MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Pod górkę

Kilka lat temu, organizując jakieś wydarzenie (chyba jasełka, dziś już nie pamiętam), zgodnie przyznaliśmy, że im więcej coś kosztuje, tym większe owoce przynosi po realizacji. Oczywiście nie chodziło o nakład środków finansowych.
Doświadczyliśmy wtedy nagromadzenia problemów, przeciwieństw, niepowodzeń na drodze do realizacji celu. Z Bożą pomocą się udało. I radość była większa, niż gdyby wszystko poszło jak po maśle. Potwierdzą to zapewne zdobywcy górskich szczytów: im więcej trudu kosztuje wspinaczka, tym większa radość na szczycie. W wywiadzie z człowiekiem, który samotnie przeszedł pustynię Gobi, usłyszałam, że miał 58 momentów kryzysowych – czyli tyle, ile dni trwała jego wyprawa. Ale pokonał je i osiągnął cel.
To doświadczenie sprzed lat towarzyszy mi cały czas i lubi się powtarzać. Czasem są to drobne z pozoru cele. I nagle na drodze ku ich realizacji wyrastają potężne góry lodowe – inni ludzie, ja sama albo jakieś przyziemne przeciwności.
Najtrudniej jest, kiedy cel związany jest z wiarą, kiedy trzeba dać świadectwo, zorganizować wydarzenie religijne czy przynieść komuś Bożą radość. Proszę mi wierzyć, że wtedy naprawdę sypie się WSZYSTKO. Sprawdzane kilka razy nagłośnienie przestaje działać, umówieni ludzie nie przychodzą, a ja zapominam o najprostszych zadaniach. Dlaczego? Ufam, że to, co robię, ma być na chwałę Boga. A skoro tak, to znaczy, że będzie to zupełnie nie w smak siłom zła. Dlatego im wspanialsze mają być owoce dzieła, tym będzie bardziej pod górkę. Uwaga! Mam na myśli głównie te owoce, których nie zobaczymy, a przynajmniej nie od razu. To nie pochwały, oklaski, splendor.
„Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22-23). Jestem przekonana, że im większe Pan Bóg zaplanował owoce, tym będzie trudniej. Ale też – tym więcej da siły na tę drogę. Warunek? Oddać to Jemu, a nie ufać sobie i szukać swoich korzyści.