Samotność w sieci czy samotność w świecie?

W dzisiejszych czasach określenie „samotność w sieci” już nikogo nie dziwi.
Pojawia się wiele opracowań dotyczących skutków tworzenia „relacji”
w wirtualnym świecie. Uzależnienie od telefonów komórkowych, tabletów
czy komputera staje się zjawiskiem cywilizacyjnym.

EWA PORADA

Katowice

GERD ALTMANN/PIXABAY.COM

Można zadać sobie pytanie: skąd się bierze owa popularność SMS-ów, maili, komunikatorów, czatów czy portali społecznościowych?
Przyczyn jest zapewne wiele, różnych w zależności od konkretnej sytuacji i przestrzeni, w której żyjemy.
Jedne z nich będą dobre i użyteczne, inne mogą być szkodliwe, będą bowiem ucieczką od relacji osobistych.
W takich sytuacjach zawsze rodzi się pytanie, czy rozwijane w ten sposób relacje budują czy może mnie niszczą?
Samotność w sieci…
Aby w rzeczywisty sposób odpowiedzieć na to pytanie, warto zadać sobie kilka pytań szczegółowych: w jakich sytuacjach wysyłam maile, SMS-y?
Co (jeśli w ogóle) i dlaczego umieszczam na portalach społecznościowych?
Kto najczęściej komunikuje się ze mną w wirtualnym świecie i dlaczego?
Niech to będzie rachunek sumienia naszych relacji z otoczeniem.
Może warto „wyłapać” osoby, dla których wirtualna relacja ze mną jest wygodniejsza i zapytać siebie i drugiego: dlaczego?
Podejmując taką refleksję, nierzadko okazuje się, że z tą czy tamtą osobą unikamy realnego kontaktu, bo z jakiejś przyczyny jest ona dla mnie niewygodna, a w innych wypadkach uciekamy się do tychże narzędzi komunikacyjnych, żeby zwrócić czyjąś uwagę, bo ktoś „nie ma czasu”; bo nie jesteśmy w stanie przebić się przez „potok jego słów”, gdy się spotykamy; bo może takich okazji po prostu nie ma?
A może „bezpieczniej” nawiązać relacje wirtualne, bo pozornie trudniej wtedy jest mnie zranić – wszak, jeśli zrobi się „niewygodnie”, można nie odpisać, „wylogować się z tej znajomości”, zachowując bezpieczną przestrzeń swojego życia.
Ale jest też druga strona… może ktoś żyje na „drugim końcu świata” i właśnie wymienione powyżej sposoby komunikacji są jedyną przestrzenią, aby ową relację podtrzymywać, tworzyć, rozwijać. Może one są koniecznością i przygotowaniem kolejnego (może niezbyt częstego) osobistego spotkania.
Sądzę, że ważnym pytaniem, które musimy sobie zadać, żyjąc we współczesnym świecie, jest również i to: co mówię o sobie, komunikując się w ten sposób? Jaki obraz siebie tworzę?
W jakim stopniu on jest prawdziwy i rzeczywiście mnie wyraża, określa?
Wszak prawda o sobie i o drugim jest podstawą budowania więzi.
Może się okazać bowiem, że zdjęcia, komentarze, myśli są jedynie marginesem naszego realnego świata i mają niewiele wspólnego z naszym „tu i teraz”.

Świat wirtualny może być przestrzenią, która pozawala otwierać się nam na świat, ale może być również przestrzenią rodzącą samotność, ucieczkę od realnego świata i od rzeczywistych relacji.
Samotność w świecie…
Przyzwyczailiśmy się do określenia „samotność w sieci”, trudniej jest nam zmierzyć się z określeniem „samotność w świecie”. W świecie realnym, z którego trudno się „wylogować”, który dotyczy każdego z nas i ludzi, z którymi spotykamy się każdego dnia.
Paradoksalnie postawiłabym tezę, że samotność w świecie rzeczywistym prowadzi do samotności świata wirtualnego, jest niejako jego naturalną konsekwencją.
A zatem spróbujmy się zmierzyć także z tą rzeczywistością, odpowiadając sobie na kilka pytań. Pierwszym, podstawowym pytaniem jest to o miejsce i czas budowania relacji. A zatem, czy w naszym świecie, w którym żyjemy (rodzina, przyjaciele, otoczenie bliższe i dalsze), jest przestrzeń do spotkań, budowania relacji, więzi, do dzielenia się sobą?
Wczytując się w diagnozy współczesnych socjologów, pojawia się dosyć często (niemalże jak refren) diagnoza, że coraz trudniej jest nam tworzyć dobre relacje z innymi ludźmi. Wiąże się to z dosyć dużym tempem życia, nieustannym pośpiechem. Tymczasem do budowania relacji małżeńskich, rodzinnych, przyjacielskich potrzeba nam czasu. Tego czasu wygospodarowanego z naszego dnia codziennego i tego czasu, w rozumieniu miesięcy, lat, przez które owe relacje się tworzą.
Drugą kwestią jest przestrzeń. Dzisiaj znaczna część naszego życia toczy się poza domem. Poza przestrzenią intymności i bezpieczeństwa, którą powinien być dom. Przestrzeń kawiarni, restauracji, galerii, a nawet deptaku nie sprzyja ukazywaniu siebie, swoich najgłębszych przestrzeni życia.
Oczywiście także przestrzeń domowa, w której panuje hałas: radia, telewizora, komputera, nieustannie dzwoniących telefonów komórkowych, SMS-ów, komunikatów nie sprzyja prawdziwej rozmowie, nie sprzyja komunikacji. To wszystko sprawia, że komunikację zamieniamy w wymianę komunikatów: kup…, zrób…, załatw…, a dzielenie się sobą, swoimi radościami i smutkami na proste: „Wszystko OK”.
Budowanie relacji…
A zatem jak budować dobre, głębokie relacje z innymi? Recepta wydaje się prosta. Oto kilka podpowiedzi: słuchać i unikać gadulstwa, wykazywać zainteresowanie drugim człowiekiem, dzielić się sobą, swoimi radościami i smutkami, nie oceniać, pozwalać sobie na „niedoskonałości”, znajdować odpowiedni czas i miejsce, tworzyć i celebrować tradycje i rytuały, wspólnie spędzać czas… Szerzej na ten temat już w kolejnym artykule.