TAIZÉ

Piękno w prostocie

Jeżeli ktokolwiek marzy o takim miejscu, gdzie ludzie są uśmiechnięci i życzliwi,
panuje wzajemne zaufanie, praca zorganizowana jest wzorowo, a porządek
idzie w parze z szacunkiem i akceptacją dla każdego, powinien pojechać do Taizé.
To mała wioska we francuskiej Burgundii, która w 1940 r. stała się domem
ekumenicznej wspólnoty założonej przez brata Rogera.

MARIA WANKE-JERIE

Wrocław

Modlitwa w Kościele Pojednania

CÉDRIC NISI

Romański kościółek w Taizé

SABINE LEUTENEGGER

W jednym z najpiękniejszych zakątków Francji, wśród urzekającej naturalnym pięknem przyrody na niewielkim wzgórzu leży wioska, która często gości jednocześnie przybyszy z kilkudziesięciu krajów świata, przede wszystkim, ale nie tylko, ludzi młodych.
Gościnność jest znakiem firmowym tego niezwykłego miejsca, które poznałam 15 lat temu.
Wspólnota liczy około stu braci, wywodzących się z ponad trzydziestu krajów położonych na różnych kontynentach i pochodzących z różnych tradycji chrześcijańskich.
Starają się być – zgodnie z ideą założyciela – znakiem pojednania między chrześcijanami, między zwaśnionymi narodami. Utrzymują się z własnej pracy, nie przyjmują żadnych darowizn, spadków czy prezentów. Nie gromadzą kapitału, przeznaczając każdego roku nadwyżki swojego budżetu na pomoc najuboższym.
Geneza
Gdy zaczęła się druga wojna światowa, 25-letni wówczas Roger Schutz-Marsauche, z wykształcenia teolog, opuścił swój dom rodzinny w Szwajcarii, mówiąc matce: „Muszę jechać, Bóg mnie wzywa”. Usłyszał w odpowiedzi: „Jeżeli Bóg wzywa, nie zwlekaj”.

Roger zamieszkał w Taizé w pobliżu linii demarkacyjnej dzielącej Francję na obszary okupowane przez wojska niemieckie oraz terytorium kontrolowane przez Rząd Vichy, w niewielkiej odległości od Cluny, siedziby dawnego opactwa benedyktyńskiego. To było idealne miejsce, by dawać schronienie uchodźcom, głównie Żydom. W 1942 r. wrócił do rodzinnej Genewy, by tam wraz z trzema przyjaciółmi rozpocząć wspólnotowe życie. Przyjechał z nimi do Taizé w 1944 r. Wkrótce dołączyli do nich inni i na Wielkanoc 1949 r. było ich już siedmiu. Zobowiązali się żyć we wspólnocie i prostocie oraz zachowywać celibat. Utrzymywali się z własnej pracy. Otoczyli opieką okoliczne sieroty, pomagali też niemieckim jeńcom wojennym przebywającym w pobliskim obozie.
W latach 1952–1953 brat Roger napisał regułę wspólnoty, w której istotne miejsce zajmowały trzy ewangeliczne rzeczywistości: radość, prostota, miłosierdzie. Nawiązał wówczas bliski kontakt z arcybiskupem Lyonu, kard. Gerlier.
Brat Roger został zaproszony przez papieża Jana XXIII jako oficjalny obserwator na obrady Soboru Watykańskiego II.
Poznał wówczas bp. Karola Wojtyłę, a także biskupów latynoamerykańskich.

Brat Roger na Pielgrzymce Ludzi Pracy do Piekar Śląskich w 1973 r., z biskupem Herbertem Bednorzem
i kardynałem Karolem Wojtyłą

