Moja Niedziela

6 STYCZNIA 2019 R.
Objawienie Pańskie

Trzy cechy światła

IZ 60, 1-6; EF 3, 2-3A.5-6; MT 2, 1-12

Wyobrażam sobie całkowitą czerń. Przestrzeń bezświetlną, ciemniejszą niż noc, ciemniejszą niż zamknięcie oczu, całkowity, kosmiczny brak światła.
Gdyby w tym dziwnym stanie pojawiło się najsłabsze nawet źródło światła, zapałka, płomień świecy, iskra, jestem pewien, że wywołałoby to ogromne poruszenie, odpowiedź na ogromną skalę, zostałoby zauważone z największych nawet odległości. W taką właśnie duchową ciemność wpada zupełnie niespodziewanie Światło, którym jest Bóg. A jest to jednocześnie Światło potężne jak gwiazda i kruche jak zapałka. Ma ono również trzy ważne cechy, o których dziś się dowiadujemy. Pierwsze czytanie mówi nam, że Światło przyciąga, że go najzwyczajniej pragniemy, chcemy. Jest cenne. Drugie czytanie pokazuje nam Pawła, który zdaje sobie sprawę z tego, że Światło jest bezgraniczne. Dlatego nazywa pogan „współdziedzicami” i zaprasza ich do wiary w Chrystusa – jak mógłby stawiać Światłu granice narodowości czy pochodzenia? Wreszcie jednak Ewangelia przypomina nam jeszcze jedną cechę światła: jest nią prawda.
Światło jest źródłem prawdy i pokazuje prawdę. A co to dla nas oznacza, wyjaśnia jedno napawające strachem i zwątpieniem zdanie: „Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima”. Światło bowiem może też przerażać, jeśli odkrywa coś, co jest złe, co chce pozostać w ciemności. Wówczas reaguje się agresją, przerażeniem, bo kto przez całe życie znajduje się w ciemności i nagle znajdzie się przed potężnym światłem, może oślepnąć i wrócić w ciemność już na zawsze.

13 STYCZNIA 2019 R.
Niedziela Chrztu Pańskiego

Pierwszy cud Jezusa

IZ 40, 1-5.9-11; TT 2, 11-14; 3, 4-7; ŁK 3, 15-16.21-22

Zastanawiam się nad tą – coraz bardziej dla współczesnego człowieka niepojętą – relacją między pasterzem i jego stadem. Jak wielka różnica w intelekcie, możliwościach i świadomości dzieli człowieka i zwierzęta, którymi się on zajmuje. Prawdę mówiąc, owce nie mają w ogóle dostępu do decyzji, jakie podejmuje ich pasterz, nie wiedzą też nic o jego motywacjach i myślach. Stoją po prostu o wiele niżej w hierarchii stworzeń i to pod wieloma względami. W powyższym kontekście metafora, która umieszcza nas w „owczej skórze”, nie jest chyba zbyt pochlebna. Oto bowiem o naszym losie, o losie naszej całej cywilizacji ma zadecydować Ten, dla którego otwarło się niebo, który „przechadza się na skrzydłach wiatru”. Mamy zatem do czynienia z Istotą, do której jest nam o wiele dalej niż owcom do nas! Jak zatem możemy pojąć naszego Boga?
Czy jesteśmy skazani na pełne strachu i pokory czekanie na to, aż nasz los się zdecyduje? Paweł wydaje się poniekąd to właśnie sugerować, mimo że przecież wskazuje również na Boże miłosierdzie. Ale tak naprawdę dopiero sam Bóg przełamuje ten wielki dystans: gdy niebo nad Jezusem się otwiera, nie zstępuje z niego „najwyższa inteligencja”. Nie zstępuje „niezrozumiały absolut”. Dostajemy za to dwa inne znaki: słowo „Syn”, które obejmuje nas wszystkich i ustala nasze miejsce na Ziemi na zawsze, i Ducha, w postaci „niby gołębicy”, a zatem coś prostego, niewinnego, zrozumiałego. Dwa proste znaki, którymi Bóg pokonał nieskończony dystans. Cud.

Pokłon Trzech Króli, Edward Burne-Jones, gobelin,
1890, z kolekcji Musée d’Orsay, Paryż

GOOGLE ART PROJECT/WIKIMEDIA COMMONS

20 STYCZNIA 2019 R.
II Niedziela zwykła

Od dystansu do poświęcenia

IZ 62, 1-5; 1 KOR 12, 4-11; J 2, 1-11

Zaangażowanie się Jezusa w sprawy świata nie od początku jest pełne. Najpierw woli On przebywać w domu swego Ojca niż z rodzicami. Następnie poddaje się obrzędowi chrztu, a jednak milczy – mówi wówczas za Niego Jego Ojciec. Wesele w Kanie Galilejskiej jest kolejnym krokiem Jezusa w stronę człowieka: dokonuje On cudu, ale wyłącznie przez swoją obecność, nie wykonuje żadnego gestu, nie odmawia modlitwy nad winem.
Wydaje tylko proste polecenie, a cud niejako „dzieje się” sam. Co zatem ma na myśli, mówiąc, że Jego „godzina” jeszcze nie nadeszła? Odpowiedź poddaje nam prorok Izajasz, mówiąc „nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia”. Izajasz podaje nam przede wszystkim cel, a Jezus dodaje, że zna ten cel, wie od samego początku, po co znalazł się wśród ludzi. Wyjaśnia mi to chyba końcowe zdanie o tym, że Jezus w Kanie objawił swoją chwałę: nie objawił jej przecież, przemieniając nieco wody w nieco wina (choć nie da się ukryć, że to radosny cud). Prawdziwy powód do chwały ukryty jest w Jego wiedzy o tym, co się wydarzy: w wiedzy o tym, że tak jak dziś przemienia wodę w wino, tak w przyszłości przemieni wino w swoją krew. I tak jak zaczyna swoją ingerencję z dystansem, pytając, „czy to Jego sprawa”, tak kiedyś poświęci dla sprawy ludzi wszystko, łącznie z życiem. Nie czekaj z dziękowaniem Bogu za Jezusa aż do Jego ukrzyżowania. Zacznij dziś, bo Jego droga zaczęła się właśnie teraz.

27 STYCZNIA 2019 R.
III Niedziela zwykła

Spełnienie
słów Pisma

NE 8, 1-4A.5-6.8-10; 1 KOR 12, 12-30; ŁK 1, 1-4;4,14-21

Książka wydaje się dziś tak powszednim przedmiotem!
Podobnie pismo: towarzyszy nam ono niemal na każdym kroku, w każdej komunikacji. Jednak gdy myślę o tym, jak Izraelici płaczą, słuchając Słowa, zastanawiam się: czy płaczą, ponieważ porusza ich Słowo, czy też płaczą, bo ktoś im czyta książkę i jest to dla tego prymitywnego przecież ludu przeżycie mistyczne w dwójnasób? Myślę, że oba powody są całkiem prawdopodobne. Wspominam jednak o tym dlatego, żebyśmy zdali sobie sprawę z tego, czego właściwie Jezus dokonuje w dzisiejszej Ewangelii.
Widzimy oto młodego człowieka, syna cieśli, który bierze ten święty tekst, ten zbiór praw, swoistą konstytucję Izraela, więcej nawet, serce całego narodu, bezcenny dar, i twierdzi, że utracił on swoją aktualność. Jeśli bowiem Jezus mówi, że „Dziś spełniły się te słowa Pisma”, to ustawia się w miejscu Tego, kto te słowa wypowiadał: sam siebie w zawoalowany sposób zrównuje z Bogiem. Trudno mi wyobrazić sobie szok, w jakim musieli znaleźć się Żydzi, trudno dziwić się, że z takim trudem przyszło wielu z nich zaakceptować Jezusa jako Zbawiciela. Chrystus daje im przecież nowe Prawo, nie prawo zakazów i nakazów, ale Prawo, które „więźniom głosi wolność” – prawo miłości.
Paweł dopowiada nam w szczegółach, na czym to prawo polega (1 Kor 13), ale jego definicja i wielka rewolucja w dziejach ludzkości odbywa się na naszych oczach, w sposób tak spokojny i łatwy do przeoczenia – poprzez odczytanie Księgi. Od tego czasu tą Księgą ma się stać dla nas sam Chrystus.

KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI