SŁOWNIK WYRAZÓW BARDZO OBCYCH

Wdzięczność

Nie zapomnij podziękować Bogu za każde bezpieczne lądowanie

PAUL HENRI DEGRANDE/PIXABAY.COM

Choć od najwcześniejszego dzieciństwa szkoleni jesteśmy na okoliczność dziękowania
za otrzymywane nieustannie dary od Boga i od ludzi, najczęściej pozostajemy
zatwardziałymi egocentrykami i egoistami, których trzeba nieustannie napominać.

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

To napominanie potrzebne jest nam wszystkim, gdyż – jak powtarzał często bp Józef Pazdur (1924–2015) – człowiek, który nie umie dziękować, nikczemnieje! W terminologii biblijnej nikczemnik to niegodziwiec, człowiek przewrotny, zły, mający braki moralne, a nawet… szatan!
Trudno zaprzeczyć, że „okazywanie wdzięczności jest miarą naszego człowieczeństwa” (J. Stępień). Stąd surowe napomnienie założyciela jezuitów: „Wśród wszelkich i niewyobrażalnych niegodziwości i grzechów niewdzięczność należy do najbardziej obrzydliwych rzeczy. Jest ona zapomnieniem otrzymanych dóbr, łask i darów, przyczyną, początkiem i źródłem wszelkiego zła i grzechów” (św. Ignacy Loyola).
Ilu rodziców podpisze się z przekonaniem pod stwierdzenie irlandzkiej pisarki Cecelii Ahern: „Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że najlepszym sposobem na nauczenie mnie wdzięczności mogło być tylko niedawanie mi wszystkiego, o czym zamarzyłam”?
Cóż masz, czego byś nie otrzymał? (1 Kor 4, 6)
W Ewangelii św. Łukasza (Łk 17, 12-19) znajduje się opis uzdrowienia dziesięciu trędowatych, z których tylko jeden powrócił, by podziękować i oddać chwałę Bogu. Tylko on naprawdę stał się zdrowy na duszy i na ciele. Bywa tak i z nami: ktoś otrzymał nawet niezwykłe dobro, podziękował – ale potem ogarnęła go straszliwa skleroza lub też cały sukces, całe dobro – zaczyna przypisywać tylko sobie samemu.
W pieśni kościelnej Kiedy ranne wstają zorze są m.in. takie słowa: „A człowiek, który bez miary obsypany Twymi dary, coś go stworzył i ocalił, a czemuż by Cię nie chwalił?”.
Oto jest pytanie: Dlaczego człowiek nie potrafi być wdzięczny wobec Boga, choć przecież wszystko Jemu zawdzięcza?

Nie ma przecież na świecie ludzi, którzy zdołaliby uniknąć darmowego brania.
Wdzięczność jest wyzwoleniem od najstraszniejszego niewolnictwa: samowystarczalności, braku potrzeby Boga i człowieka. Czy to nie klasyczna forma pychy? „Ja sam sobie poradzę”, „łaski nie potrzebuję”, „sam sobie wystarczę”…
„A skoro już przyjęło się dobro, rzeczą słuszną i sprawiedliwą jest dobro dać: Takie albo inne, darczyńcy albo też innym, jeśli potrzebują. Bo dobrze jest, jeśli dobro żyje i pomnaża się, nie ginąc bezpowrotnie w bajorku egocentryzmu” (T. Żychiewicz, Poczta Ojca Malachiasza).

RACHUNEK SUMIENIA

▸ Czy umiesz dziękować – nie jesteś osobą pretensjonalną i pełną roszczeń wobec spotykanych bliźnich?
▸ Czy uczysz postawy wdzięczności swoje dzieci, uczniów, wychowanków, studentów?
▸ Ile razy w ciągu dnia potrafisz powiedzieć Panu Bogu i ludziom: dziękuję?
▸ Kiedy poprosiłaś duszpasterzy o odprawienie Mszy św. z podziękowaniem za otrzymane od Pana Boga łaski dla siebie, swych bliskich, Ojczyzny…?
▸ Czy swój codzienny rachunek sumienia zaczynasz od dziękczynienia?
▸ Co przeważa w Twoich osobistych modlitwach: prośby czy podziękowania?
▸ Jak długo trwa Twoje dziękczynienie po przyjęciu Komunii św.?
▸ Jak reagujesz wobec swoich niewdzięczników?

Dziękuj!
„Bądź wdzięczny za dar najmniejszy, a staniesz się godny otrzymywać większe” (Tomasz à Kempis). „Kultura serca rozpoczyna się od dziękuję” (C. Meves). Dlatego trzeba jak najczęściej dziękować – i to najlepiej dwa razy!
To dwukrotne dziękuję może mieć jeszcze inny charakter: „Dziękuj: za to, co masz, i za to, czego nie potrzebujesz” (J. Geyer). Jaka szkoda, że o tym nie pamiętamy, licząc jedynie brakujące nam wartości, a nie ciesząc się posiadanymi i „umierając” z zazdrości. Zatem dziękujmy za codzienny chleb, pracę, zdrowie, rodzinę – ale i za to, że nie potrzebujemy… sztucznej szczęki, wózka inwalidzkiego czy białej laski.
Pewnie także każdy z nas ma na sumieniu zaniedbania w postawie wdzięczności wobec Boga i ludzi – może zwłaszcza tych najbliższych? Wiele powiedzą o nas intencje zamawianych Mszy św. – zbyt rzadko dziękczynnych.
Warto zdobyć się na uczciwy rachunek sumienia, zamiast twierdzić: mnie ten problem nie dotyczy, Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie (Łk 18, 11).
Wdzięczność to jedno z imion miłości
„Przed bramą nieba – opowiada stara przypowieść – spotkały się dwie wytworne damy. Jak to jest w zwyczaju, przedstawiają się: – Miłość jestem! – Wdzięczność jestem! Obie wdały się szybko w pogawędkę, raz po raz wzdychając: – Jaka szkoda, że nie spotkałyśmy się nigdy na ziemi. Jesteśmy przecież bliźniaczkami” (K. Wójtowicz, Notki).
Wdzięczność jest po prostu innym imieniem miłości. „Kto nie potrafi dziękować, nie potrafi też kochać” (J. Gotthelf). A „najpiękniejszym podziękowaniem za dary Boże jest to, że się je daje dalej innym” (kard. M. Faulhaber).
I wreszcie zdanie ostatnie w tej refleksji: „Wdzięczność jest najpiękniejszą formą szczęścia: należy zarówno do jego przyczyn, jak i skutków” (W. Dirks).