Papieskie intencje

Apostolstwa Modlitwy
listopad 2018

POWSZECHNA


ABY JĘZYK SERCA I DIALOGU PRZEWAŻAŁ ZAWSZE
NAD JĘZYKIEM ORĘŻA

Rozważając intencję Apostolstwa Modlitwy przewidzianą na listopad, warto uświadomić sobie znaczenie języka i ludzkiej mowy w budowaniu naszych wzajemnych relacji międzyludzkich. Benjamin Lee Whorf (†1941), amerykański językoznawca, powiedział, że „taki mamy świat, jaki jest nasz język”. Z kolei prof. Kazimierz Ożóg zauważa, że wśród wielu określeń człowieka spotykamy interesujące określenie odwołujące się do ludzkiej mowy. W takim ujęciu człowiek to homo loquens (istota posługująca się językiem), podobnie jak mówimy homo sapiens czy homo sovieticus.
Autor zauważa, że „słowo otacza człowieka od początku istnienia w łonie matki, potem towarzyszy mu przez całe życie w różnych okolicznościach i wspólnotach, także w samotności, aż do śmierci – usque ad mortem. A i po śmierci mówią o nas w komunikatach, używając różnych słów. Nawet jest powiedzenie, że o zmarłym należy mówić tylko dobrze”. Język jest nam zatem potrzebny do bycia sobą i wyrażania siebie w naszych relacjach rodzinnych, przyjacielskich, religijnych i narodowych.
W listopadzie mamy się modlić, „aby język serca i dialogu przeważał zawsze nad językiem oręża”. Można więc śmiało powiedzieć, że nasza modlitwa ma być modlitwą, aby w świecie uwikłanym w konflikty, także te w gronie najbliższych osób, było coraz więcej szukania słów, które będą nas łączyć i wzmacniać, a nie dzielić i ranić.
Warto w tym kontekście przywołać rozważania urodzonego we Wrocławiu kard. Joachima Meisnera (†2017), wielkiego przyjaciela Polski. Pochodzą one z książki jego autorstwa zatytułowanej O wrażliwość wiary. Rozmyślania o reewangelizacji Europy (Tarnów 2000). Kard. Meisner podkreśla, że potrzebujemy dzisiaj chrześcijańskiej kultury dobrego spojrzenia i nowej chrześcijańskiej kultury rozmowy ze sobą.

Odłamek z czasów II wojny światowej

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

„Dzisiaj jest więcej ludzi okaleczonych przez słowo – zauważa hierarcha – niż przez wojnę. I to nie tylko na świecie, ale również w Kościele.
Niezbędna jest higiena naszego codziennego języka. Nie musimy przy tym codziennie wymyślać dobra, lecz mamy je odsłaniać, bo ono naprawdę istnieje, ale w ukryciu”.
Obok słów bardzo ważna jest wymowa naszego spojrzenia. Simone Weil mówiła: „Jedna z podstawowych prawd chrześcijańskich, o której często zapominamy, jest taka: tym, co zbawia, jest spojrzenie”. Podejmując listopadową intencję modlitwy, pytajmy się, jakie są nasze spojrzenia? Czy są pełne wrażliwości, podnoszące bliźnich, czy też pełne dezaprobaty? Spojrzenie może być wzmacniające kogoś. Może też być „zabójcze”.
Jego przesłanie zdaje się wtedy mówić: Dla mnie nie istniejesz, jesteś dla mnie nieważny. Obojętne spojrzenie ma moc unicestwienia.
Zmarły we wrześniu br. włoski kapłan Alessandro Pronzato, autor 135 książek poświęconych tematyce religijnej, napisał w jednym ze swoich rozważań: „Tylko wówczas, gdy oczyścimy nasze spojrzenie, z naszych dłoni zaczną wypadać kamienie”.

KS. BOGDAN GIEMZA