ABECADŁO RODZINNE

Hejt

Tym razem kilka słów o zjawisku aktualnym, niepokojącym, wartym zainteresowania
i podjęcia działań profilaktycznych. Dzisiaj będzie o HEJCIE.

Według badania z 2017 r., którego wyniki przedstawił Rzecznik Praw Dziecka, co trzeci nastolatek padł ofiarą hejtu internetowego, a co piąty z nich sam stosował hejt wobec innych…
Określenie to pochodzi od angielskiego słowa hate, czyli nienawidzić. Hejt to wszystkie wrogie działania, które mają za zadanie skrzywdzić lub ośmieszyć adresata (osobę, firmę, grupę, stowarzyszenie itp.). Zjawisko to spotykane jest najczęściej w sieci. Nazywane jest również „mową nienawiści”. Hejt może być skierowany zarówno wobec konkretnej osoby, jak i przedstawicieli danego narodu, płci, osób o innym światopoglądzie niż ten reprezentowany przez hejtera, wyznawców danej religii czy grupy politycznej, a nawet znajomych osoby hejtującej – obiektem hejtu może stać się każdy. Treści dodawane przez hejterów nie mają żadnej wartości merytorycznej, są wyłącznie treścią ukierunkowaną przeciwko danej osobie lub grupie osób.
Hejt zaczyna się niestety już od najmłodszych lat. Możemy się z nim spotkać nawet w przedszkolach i szkołach.
Słyszałam o sytuacji, która miała miejsce w jednej ze szkół podstawowych – uczniowie II klasy (dzieci mające 8 lat!) wyzywali i ośmieszali kolegę, który miał wadę wymowy.
Internet jest środkiem przekazu, który umożliwia rozpowszechnianie nienawistnych treści w sposób szybki, ale jednocześnie anonimowy i niebezpośredni – nie „prosto w twarz”. Trudno byłoby powiedzieć wprost jakiejkolwiek spotkanej osobie, że jest głupia, nie stanowi jednak problemu umieszczenie takiego tekstu w internecie. „W sieci” możemy też być anonimowi – hejt niestety skutecznie dotrze do ofiary, ale ta nie zawsze będzie wiedziała, kto jest sprawcą. Czujemy się bezkarni.
W Polsce hejtu doświadczają przedstawiciele mniejszości narodowych i religijnych (żydzi, muzułmanie, Ukraińcy, Romowie), osoby o innym kolorze skóry niż biały, a także uchodźcy.
Stereotypy i uprzedzenia powstają najczęściej, gdy brak wystarczającej wiedzy na dany temat, gdy dana osoba nigdy nie spotkała przedstawiciela mniejszości, którą hejtuje, i z tych powodów posługuje się uproszczonymi schematami myślowymi. Kieruje nią strach przed innością – religijną, kulturową – oraz poczucie zagrożenia, krzywdy wywołane obecnością „innych”.
Przyczyną hejtu może też być zazdrość, niezadowolenie ze swojej sytuacji życiowej, przykre doświadczenia. 

RYS. MWM

Z tego powodu hejtowane są osoby publiczne, celebryci, ale także znajomi, którzy osiągnęli sukces finansowy, mają ciekawą pracę lub udane życie prywatne. Hejt w takich przypadkach jest wynikiem frustracji, braku spełnienia w życiu.
Są osoby, których hejt nie rusza, ponieważ mają silną konstrukcję psychiczną, poczucie własnej wartości i nie czują potrzeby walki z kimś, kogo nie widać, ale są osoby słabsze lub w gorszym momencie życia, u których hejt robi prawdziwe spustoszenie i niestety w sytuacjach ekstremalnych może prowadzić do obniżenia własnej wartości. Choć samo dodanie pełnego nienawiści posta na Facebooku czy forum internetowym może wydawać się niegroźne, niesie ze sobą ogromne konsekwencje w przypadku ofiar hejtu. Obniża się jej poczucie własnej wartości, staje się mniej odporna na czytane w internecie treści i zaczyna wierzyć, że stawianie oporu nie ma sensu.
Poddawana hejtowi osoba często cierpi na bezsenność, żyje w ciągłym stresie, zaczyna bać się wyrażać własne zdanie w internecie. Może nawet dojść do izolowania się osoby poddanej internetowej agresji od reszty społeczeństwa, wystąpienia u niej nerwicy, depresji, a nawet prób samobójczych. Najprostszą i zarazem najtrudniejszą odpowiedzią jest: unikać czytania negatywnych opinii, a zwłaszcza odpowiadania na nie. To jednak dla hejtowanej i żyjącej w ciągłym napięciu osoby trudne zadanie – nie jest łatwo zignorować negatywne komentarze na swój temat.
Konsekwencje hejtu mogą być ogromne, dlatego tak ważna jest edukacja, rozmowa i pokazywanie, że inne osoby należy traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani, i nie ma znaczenia, czy mówimy o świecie realnym, czy wirtualnym.

ALEKSANDRA ASZKIEŁOWICZ