Moja Niedziela

3 MARCA 2019 R.
VIII Niedziela zwykła

Jakie są owoce naszych ust?

SYR 27, 4-7; 1 KOR 15, 54B-58; ŁK 6, 39-45

Otwarty słownik frekwencyjny leksemów Jerzego Kazojcia podaje, że najpopularniejszym słowem w Polsce jest słowo „się”. A to dla mnie bardzo ciekawe, bo kiedy słucham ludzi na ulicy, na moim osiedlu, w autobusie, w knajpie, w pracy, to zastanawiam się, czy to nie dlatego, że przed słowem „się” postawić można inne słowo, którego cytować tu raczej nie wypada. Ale to przecież tylko słowa, a od słów na ogół nikomu nic się nie dzieje. No, może czasem, kiedy kogoś obrażamy, przeklinamy, kiedy kogoś okłamujemy, poniżamy, kiedy kogoś obgadujemy i potępiamy… tak, czasem może się zdarzyć jakaś nieprzyjemna sytuacja. Zgoda, że przytrafia nam się powiedzieć czy napisać coś głupiego, nieprzemyślanego – oceniamy bez zastanowienia, wydajemy wyroki, snujemy wtórne rozważania. Czy jednak myślimy o tym wszystkim, o całym uniwersum naszej mowy jako o owocach, które wydajemy? Ewangelia tymczasem proponuje nam coś jednocześnie niezwykłego, pięknego i strasznego – prawdę o nas. Jeśli każde twoje słowo można potraktować jako mające pewną funkcję performatywną, jeśli jest ono nie tylko zlepkiem fonemów, ale czymś związanym z twoją istotą, jeśli jest… tobą – co wtedy? A sytuacji, w których wychodzą od nas słowa złe, są przecież tysiące. Dlatego czy rzeczywiście jest hiperbolą wezwanie Jezusa, by usunąć ze swojego oka belkę? Czasem myślę, że zasłania nam ona cały świat.

10 MARCA 2019 R.
I Niedziela Wielkiego Postu

Funkcja pamięci

PWT 26, 4-10; RZ 10, 8-13; ŁK 4,1-13

Jeśli wierzę, to każdy grzech i każda pokusa są pewnym upośledzeniem mojej pamięci. Jest w języku takie ciekawe sformułowanie: „zapomnieć się”. Współgra ono ze swoim lustrzanym odpowiednikiem: „pozwolić sobie”.
Oczywiście pozwalamy sobie tylko wtedy, gdy zdarza się nam zapomnieć. Ta językowa zabawa wskazuje jednak na problem poważny – łączności między naszą kompetencją poznawczą i kompetencją moralną. Gdy ta pierwsza jest osłabiona, ta druga również niedomaga. Nie bez przyczyny rajskie drzewo „poznania dobra i zła” obie je w sobie łączyło. Otrzymujemy jednak jeszcze jedną umiejętność. Jest nią pamięć: niezwykła zdolność, która poprzez dystans czasowy i znajomość skutków naszych decyzji pozwala nam w pewien sposób wzmocnić kompetencję moralną. Jest naszym kołem ratunkowym, którego możemy się złapać, gdy poznanie zawodzi. Dlatego modlitwa w Księdze Powtórzonego Prawa polegała na powtórzeniu. I dlatego właśnie Jezus wystawiony na próbę wykorzystuje ją, by pokazać nam, jak poprzez pamięć poradzić sobie z pokusą. To, co w Starym Testamencie było powtarzane w sposób niemalże automatyczny, Jezus ożywia, pokazując, że szatanowi należy odpowiadać wyłącznie słowami Boga. Choć pokusy zaspokojenia, władzy i wreszcie pychy przychodzą do nas zawsze wówczas, gdy odczuwamy jakiś głód, przypomnienie słów Boga zawsze pozwoli nam z nimi wygrać.

Adam i Ewa w raju. Bizantyjska mozaika z XII-XIII w. w katedrze Monreale, Włochy / WWW.THEREDLIST.COM

