Szlachetność

Człowiek szlachetny to człowiek, który sam pilnuje swojego serca i postępowania.
Nie trzeba go ani pouczać, ani rozliczać, ani nie da się go na niczym „przyłapać”.

JOANNA NOSAL

Oława

RIALA/PIXABAY.COM

Bo jego słowa i czyny są spójne. Nie deklaruje niczego na wyrost, a jeśli deklaruje – to spełnia. Człowiek szlachetny nie wyróżnia się ani ładnym wyglądem, ani ładnym nazwiskiem, ani ładnym herbem, ani eleganckim zegarkiem. Człowiek szlachetny się nie wyróżnia. Szlachetność nosi się w oczach, w postawie, w sposobie wypowiadania – albo nawet w rezerwie i oszczędności środków wyrazu.
W powściągliwości. Szlachetność to nie przytrzymywanie uwagi na sobie, lecz cicha obecność, to delikatność. „Gentle” w słowie dżentelmen (ang. gentleman) znaczy łagodny. Człowiek szlachetny opiekuje się słabszymi. Widzi potrzebujących i przychodzi im z pomocą. Bo uważa, że szlachetność zobowiązuje, że służba i poświęcenie są powiązane z prawością.
Szlachetność to rzadkość
Szlachetność pociąga. Bo człowiek szlachetny jest kojący przez swoją przewidywalność. On przestrzega zasad. Ma honor, który nie pozwala mu odstąpić od tego, do czego się zobowiązał. Tym różni się człowiek szlachetny od całej reszty. Bo reszta próbuje ominąć, przeskoczyć zasady, by wspiąć się na czoło pochodu, wepchnąć do kolejki, wygrać, grając nieczysto – oszukując. Dlatego człowiek szlachetny rzadko wygrywa. Bo postępuje sprawiedliwie, bo działa zgodnie z wyznawanym systemem wartości, dotrzymuje słowa, wypowiada się jasno i nie kłamie. Szanuje innych, ale szanuje również samego siebie. I wie, że gdyby postąpił niezgodnie z kodeksem – będzie żałował. Będzie się wstydził. A nie chce się wstydzić. Chce żyć z podniesionym czołem, bo zna swoją godność i chce ją zachować.
I choć ubolewa nad kondycją świata – próbuje nie zgorzknieć i nie zamknąć się w skorupie żalu i poczucia krzywdy. Bo żal i poczucie krzywdy odbierają owej szlachetności – blask.
Cena szlachetności
Wszyscy zachwycają się tą cechą… jednak niewielu próbuje ją osiągnąć. Jest osiągalna, jednak wiele kosztuje. Kosztuje pozycję (wszyscy cię wyprzedzą), kosztuje korzyści (limitowana oferta z pewnością zostanie wykorzystana, zanim będziesz miał szansę z niej skorzystać), kosztuje karierę (nie obronisz się przed oszczerstwami tych, którzy próbują cię zdeklasować – bo niewinności się nie dowodzi, tylko winy)…

Nie da się zatem wytrwać bez jakiegoś nadrzędnego celu, który zdolny będzie swoim blaskiem przyćmić blask korzyści, z których trzeba zrezygnować. Tak zwane „szlachetne” rody stawiają sobie jako cel podtrzymywanie tradycji. To ona jest ich światłem, celem i powodem. Przekazują ten rodzaj szlachetności kolejnym pokoleniom poprzez staranne wychowanie i odpowiednią formację. Jednak znamy z historii przypadki sprzeniewierzenia się takim narzuconym wzorcom. Jeśli samemu nie uzna się idei przewodniej za cel – nie pozostanie się wiernym przypisanym do niej zasadom.
Którędy droga?
Jak ją osiągnąć?
Dotyczy to także naszej szlachetności – nabytej przez pokrewieństwo z naszym Królem. Zostaliśmy „adoptowani” przez Króla Wszechświata jako synowie i córki – wykupieni krwią Jego Syna. Najszlachetniejszy przyjął nas do swego rodu i nadał szlachectwo. Wskazał cel. I środki do tego celu prowadzące.
Podał zasady – zostały spisane, są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
I co? I nic. Wyspecjalizowaliśmy się w udawaniu szlachetności. Udoskonaliliśmy symulowanie i sztuczność.
Pokazową życzliwość – bez dobroci, przymilność bez służenia, słuchanie bez słyszenia, ustępowanie tylko po to, by niepostrzeżenie i tak wyprzedzić, dawanie – ale nie na zawsze, obiecywanie – bez zamiaru spełnienia obietnicy, wymówki zamiast przeprosin i znajdowanie winnego błędu – nigdy siebie…
Malejemy, redukujemy się i kurczymy.
Przyjmujemy postać szczątkową zamiast ze wszystkich sił i z całego serca – poszukiwać w sobie synostwa, podobieństwa do Ojca.
Nawet jeśli nałogowo kłamiemy – istnieje odwyk. Nawet jeśli tchórzliwie uciekamy, zasłaniamy się wymówkami, zamiast zmierzyć się z prawdą o własnych błędach – jest możliwość zawrócenia z tej drogi. W każdym wieku i każdym stanie życia – jest wyjście – można się odwrócić. Można zawrócić.
Nawrócić.
A potem jeszcze wytrwać – wbrew światu.