MAREK MUTOR

Wrocław

Obertyn – spotkanie po latach

Wyobraźmy sobie małe miasteczko na kresach II Rzeczypospolitej.
Jego mieszkańcy nie przewidują jeszcze apokaliptycznych wydarzeń drugiej wojny światowej. Żyją w świecie znanym sobie od lat. Polacy, Ukraińcy i Żydzi, praktykujący swą religię w cerkwiach, kościołach i synagodze. Na co dzień pracujący w rolnictwie, drobnych usługach, zawierający związki małżeńskie między sobą, mówiący różnymi językami. Ale wszyscy jako „tutejsi” żyją obok siebie, szanują swoją odmienność, tworzą jedną wielokulturową i wieloreligijną społeczność.
Wyobrażenie to przenosi nas w świat znany z opowieści jeszcze dawniejszych – o dniu codziennym I Rzeczypospolitej.
Taki właśnie obraz utrwalił się we wspomnieniach dawnych mieszkańców Obertyna. Współcześnie jest to niewielkie miasteczko na Ukrainie, położone w obwodzie Iwanofrankiwsk (dawniej Stanisławów).
Przed wojną zamieszkiwane było przez ok. 5 tysięcy mieszkańców.
Polacy, Ukraińcy i Żydzi żyli tam zgodnie (każda z tych grup tworzyła mniej więcej 1/3 populacji miasteczka). W trudach codzienności umieli się szanować. Ten dość idylliczny obraz został oczywiście zniszczony przez wojenną zawieruchę, a także powojenne zmiany granic i wynikające stąd przesiedlenia. Świat dawny zaginął niemal zupełnie – pozostał jednak we wspomnieniach przedwojennych mieszkańców.
W ostatnich dwóch latach grupa badaczy działająca pod auspicjami wrocławskiego Centrum Historii Zajezdnia dotarła do ponad 50 mieszkańców, reprezentujących w odpowiednich proporcjach grupy narodowościowe i wyznaniowe przedwojennego Obertyna, prowadząc z nimi wywiady metodą historii mówionej. Zarejestrowano wspomnienia i uzupełniono je badaniami zapisków pamiętnikarskich oraz rodzinnych pamiątek. Efektem tych działań stała się publikacja Obertyn. Opowieści o życiu miasteczka (red. nauk. M. Jakimowicz, P. Zubowski). Na jej kartach zorganizowano „spotkanie” dawnych mieszkańców. Fragmenty ich wspomnień ułożone są jakby w dialog, z którego wyłania się wspomnienie o utraconym już świecie. To oryginalny pomysł, który sprawia, że książkę – bądź co bądź naukową – czyta się jak beletrystykę.
Całość uzupełniona jest materiałem ikonograficznym oraz opracowaniem naukowym. Badawcze, krytyczne podejście autorów uświadamia nam, że zapisany w pamięci obraz, zwłaszcza czasu przedwojennego, to wyobrażenie niejednokrotnie wyidealizowane. Nie przeszkadza to wyławiać z tych wspomnień elementów dawnego, obertyńskiego świata.
Spotkanie z mieszkańcami Obertyna może służyć oczyszczeniu pamięci: pokazuje przecież nie tylko traumę wojny, ale i pokojowe współżycie zróżnicowanej wewnętrznie społeczności. To dobry przyczynek do dialogu międzynarodowego. Jest to również opowieść o tak ważnych dla nas kresowych korzeniach. Historia Obertyna może być swego rodzaju glosą do dzisiejszej pamięci wrocławian.