ARCHIWUM WSPÓLNOTY TAIZÉ

Taizé przed modlitwą

ZDJĘCIE MARIA WANKE-JERIE

To z ich inspiracji zainicjował Operację „Nadzieja”, mającą na celu pomoc materialną dla ludzi najbiedniejszych w różnych miejscach świata.
Od drugiej połowy lat 70. razem z braćmi odwiedzał najuboższych w różnych krajach, m.in. w Kalkucie, gdzie poznał Matkę Teresę, w Chile, w Hongkongu, w Republice Południowej Afryki i na Haiti. Podróżował także do krajów Europy Wschodniej, m.in. do Polski, którą pierwszy raz odwiedził w 1973 r. Na zaproszenie bp. Herberta Bednorza uczestniczył kilkakrotnie w Pielgrzymce Ludzi Pracy do Piekar Śląskich, gdzie spotykał kard. Karola Wojtyłę, który jako Papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Francji odwiedził Taizé.
Modlitwa
Rytm dnia w Taizé wyznacza modlitwa, która trzy razy dziennie gromadzi w kościele wszystkich przebywających na wzgórzu. Kościół, nazwany Kościołem Pojednania, został zbudowany w latach 1961–1962 przez młodych Niemców z Aktion Sühnezeichen jako znak pojednania z Francją.
Później, gdy do Taizé przybywało coraz więcej ludzi, głównie młodych, był on rozbudowywany.
Na modlitwę wzywają dzwony. Gdy rozlega się ich mocny dźwięk, ze wszystkich stron uczestnicy spotkań udają się do kościoła. W ciszy.

Cisza obowiązuje przed wejściem do kościoła

ZDJĘCIE MARIA WANKE-JERIE

O potrzebie jej zachowania przed kościołem i w samej świątyni przypominają tablice w różnych językach trzymane przy wejściach przez wolontariuszy: SILENCE, STILLE, SILENCIO, CISZA…
Od modlitwy zaczyna się każdy dzień, gromadzi ona wszystkich obecnych w Taizé także w południe i wieczór.
Charakterystyczną cechą wspólnej modlitwy są pieśni śpiewane w różnych językach. To znak powszechności, ale także wyraz szacunku dla wszystkich reprezentowanych tu narodowości. Każdy z obecnych dostaje śpiewnik z nutami i tekstami, które tłumaczone są na różne języki. Wiele pieśni jest też w wersji polskiej. Gdy po raz pierwszy usłyszałam w kościele w Taizé polską pieśń: Bóg jest miłością, miałam oczy pełne łez. Pewnie tak samo wzruszają się Szwedzi, Litwini czy Ukraińcy, gdy słyszą pieśni w ojczystym języku.
Modlitwie towarzyszy dość długa chwila ciszy, która może trwać nawet dziesięć minut. Są też krótkie czytania z Pisma Świętego, najpierw pełne wersje w dwóch językach, francuskim i angielskim, potem powtarzane we fragmentach w innych, w zależności od krajów pochodzenia ludzi goszczących w danym tygodniu. Tu przedstawiciele różnych narodowości zawsze zostaną zauważeni czy to przez fragment czytań wypowiadany w ich ojczystym języku, czy poprzez śpiew.

Brat Roger wita Papieża Jana Pawła II podczas jego
wizyty w Taizé 5 października 1986 r.

ARTURO MARI/OSSERVATORE ROMANO 1986

W jednym z najpiękniejszych zakątków Francji, wśród urzekającej naturalnym pięknem przyrody na niewielkim wzgórzu leży wioska, która często gości jednocześnie przybyszy z kilkudziesięciu krajów świata, przede wszystkim, ale nie tylko, ludzi młodych.
Gościnność jest znakiem firmowym tego niezwykłego miejsca, które poznałam 15 lat temu.
Wspólnota liczy około stu braci, wywodzących się z ponad trzydziestu krajów położonych na różnych kontynentach i pochodzących z różnych tradycji chrześcijańskich.
Starają się być – zgodnie z ideą założyciela – znakiem pojednania między chrześcijanami, między zwaśnionymi narodami. Utrzymują się z własnej pracy, nie przyjmują żadnych darowizn, spadków czy prezentów. Nie gromadzą kapitału, przeznaczając każdego roku nadwyżki swojego budżetu na pomoc najuboższym.
Geneza
Gdy zaczęła się druga wojna światowa, 25-letni wówczas Roger Schutz-Marsauche, z wykształcenia teolog, opuścił swój dom rodzinny w Szwajcarii, mówiąc matce: „Muszę jechać, Bóg mnie wzywa”. Usłyszał w odpowiedzi: „Jeżeli Bóg wzywa, nie zwlekaj”.

