Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I ZAKRYSTIA

– Idźcie w pokoju z Chrystusem – zakończył Mszę Świętą ksiądz Piotr.
– Bogu niech będą dzięki – mruknął Fryderyk i już czmychnął z zakrystii na podwórko.
– A ty gdzie znów lecisz? Chciał zapytać Gienek, ale zdążył tylko zobaczyć ogon przyjaciela w niedomkniętych drzwiach.
– Pewnie ma coś ważnego. Jak na przykład gonić Wiewiórkę Basię po parku – rzucił złośliwie ministrant Mateusz, odstawiając krzyż procesyjny na miejsce.
– Nie wymądrzaj się, bo sam nie jesteś lepszy. – Waldek, drugi ministrant, próbował stanąć w obronie Szopa.
– Ostatnio rozmawialiśmy o tym, co jest najważniejsze w niedzielę. Ale nie! Odbębnić Mszę Świętą, jakby to jakiś super ciężki obowiązek, a potem do zabawy, bo zabawa ważniejsza.
– Co, ja? No proszę cię, Waldi! Zobacz, ja wszystko zrobię jak trzeba. Ampułki napełnię przed następną Mszą, puryfikaterz na czysty wymienię, albę na miejsce powieszę. Wszystko jak w zegarku! – Mateusz nie dawał za wygraną. Był ministrantem już kilka lat i nie tylko regularnie służył do Mszy, ale też był odpowiedzialny za kilku młodszych ministrantów.
– Ta… może dzisiaj. A tydzień temu? Kto zostawił małego Pawła samego z całym tym zamieszaniem po Mszy na rozpoczęcie roku szkolnego? Alby porozwalane po całej szafie, wieszaki na podłogę rzucone, woda z lavabo rozlana na podłodze. Ale nieee, dzielny Mateusz nie ma czasu. Bo Kaśka i Baśka idą dzisiaj do kina – zaczął przedrzeźniać go Waldek.
– Odczep się! – Mateuszowi zwęziły się oczy z gniewu.
– Hola, hola! – Gienek nie czekał dłużej na rozwój wypadków, tylko skoczył między dwóch nastolatków.
– Panowie, co to się dzieje? Ledwo od ołtarza odeszliście, a już za miecze chwytacie? Proszę, proszę. Macie jakiś problem? To najpierw szczerze popatrzcie na siebie, zanim coś komuś będziecie przygadywać.
– No bo, proszę Gienka, on się stawia, a jest młodszy! – próbował kontynuować dyskusję Waldek.
– Młodszy, ale tylko o miesiąc. I to ja jestem szefem ministrantów i ja tu rządzę, a nie ty! – nie wytrzymał Mateusz.

– Ooo, kochani, to teraz żeście przesadzili – przerwał Gienek. – Będziecie się teraz licytować, kto jest większy? A Ewangelię dzisiejszą słyszeliście?
– Yyy, no niby tak, ale jakoś tak, że nie – plątali się obaj.
– No właśnie… A tam Pan Jezus mówił: kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim. A kto chce rządzić, niech służy, jak niewolnik. I ksiądz Piotr całe kazanie o tym mówił. I co?
– No, głupio trochę – jęknął Mateusz.
– No ale przecież każdy powinien robić, co do niego należy. No i Fryderyk też, a nie że sobie poleci i nic nie zrobi.
– No, zdążyłem – dobiegł ich zza pleców zasapany głos Fryderyka.
– Na co zdążyłeś? – Gienek i chłopcy odwrócili się zaskoczeni.
– No bo widziałem na Mszy panią Kowalską z Pułaskiego i przypomniałem sobie, że ostatnio w kościele zgubiła okulary, a ja je właśnie znalazłem i chciałem szybko pobiec, żeby jej oddać, bo biedna nie może czytać bez nich i się spieszyłem, żeby nie poszła do domu, zanim jej nie dogonię.
– No to ładny zonk – szepnął Mateusz do Waldka.
– Że co niby? – Gienek udawał, że nie dosłyszał.
– No dobra – Mateusz spuścił głowę zawstydzony. – Oficjalnie przepraszam Fryderyka za publiczne pomówienie go, że zamiast pomagać w zakrystii goni wiewiórkę.
– A ja się nie gniewam – Freddy wyciągnął łapę na pojednanie.
W tym momencie wszedł do zakrystii ksiądz Piotr. Miejscowym zwyczajem zawsze wychodził przed kościół chwilę porozmawiać z parafianami po skończonej Mszy Świętej.
– Coś mnie minęło? – zapytał.
– A, nie, nic. Wprowadzamy w życie księdza kazanie – wytłumaczył Gienek.
– A, no to w sumie dobrze, prawda? – rzekł ksiądz Piotr, wieszając ornat do szafy. Kątem oka spostrzegł szafę z albami ministrantów. – A że tak zapytam: ten bałagan to w jakim celu jest?
– No bo właśnie mieliśmy dalej robić tę służbę starszych ministrantów i coś nam przerwało! – odpowiedział szybko Mateusz. Błyskawicznie wymienili porozumiewawcze spojrzenia z Waldkiem i Fryderykiem i zgodnie zaczęli porządkować porozrzucane alby.
– Czyli jednak coś tam słuchają – powiedział do siebie ksiądz.

KS. PIOTR NARKIEWICZ