KARDYNAŁ AUGUST HLOND

Syn śląskiej ziemi

„Albowiem czasu swego wyrwał go Bóg, jak bryłę czarnego węgla, z serca ziemi śląskiej
i rzucił ją w świat”. Tak o Auguście Hlondzie pisał kardynał Stefan Wyszyński.
Był jak węgiel – wielkim skarbem Śląska i Polski, który potrafił rozpalać nadzieję
oraz jednoczyć naród wokół Boga i Ojczyzny.

KS. PIOTR SIERZCHUŁA

Wrocław

Ks. Hieronim Kocyłowski

ARCHIWUM AUTORA

Urodził się 24 września 1910 r. w Posadzie Olchowskiej koło Sanoka w rodzinie Tomasza i Stanisławy z domu Kwiatkowskiej.
W Sanoku ukończył szkołę powszechną i znane i cenione na Podkarpaciu Gimnazjum im. Królowej Zofii. Studia teologiczne, począwszy od 1929 r., odbywał w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu. Od początku zwracał na siebie uwagę przełożonych seminaryjnych swoją pobożnością i pilnością w nauce. Miał przy tym wielkie szczęście, gdyż w czasie Jego pobytu w seminarium rektorem był błogosławiony ks. Jan Wojciech Balicki (1869–1948). Ks. Balicki wywarł ogromny wpływ na duchowość Hieronima Kocyłowskiego, który zafascynowany osobowością i przeświadczony o świętości życia swego umiłowanego rektora, w późniejszym czasie, już jako ksiądz, aktywnie i owocnie uczestniczył w staraniach zmierzających do beatyfikacji ks. Balickiego. Diakon Hieronim Kocyłowski dnia 24 czerwca 1934 r. w katedrze przemyskiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk ordynariusza przemyskiego, bp. Franciszka Bardy.
Od święceń kapłańskich
w 1934 do 1951 r. Ks. Kocyłowski zwracał w dalszym ciągu uwagę władz kościelnych, dlatego tylko przez rok, mianowicie do 3 sierpnia 1935 r., był wikariuszem w Jasienicy Rosielnej koło Starej Wsi i w Brzozowie. Następnie został kapelanem bp. Bardy i notariuszem w Kurii Biskupiej w Przemyślu, a przy tym dalej się kształcił. Najpierw uzyskał magisterium z teologii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie dnia 27 listopada 1936 r. Nieco wcześniej, mianowicie 23 października 1936 r., został skierowany na studia prawa kanonicznego na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Tam nie tylko nauczył się języka włoskiego i pogłębił znajomość łaciny kościelnej, ale także 10 lipca 1939 r. na Uniwersytecie Gregoriańskim uzyskał doktorat z prawa kanonicznego. Jego osoba i znaczne talenty były potrzebne w kraju, dlatego stosunkowo szybko musiał wracać do macierzystej diecezji. Po powrocie z Rzymu od dnia 1 sierpnia 1939 do 19 sierpnia 1945 r. pełnił funkcję notariusza Kurii Biskupiej w Przemyślu.
Ponadto 18 listopada 1941 r. ksiądz biskup ordynariusz Franciszek Barda mianował ks. Kocyłowskiego ponownie swoim kapelanem. Tę funkcję pełnił do 11 sierpnia 1945 r.

W latach 1941–1945 był też obrońcą węzła małżeńskiego.
Jak podaje ks. prof. Józef Pater, ks. dr Kocyłowski w okresie II wojny światowej należał do Konspiracyjnej Grupy Armii Krajowej „Lipowica” i Oddziału Dyspozycyjnego DW Komendy Obwodu Armii Krajowej – Przemyśl. Na polecenie władz kościelnych parę razy z poufną misją udawał się do Krakowa i Lwowa, wykonując z powodzeniem powierzone zadania.
Od dnia 11 sierpnia 1945 r. był Dyrektorem Diecezjalnego Związku Caritas do czasu przejęcia przez władze świeckie Związku Caritas w całej Polsce w 1950 r. Następnie od 6 lutego 1950 do 13 kwietnia 1951 r. był kurialnym referentem duszpasterstwa.
Trudny okres (1951–1957)
W latach 1951–1957 nastał trudny okres w życiu ks. dr. Kocyłowskiego.
Był bowiem w tym czasie na swoistym urlopie. Już wtedy był zbyt znany i ceniony przez władzę kościelną, dlatego w zmienionej od początku 1951 r. sytuacji politycznej w Polsce władze państwowe nie akceptowały Go na eksponowanych stanowiskach.
Musiał się usunąć w cień. Nie mógł więc uzyskać probostwa w Rudniku, na co nie zgadzała się administracja państwowa. Zmuszony opuścić swoją macierzystą diecezję, udał się do Rybnika w diecezji katowickiej, gdzie jako duszpasterz rezydent dyskretnie pełnił gorliwą posługę duszpasterską.
W 1954 r. Przewodniczący Episkopatu Polski, bp Michał Klepacz, mianował Go konsultorem w procesach małżeńskich. W październiku 1955 r. musiał opuścić diecezję katowicką na polecenie jej ówczesnego rządcy, katowickiego wikariusza kapitulnego, ks. Jana Piskorza (1954–1956). Udał się wtedy do parafii Kęty w archidiecezji krakowskiej, gdzie na własną odpowiedzialność, świadomy konsekwencji, przyjął Go ks. dziekan Józef Świądra.
Tam przez rok i dwa miesiące udzielał się w pracy duszpasterskiej. Oczywiście w macierzystej diecezji w Przemyślu władza kościelna chciała zamianować Go administratorem najpierw w Jaśle, potem w Muninie, a w końcu we Frysztaku, lecz za każdym razem administracja państwowa nie zgadzała się na te nominacje. Jego sytuacja zmieniła się dopiero po październikowej „odwilży” 1956 r. Wtedy, w pierwszej połowie 1957 r., w diecezji przemyskiej został administratorem parafii Rzeszów – Staromieście.