„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Nie mógł. Więc nie zgrzeszył

„Ponieważ Jezus był prawdziwym, wolnym człowiekiem, to mógł popełnić grzech. 
Dzięki temu jest mi raźniej w mej słabości”.
To absurd. Bóg, który stał się Człowiekiem, zgrzeszyć nie może. I jak tonący ma czuć się raźniej 
dzięki świadomości, że jego ratownik też może się utopić?

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Wąż zmiażdżony przez kamień
(por. Rdz 3, 15)

SCOTT WEBB/PIXABAY.COM

To, że Jezus był kuszony przez diabła (Łk 4, 1-13), nie znaczy, że mógł zgrzeszyć. Podszepty szatana były mówieniem „jak do ściany”. Możemy nakłaniać ścianę w naszej kuchni, by zagotowała nam wodę na herbatę, co nie znaczy, że ona to zrobi.
A dlaczego tego nie zrobi? Nie z własnego wyboru, lecz z własnej istoty.
Oto kluczowe rozróżnienie.
Z istoty, nie z wyboru
Zobaczmy to jeszcze jaśniej. Kuszenie Jezusa przez diabła nie było jak kuszenie najedzonego człowieka, by zjadł zepsutą kiełbasę – syty człowiek ma tu ciągle wybór i z różnych powodów może taką kiełbasę zjeść. Kuszenie na pustyni nie było też jak kuszenie sytego, by zjadł klocek Lego – to także można wybrać. A grzech Jezusa był niemożliwy, i to nie z Jego wyboru, lecz z Jego istoty – jak ze swej istoty kiełbasa nie może zjeść klocka Lego, a ściana częstować herbatą.
Te dziwaczne porównania pokazują, jakim absurdem jest przypisywanie Jezusowi możliwości grzechu. On, Słowo Wcielone, „ostateczny wyraz i myśl Ojca” (Grzegorz z Nazjanzu), nie tylko nie wybrał grzechu, ale ze swej istoty nie miał możliwości go wybrać. Istotą Jezusa Chrystusa było nierozdzielne złączenie Jego człowieczeństwa z Jego boskością, stąd, jak sam wyznał, diabeł „nie miał [w Nim] nic swojego” (J 14, 30; por. J 8, 46; 14, 30; 2 Kor 5, 21; Hbr 4, 15; 7, 26; 1 P 2, 22).
Dlaczego więc szatan zdobył się na taki absurd i kusił Boga-Człowieka? Czy był mówiącym do ściany szaleńcem?
A może w kuszeniu Jezusa kusił nas, zasiewając wątpliwość co do boskiej świętości Pana? Jeśli tak, to odniósł pewne sukcesy, czego przykładem jest choćby film Martina Scorsese Ostatnie kuszenie Chrystusa (na podstawie powieści Nikosa Kazantzakisa), gdzie Jezus z Nazaretu to nieszczęśnik, dręczony przez „odwieczny konflikt duchowy” między duchem a ciałem.
Zaufać dogmatom
Naturalne jest dla nas doświadczenie człowieczeństwa kruchego, targanego namiętnościami. Taka „antropologiczna” perspektywa sprawia, że dopuszczamy w Jezusie możliwość grzechu, bo inaczej wydałby się On nieludzki, jak „ściana”.
Jednak miarą rozumienia Jezusa winna być pamięć Kościoła, zachowana w Ewangeliach, liturgii i dogmatach – w nich także jest ludzki.

A równocześnie boski.
Dogmatem uroczyście ogłoszonym jest twierdzenie o tym, że Jezus Chrystus nie był ani w stanie „grzechu pierworodnego”, ani żadnego grzechu nie popełnił (Sobór Chalcedoński, 451; Sobór Florencki, 1442). Poczuł gniew (Mk 3, 5), ale samo uczucie to nie grzech.
Nie ma bezpośredniego dogmatu, że nie mógł grzechu popełnić, ale co do tego istnieje jasne przekonanie Kościoła, wyraźne już w antycznych sporach chrystologicznych, gdy definiowano dogmaty o dwóch naturach Jezusa Chrystusa: „nie miał On nic, co mogłoby sprzeciwiać się Jego ciału, żadna niezgoda pożądań nie powodowała w Nim sprzeciwu woli, zmysły Jego ciała kwitły nieuległe wobec prawa grzechu, prawda Jego doznań nie była ani przez pokusy zwodzona, ani nie ulegała niesprawiedliwości” (Leon Wielki, 449).
Wolność bez wyboru
Wydawałoby się, że przynajmniej z racji swej wolności Jezus Chrystus powinien mieć możliwość wybrania zła. Tak twierdził herezjarcha Ariusz, za co Sobór w Nicei (325) nałożył na niego anatemę (ogłosił, że z takim poglądem to stoi się poza wspólnotą wiary Kościoła).
Co jednak z wolnością, gdy ktoś (Bóg, człowiek) nie ma możliwości wyboru między różnymi opcjami? Otóż wolność nie zależy od ilości możliwych do wybrania opcji. Wyobraźmy sobie spacerowicza po Wrocławiu, który chce dojść z Rynku na Ostrów Tumski, ale tylko i wyłącznie przez bulwar Piotra Włostowica, by podziwiać widoki nad Odrą – czy jego wolność zniknie, gdy okaże się, że bulwar to jedyna droga do katedry, bo wszystkie inne zostały zamknięte? Nie.
Potęga hipostazy
Ludzka natura Jezusa była zupełnie odporna na grzech, gdyż każdy jej element – cielesność, rozum, wola, uczucia, pragnienia – był nierozdzielnie złączony z naturą Boga; wszystko to dzięki „hipostazie”, „osobie” (ale w tamtejszym znaczeniu!), owej „podstawie”, która jednoczyła dwie różne sobie natury. Wracamy do początkowego rozróżnienia – była to świętość nie z wyboru, lecz z istoty.
Ratownik nie ma więc jak się utopić. I to sprawia, że tonący czuje się raźniej.

Warto: nauczyć się
trzech odpowiedzi Jezusa z Łk 4, 1-13.