KS. ADAM CZTERNASTEK

Czepielowice

Dzieci a my…

Zimowe ferie szkolne już się zakończyły.
Czas wolny dzieci spędzały na różne sposoby, tak jak zostało im to zaplanowane, bądź same organizowały sobie zabawy. Część z nich na nartach, część z nich z marzeniami o śniegu.
Część z nich z rodzicami, bo im udało się wziąć urlop w tym terminie, a większość z nich z rówieśnikami w świetlicy wiejskiej, miejskiej, szkolnej.
A wszystkie radosne i swoją radością ujmujące nas, starszych.
Spytałem ministrantów, jak im mijają ferie, i w odpowiedzi jeden z nich stwierdził, że już do szkoły by wrócił. Bo się nudzi. Byli i tacy.
I to właśnie dzieci stają się przykładem dla nas w szturmowaniu nieba. Takich stawia przed nami Pan Jezus. Przyjmujących świat z ciekawością, nie dokładając do niego swoich barw. Słuchających mądrości z zaciekawieniem, nie tworząc nowych, takich bez sensu. Bezgranicznie ufających tym, którzy są przy nich i nie odwracają się plecami.
Szukają miłości i potrafią kochać, nie włączając w to uczucie ludzkiej kalkulacji. I do takich właśnie należy „królestwo Boże”. I wspaniałe jest to, że potrafią nas starszych zaskakiwać. Tak jak to zrobił ów uczestnik wycieczki z listu Pani Marty. Pozwólmy dzieciom pozostawać dziećmi. Nie angażujmy ich zbyt szybko w dorosłe życie. Tym dłużej będziemy mogli uczyć się od nich, jak zrozumieć słowa z Ewangelii: „jeśli nie staniemy się jak one”. A przecież my wszyscy dziećmi jesteśmy: BOŻYMI.
Dlatego przyglądając się dzieciom, wprowadzajmy korektę w nasze życie, mówimy – dorosłe.
Choć czasami się wydaje, że możemy być bardziej dziecinni niż niejedno dziecko. Tak niejednokrotnie zachowujemy się. Przyjrzyjmy się naszym marzeniom, pragnieniom, jak chcemy je zrealizować.
Jak patrzymy na świat i człowieka? W jaki sposób dążymy do poznania prawdy i czy prawdą żyjemy?
Jak widać, od naszych milusińskich możemy nauczyć się bardzo dużo. Może nawet z wypiekami na twarzy, że wcześniej nam się nie udało.