostaje coraz częściej gdzieś zamazana, niewyraźna, wykrzywiona.
Można bowiem coraz częściej usłyszeć takie słowa zachęty do „wolności”: „rób co chcesz, przecież jesteś wolny, a więc wolno ci…”, „musisz się wyzwolić z poczucia winy”, „wszyscy tak robią, więc stań się wolny i działaj tak samo…”
Wedle tej mentalności jedynym ograniczeniem wolności osobistej jest wolność drugiego człowieka. A zatem, jeśli nie robię drugiemu krzywdy, to mogę wszystko. Bez brania odpowiedzialności za swoje czyny, słowa i decyzje.
Jednak można zadać sobie pytanie: czy w takich sytuacjach naprawdę nic się nie dzieje? I czy aby na pewno jest to jeszcze wolność?
Wolność to wybór
Mówi się, że wolność to możliwość dokonywania wyborów.
A zatem, co wybieramy? Możliwość dokonania zemsty na osobie, która nas skrzywdziła, czy może wolność, która pozwala nam na dystans wobec logiki zła i przemocy? Możliwość wydawania pieniędzy na wszystkie zachcianki, z niecierpliwym oczekiwaniem na kolejny, nowszy model wymarzonej rzeczy, czy może radość z tego, co się już posiada? Spełnianie zachcianek, pożądliwości, a może zdolność samoograniczania?
I w końcu, czego oczekuję od drugiego człowieka: aby spełniał moje oczekiwania i zachcianki, realizował moją wizję świata, czy może wybiorę relacje oparte na wzajemnym szacunku i darze z siebie, które wzajemnie będą nas ubogacały?
Każdego dnia stajemy przed takimi czy podobnymi sytuacjami, dokonujemy własnych wyborów, w pełnej wolności.

Czy jednak konsekwencją naszych wyborów jest zachowanie wolności, czy sami nie stajemy się niewolnikami własnych wyborów?
Kościół ogranicza
Ostatnio jeden z młodych ludzi wysunął tezę: „Nie wierzę w Boga i Kościół, bo to by mi zabrało moją wolność.
Wolę być niewierzący, bo wtedy jestem wolny. A poza tym nikt nie będzie mi mówił, co mam robić, jak mam myśleć, jak żyć…”
Zadałam pytanie: „W czym Pan Bóg czy Kościół ogranicza Twoją wolność?”
Oczywiście w odpowiedzi padła cała lista zarzutów odnoszących się do przykazań, do „nakazu” chodzenia w niedzielę do kościoła, do księży itp.
W dzisiejszych czasach – szczególnie z ust młodych ludzi (chociaż nie tylko) – można usłyszeć takie zarzuty pod adresem Kościoła i Pana Boga.
I właściwie można by pomyśleć, że od zarania dziejów nic się nie zmieniło…
Podobnie jak w raju, chcemy w swojej wolności poznawać dobro i zło, chcemy mieć właśnie taki wybór. Zapominamy jednak, że czy tego chcemy, czy nie, wraz z poznaniem dobra i zła – poznajemy konsekwencje tychże wyborów i decyzji. Nie można uciec od odpowiedzialności za swoje wybory, decyzje, zachowanie i słowa.
Wolność „po mojemu”
Wolność… wydaje się, że jest jednym z większych paradoksów naszych czasów: bo czy nie jest tak, że korzystając z tego daru „po swojemu”, nie popadamy raz za razem w niewolę?
Czy nie stajemy się niewolnikami samych siebie, swoich poglądów, potrzeb, układów, w które dobrowolnie wchodzimy i które nas coraz częściej określają i ograniczają? Czy nie stajemy się niewolnikami pieniędzy i zobowiązań, które przyjmujemy, aby spełniać nasze kolejne zachcianki?
A może warto przypomnieć sobie mądrość przekazaną nam przez św. Pawła: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie poddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12).
Zastanawia mnie fenomen naszych czasów: Pan Bóg, który dał nam wolną wolę, który wyprowadza nas z naszych powikłanych zakamarków, który ściąga z nas kajdany niewolnictwa winy za grzech, za popełnione zło, dzisiaj jest sadzany na ławie oskarżonych jako ten, który zabiera człowiekowi wolność! Dzisiaj Ten, który jest gwarantem naszej wolności, jest oskarżany o to, że tę wolność ogranicza. A może chodzi o to, że to my staliśmy się już niewolnikami i nie potrafimy (bądź nie chcemy) już żyć pełnią wolności? Czym jest wolność? Możliwością wybierania zła, które ostatecznie zniewala, czy też zdolnością dokonywania takich wyborów, dzięki którym pozostanę w pełni wolnym człowiekiem? Zadajmy sobie to pytanie w pełni wolności…