Roger zamieszkał w Taizé w pobliżu linii demarkacyjnej dzielącej Francję na obszary okupowane przez wojska niemieckie oraz terytorium kontrolowane przez Rząd Vichy, w niewielkiej odległości od Cluny, siedziby dawnego opactwa benedyktyńskiego. To było idealne miejsce, by dawać schronienie uchodźcom, głównie Żydom. W 1942 r. wrócił do rodzinnej Genewy, by tam wraz z trzema przyjaciółmi rozpocząć wspólnotowe życie. Przyjechał z nimi do Taizé w 1944 r. Wkrótce dołączyli do nich inni i na Wielkanoc 1949 r. było ich już siedmiu. Zobowiązali się żyć we wspólnocie i prostocie oraz zachowywać celibat. Utrzymywali się z własnej pracy. Otoczyli opieką okoliczne sieroty, pomagali też niemieckim jeńcom wojennym przebywającym w pobliskim obozie.
W latach 1952–1953 brat Roger napisał regułę wspólnoty, w której istotne miejsce zajmowały trzy ewangeliczne rzeczywistości: radość, prostota, miłosierdzie. Nawiązał wówczas bliski kontakt z arcybiskupem Lyonu, kard. Gerlier.
Brat Roger został zaproszony przez papieża Jana XXIII jako oficjalny obserwator na obrady Soboru Watykańskiego II.
Poznał wówczas bp. Karola Wojtyłę, a także biskupów latynoamerykańskich.

Codziennie przed modlitwą poranną odprawiana jest w kaplicy Msza św. dla tych wszystkich, którzy mają potrzebę w niej uczestniczyć. Natomiast w niedzielę zamiast porannej i południowej modlitwy jest Msza św. odprawiana w Kościele Pojednania. Czasem celebrowana jest przez goszczących w Taizé księży, którzy tworzą koncelebrę i zawsze odprawiana jest w wielu różnych językach. Wrażenie robi procesja z darami, w której idą dzieci i młodzi ludzie, najczęściej nie tylko różnych narodowości, ale i różnych kolorów skóry, do tego w tradycyjnych, niekiedy bardzo kolorowych strojach, typowych dla krajów, z których pochodzą.
Specjalną oprawę ma wieczorna modlitwa w każdy piątek i sobotę. W piątek kończy ją modlitwa wokół ikony krzyża, która trwa czasem do późnych godzin nocnych.
W sobotę natomiast tym szczególnym elementem jest światło, które od płonącego paschału przekazywane jest przez dzieci najpierw braciom, a potem wszystkim zgromadzonym w kościele. Każdy wchodzący na modlitwę dostaje małą, cienką świeczkę. Światło świec po kilku minutach wypełnia cały kościół, dając niezwykły efekt migotania i blasku.
Młodzi w Taizé
Taizé ma ogromną siłę przyciągania młodych ludzi, którzy przyjeżdżają tu już od końca lat 50. na tydzień lub co najmniej kilka dni. Przyjeżdżający zostają zakwaterowani w namiotach lub prostych, niewielkich domkach. Biorą udział w spotkaniach zwanych wprowadzeniem biblijnym, niektórzy mogą pomagać w pracach praktycznych (sprzątanie, gotowanie, mycie naczyń) lub wybrać grupę chóru czy ciszy. Uczestniczą w modlitwach, spotkaniach w tzw. małych grupach i warsztatach tematycznych. Wszystkie spotkania prowadzone są w języku angielskim, a jednocześnie są tłumaczone na inne języki.
W przyjmowaniu młodych pomagają braciom siostry ze zgromadzenia św. Andrzeja – międzynarodowej katolickiej wspólnoty zakonnej – oraz polskie siostry urszulanki.
Oprócz młodych spotkać tu można też osoby starsze, a także małe dzieci, bo w Taizé realizowany jest również program dla rodzin. Zamieszkują one kompleks domów zwany Olindą w pobliskim Ameugny, gdzie pokoje i otaczający plac są przystosowane dla dzieci.

W Taizé przyjezdni mówią najczęściej po angielsku, ale i bez znajomości tego języka wielu udaje się komunikować.
Bracia rozmawiają ze sobą po francusku. Każdy z nich, oprócz języka ojczystego, a także francuskiego i angielskiego, uczy się jeszcze dodatkowo języka kraju, z którego przyjezdni pozostają pod jego opieką. Są to także języki krajów Europy Środkowo-Wschodniej: rosyjski, ukraiński, chorwacki, czeski… To posługiwanie się wieloma językami jest charakterystycznym znakiem Wspólnoty.
Mimo woli nasuwa się myśl o szczególnych darach Ducha Świętego. Wszak jego zesłanie objawiło się umiejętnością posługiwania się wieloma językami.

Spotkanie w małej grupie

Na modlitwę wzywają dzwony

Grób brata Rogera w Taizé

ZDJĘCIA MARIA WANKE-JERIE