Kuszenie Chrystusa, Vasili Surikov,
rysunek, 1872. Petersburg, Rosja

WIKIART.ORG

17 MARCA 2019 R.
II Niedziela Wielkiego Postu

Teofania i Jego głos

RDZ 15, 5-12.17-18; FLP 3, 17-4,1; ŁK 9, 28B-36

Skąd wiemy o tym, że Pan zawarł przymierze z Abramem, skoro jedyny świadek tego wydarzenia spał?
Skąd wiemy, o czym rozmawiał Jezus z Mojżeszem i Eliaszem, skoro spali również Piotr, Jan i Jakub? W jakiś dziwny sposób otrzymaliśmy obie te relacje „z zewnątrz” – świadkowie spali. Obie teofanie różnią się jednak atmosferą: w Starym Testamencie Abrama we śnie ogarnia mrok i lęk. Nie budzi się on, mimo że Bóg mówi do niego, wiąże go sen. Jan, Jakub i Piotr są natomiast świadkami innego już objawienia – tego, które dokonuje się nie przez dym i ogień, ale przez obłok i światło. Jezus swoją ofiarą oczyścił świat i usynowił człowieka – to dlatego uczniowie mogli zobaczyć – choć przez moment – to, czego nie mógł zobaczyć ich przodek. Dlatego zamiast emanacji siły i potęgi zobaczyć mogli nieziemską biel i obłok. Odkupienie człowieka odmieniło go i przybliżyło do Boga, staliśmy się w pełni jego dziećmi. Jak ogromny to kontrast ze słowami Pawła, który już wkrótce napisze o niektórych z nas „Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch”. Gdy myślę o tym, zastanawiam się, ile jeszcze „snu” muszę prześnić, żeby się obudzić i wreszcie Go zobaczyć. I choć wciąż czuję się głupio – zupełnie jak uczniowie, którzy chcieli budować trzy namioty – to mam w pamięci, że ten sam głos, który zawarł przymierze z Abramem, mówi mi jasno i bez wątpliwości: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!”.

24 MARCA 2019 R.
III Niedziela Wielkiego Postu

Rok „drugiej szansy”

WJ 3, 1-8A.13-15; 1 KOR 10, 1-6.10-12; ŁK 13, 1-9

George Carlin, nieżyjący już znany komik i zdeklarowany ateista, w jednym ze swoich stand-up shows wyśmiewał fakt, że chrześcijanie dziękują Bogu tylko za dobre rzeczy. Nikt nie dziękuje Bogu za cierpienie, które go spotkało. Nikt nie mówi: „dzięki Bogu się przewróciłem”.
Można by powiedzieć, że istotnie działa w nas jedna z podstawowych intuicji, która podpowiada nam, że zło, które nas spotyka, nie pochodzi zd Boga. Nie wydaje nam się naturalne – czy nie słusznie? – myślenie, że to Jemu mielibyśmy za różne życiowe problemy i cierpienia dziękować.
Tymczasem jednak dzisiejsza Liturgia Słowa wystawia nas na myśl przewrotną. Czy słusznie opis płonącego krzewu z pierwszego czytania zestawiony jest z przypowieścią o drzewie figowym, które dostaje od ogrodnika „drugą szansę” i dodatkowe bodźce mające pomóc mu w wydaniu owoców? Jeśli dla Izraelitów owym ogrodnikiem miał być Mojżesz, to czy można nazwać ich egipską gehennę „pierwszą szansą”? Z zagadki tej wyprowadzają nas słowa Jezusa: „jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Nieważne są dla Boga porównania. To, co już się wydarzyło, wychodzi poza obręb ludzkiego świata. Być może Izraelici w Egipcie, wśród obcych, umieszczeni tam zupełnie jak figowiec wśród winorośli, mieli wydać owoce. Ale i dla nich, i dla figowca, i dla nas liczy się tylko ten rok, który dostajemy jako naszą szansę na nawrócenie.

31 MARCA 2019 R.
IV Niedziela Wielkiego Postu

Dlaczego synowie odchodzą

JOZ 5, 9A.10-12; 2 KOR 5, 17-21; ŁK 15, 1-3.11-32

Przypowieść o synu marnotrawnym to chyba jeden z ulubionych tematów kazań i niedzielnych homilii.
Nie da się ukryć, że temat jest literacko kuszący, wręcz – publicystyczny. Drama młodszego syna, niezrozumienie jego starszego brata, wreszcie emocjonalny, kochający ojciec. Scenariusz, który nawet po dwóch tysiącach lat nie przestaje na nas oddziaływać, a jego przesłanie wydaje się oczywiste – Bóg tak nas kocha, że może nam wybaczyć wszystko. Zastanawiam się jednak: jeśli Bóg (którego tutaj identyfikujemy z rolą ojca obu synów) tak bardzo kochał swoje dzieci, dlaczego młodszy syn od niego odchodzi?
Dlaczego starszy robi mu wyrzuty? Skoro ojcowska miłość objawiła się tak pięknie w momencie trudnym i tragicznym, czy nie rozsądnie byłoby założyć, że i na co dzień życie obu chłopców musiało być wspaniałe? A tymczasem jeden i drugi w pewien sposób opuszczają ojca. Na własny użytek nazywam to zjawisko „moralnością możliwości”: synowie odsuwają się od miłości swojego rodzica, ponieważ mogą to zrobić. Granica ich możliwości myli się im z granicą ich wolności. Widzą wokół siebie wyimaginowane bariery, które wydaje się, że tylko czekają na to, by je przekroczyć.
Czy ojciec im czegoś zabrania? Nie, on chce tylko, żeby byli szczęśliwi. Jeśli jeden prosi go o połowę majątku, dostaje ją bez pytania o powód. Ma możliwość zadecydowania o sobie. Postawę synów widzę dziś wszędzie. Najmniejszy nawet głos, postulujący wytyczenie jakiejś moralnej granicy, traktowany jest jako zamach na wolność. Odchodzimy więc – czy starczy nam rozumu, by wrócić?

KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI