STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI

Zrastanie

11 listopada 1918 roku chyba nikt nie wiedział, jaka będzie niepodległa Polska,
owszem wielu polityków, wojskowych i wiele stronnictw w łonie społeczeństwa
działających miało wizję Polski przez siebie pożądanej. Oczekiwania były na pewno
różne i niekiedy odmienne.

PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Ignacy Daszyński – premier rządu lubelskiego w 1918 r.

WIKIMEDIA COMMONS

Dla jednych państwo miało być wychylone mocno na zachód, dla innych na wschód. Socjaliści, a jeszcze bardziej radykałowie inspirujący się niedawnymi wydarzeniami w Rosji chcieli, by była kolejną ojczyzną proletariatu, cokolwiek to miało znaczyć, ludowcy mieli na myśli kraj, w którym poprawi się dola chłopa, w końcu żywiciela całego społeczeństwa.
Wreszcie narodowcy przedkładający kwestię solidaryzmu narodowego ponad wszystkie inne, a opowiadający się coraz mocniej przeciwko nurtom lewicowym i rewolucyjnym, chcieli, by Polska była przede wszystkim narodowa.
Do tego należy dodać tradycyjnych konserwatystów i „sieroty”, polityków i wojskowych do tej pory stojących u boku któregoś z państw rozbiorczych, którzy w nowej rzeczywistości opowiedzieli się po stronie narodowego państwa Polaków.
Pierwsze miesiące budowania niosły nowe kwestie, których rozwiązanie było tak pilne, jak wyciąganie gorących kasztanów z ogniska. Na samym początku tworzenia zrastającej się Polski trzeba było rozwikłać kilka najważniejszych spraw, a pierwsza z nich wydawała się kluczowa.

Kto tu rządzi?
Rada Regencyjna w Warszawie przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu, o czym była już mowa w poprzednim numerze pisma, ale nie ona jedna stanowiła w dawnej Kongresówce rząd. Od 7 listopada w Lublinie działał bowiem Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele. Teren jego oddziaływania obejmował część obszarów Królestwa okupowanych dotąd przez Austro-Węgry. Mógł on powstać i przez kilka dni realnie rozszerzać swą władzę po pierwsze z powodu zupełnej erozji struktur dotychczasowego okupanta, mając za zaplecze militarne Polską Organizację Wojskową. Należy przy tym pamiętać, że ministrem wojny w tym gabinecie był niedawny legionista, a przyszły marszałek, Edward Rydz-Śmigły. Niewątpliwie jego oblicze było mocno lewicowe, momentami rewolucyjne, co poniekąd wynikało ze składu osobowego, ten zaś z nastrojów społecznych. Pamiętać trzeba, że równolegle tworzyły się na wzór czysto sowiecki w miastach Rady Robotnicze, a w Tarnobrzegu powstał nawet krótkotrwały twór quasi-państwowy o charakterze lewicowo-anarchistycznym nazywany Republiką Tarnobrzeską.
Sam Daszyński stosunkowo szybko, bo już 12 listopada 1918 r. złożył dymisję na ręce Piłsudskiego. A już dzień później przewodniczył on wielkiej manifestacji robotniczej w Warszawie. W jej wyniku czerwony sztandar zawisł na… Zamku Królewskim. Pewnie te wydarzenia skłoniły Piłsudskiego 14 listopada do powierzenia temu samemu Daszyńskiemu misji tworzenia rządu.
Z tym że z kolei dla części stronnictw, w tym Narodowej Demokracji, był on na tyle nieakceptowalny, że wytrwał na stanowisku tylko do 17 listopada, kiedy to zastąpił go Jędrzej Moraczewski.
Mimo wszystko czas i formowanie się wojska stabilizowały władzę Piłsudskiego i dawały szansę na obejmowanie przez polską administrację kolejnych obszarów, niemniej działo się to wolno i nie bez problemów zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

Galicja
Rozpad Austro-Węgier postępował znacznie szybciej niż Cesarstwa Niemieckiego.
Wieloetniczny konglomerat sklecony pod władaniem dynastii Habsburgów już dawno swe najlepsze czasy miał za sobą. Tu też, gdzie od kilkudziesięciu lat Polacy cieszyli się autonomią kulturalną i polityczną, powstały najlepsze warunki do tworzenia władzy narodowej. Być może w alternatywnej historii Kraków mógł odgrywać rolę Warszawy, jako stolicy odbudowującej się Polski. Z różnorakich powodów tak się nie stało, na pewno jednak Galicji i jej polskim elitom należy się miejsce w historii.
Ta dzielnica najszybciej stworzyła własny, całkowicie niezależny od któregokolwiek zaborcy ośrodek władzy: 28 października proklamowano Polską Komisję Likwidacyjną Galicji i Śląska Cieszyńskiego. Jej nazwa wzięła się z podstawowego zadania owego organu, a mianowicie likwidacji zależności Galicji od Austro-Węgier. Niemal natychmiast warszawska Rada Regencyjna próbowała narzucić Komisji swe zwierzchnictwo, ta jednak stanowczo odrzuciła te roszczenia. Również rozmowy Wincentego Witosa ze wspomnianym rządem lubelskim spełzły na niczym. Komisja uznała władzę Józefa Piłsudskiego, niemniej istniała do stycznia 1919 r., kiedy to została zastąpiona przez Komisję Rządzącą zamianowaną jego własnym dekretem.
Komisji Likwidacyjnej nie udało się objąć władzy nad całym terenem Galicji i o zdobycie poszczególnych jej terenów dla Polski trzeba było po prostu walczyć. Problem Republiki Tarnobrzeskiej, który pojawił się w listopadzie 1918 r., był wynikiem napięć społecznych i atmosfery rewolucyjnej, którą jakoś tam rozładowywano, ale już walki o Lwów były realną i tragiczną kartą walk o niepodległość.
1 listopada władzę nad częścią miasta przejęły oddziały wojskowe złożone z Ukraińców, a wywodzące się z Armii Austro-Węgierskiej. Zostały one wyparte z miasta przez polską samoobronę i wojsko przybyłe dzięki zdobyciu Przemyśla i opanowaniu linii kolejowej 22 listopada 1918 r. Od tego momentu rozpoczyna się regularne oblężenie miasta, trwające do maja, a ostatecznie zlikwidowane przez przybyłą z odsieczą Armię Hallera („Błękitną”), choć walki z Ukraińcami w Galicji trwały do końca czerwca 1919 r.
W kontekście Galicji trzeba też wspomnieć o kwestii konfliktu polsko-czeskiego o Śląsk Cieszyński, który trwał od stycznia 1919 r., stając się zarzewiem nieporozumień na dalsze dziesięciolecia.

Józef Dowbór-Muśnicki, generał broni, dowódca wojsk wielkopolskich

ZDJĘCIE NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Wielkopolska
Sytuacja byłych ziem zaboru pruskiego, po klęsce Niemiec w I wojnie światowej, przedstawiała się zgoła inaczej. Przede wszystkim struktura państwa, mimo daleko idących zmian i powstania republiki, nie uległa zbyt znacznej dekompozycji. Co prawda radykalizacja mas robotniczych postępowała, a w Bawarii doszło nawet do powstania republiki radzieckiej, jednak w kwestii ziem polskich Niemcom się wydawało, że wszystko idzie po staremu, choć z rosnącym niepokojem patrzyli na kolejne polskie inicjatywy, które miały za cel oderwanie od Niemiec nie tyko Wielkopolski, ale także wszystkich ziem zamieszkałych przez Polaków. Poza tym musieli oni sobie zadawać pytanie o to, jak ma wyglądać Wilsonowski postulat polskiego dostępu do morza, skoro najbliższe Polakom wybrzeże i porty są w niemieckich rękach właśnie, ale sprawa ta wydawała się mglista i niekoniecznie wymagała zmiany granic.
Historia przyspieszyła znacznie w wyniku prowokacyjnego zachowania się Niemców względem Polaków i przebywającego w Poznaniu w dniach 26 i 27 grudnia 1918 r. Ignacego Jana Paderewskiego. Zamiar pacyfikacji nastrojów przyczynił się do wybuchu powstania.
Walki zaczęły się 27 grudnia i szybko rozszerzyły na całą Wielkopolskę.
Naczelna Rada Ludowa – organ, który błyskawicznie przekształcił się w Rząd – bardzo sprawnie przystąpiła do organizacji zarówno wojska, jak i administracji.
Początkowo dowództwo nad wojskami powstańczymi sprawował były oficer armii niemieckiej Stanisław Taczak, szybko jednak przekazał dowodzenie generałowi Józefowi Dowbór-Muśnickiemu jako znacznie wyższemu szarżą i znacznie lepiej przygotowanemu do takiego zadania.

Przyjazd Ignacego Jana Paderewskiego do Poznania
26 grudnia 1918 r. stał się iskrą, która wywołała wybuch
powstania wielkopolskiego

ZDJĘCIE NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Stworzona na potrzeby powstania Armia Wielkopolska doszła w szczytowym okresie rozwoju do liczebności 70 tys. żołnierzy, co czyniło ją poważną częścią polskiego wysiłku wojskowego tamtych czasów.
Walki polsko-niemieckie, jakie toczyły się w grudniu 1918 oraz styczniu i lutym roku następnego,

przyniosły wyzwolenie dzielnicy wielkopolskiej, choć nie zakończyły kształtowania się granicy, który to proces, także mający swe kolejne powstańcze zrywy na Górnym Śląsku, trwał jeszcze kilka lat.
Wielkopolanom udało się dzięki rzeczywiście sprawnej akcji wojskowej i akcji dyplomacji francuskiej inspirowanej przez Dmowskiego, która doprowadziła do tego, że linia frontu wielkopolsko-niemieckiego w dniu 16 lutego 1919 r. została uznana za część linii rozejmowej między Ententą a Niemcami.
Oczywiście w tamtym czasie nic nie było pewne, stąd Wielkopolanie zbroili się nadal, a ich zrastanie się z Polską z przyczyn politycznych trwało jeszcze przez cały 1919 rok.
Polska budziła się i rozrastała – dyplomatycznie i zbrojnie. Powyższe przykłady pokazują pierwszy rok zmagań o granice. Niemniej proces ten toczył się nadal i coraz mniej sił było w stanie go powstrzymać.