ABECADŁO RODZINNE

Helikopter

Nie, nie będzie o zabawkach. Będzie o rodzicach i ich błędach. Rodzic helikopter to rodzic,
który przywiązuje nadmierną wagę do spraw swoich dzieci: nieustannie czuwa
nad nimi, krąży nad ich głowami niczym helikoptery i patroluje każdy punkt ich rozwoju.

Rodzic helikopter jest na bieżąco z programem szkolnym swojego dziecka.
Wie dokładnie, jaka praca domowa jest zadana, kiedy klasówka, poprawka, jakie były pytania na teście.
Orientuje się w ocenach ze wszystkich przedmiotów.
Często krąży po szkole i rozmawia z nauczycielami, konsultuje, zgłasza uwagi, sugestie, dyskutuje o ocenie, którą otrzymało jego dziecko. Pomaga córce lub synowi w przygotowywaniu prac plastycznych, angażuje się, przeżywa, dowozi zapomniany strój na zajęcia z wf. Rodzic helikopter codziennie podwozi dziecko do szkoły i we wszystkie inne miejsca, w których dziecko powinno się znaleźć. Owszem, pamięta, że sam jako 11-latek poruszał się już o własnych siłach i do szkoły chodził bez pomocy rodziców, ale teraz są przecież inne czasy.
Rodzicielska nadgorliwość
Taką postawę rodziców można zaobserwować już w piaskownicy i na placu zabaw. Ciągłe asekurowanie dziecka, wtrącanie się w konflikty zabawkowe, w których uczestniczy nasze dziecko, interweniowanie w najdrobniejszej sytuacji. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – jeśli zagrożone jest zdrowie lub bezpieczeństwo dziecka, bo drugi bije je łopatką po głowie, to wiadomo, że interweniować trzeba. Podobnie jak trzeba przytrzymać dziecko wyrywające się na pasy, kiedy jest czerwone światło. Wtedy trudno pozwalać dziecku na podejmowanie samodzielnej decyzji. Ale kiedy nie jest zagrożone zdrowie i bezpieczeństwo dziecka, warto dać mu wolną rękę i pozwolić, żeby samo radziło sobie z trudnościami i konfliktami. Nawet jeśli ma doświadczyć porażki.
Rodzice, którzy starają się za wszelką cenę ochronić swoje dziecko przed wszelkim złem tego świata, nie zdają sobie często sprawy z tego, jak wielką krzywdę mu wyrządzają.

RYS. MWM

Taki model wychowania odbija się negatywnie na zdrowiu psychicznym zarówno w dzieciństwie, jak i w przyszłości.
Konsekwencje nadopiekuńczości
Dzieci są zestresowane, pełne niepokoju, potrzebują stałej opieki. Stają się coraz bardziej samotne, nie nawiązują nowych przyjaźni, bo jedynymi ich przyjaciółmi są przecież rodzice.
Nie poznają świata, rzadko wychodzą pobawić się z rówieśnikami, nie poznają ani smaku sukcesu, ani smaku porażki. Są chronione z każdej strony.
Helikopterowy rodzic ma również tendencje do programowania dziecku każdej sekundy jego dnia, zapominając, że dziecko oprócz zajęć dodatkowych powinno mieć czas na zwyczajną dziecięcą nudę albo zabawę z młodszym bratem.
Dziecko pozbawione naturalnej, spontanicznej aktywności rozwijającej jego kreatywność, wszechstronnie stymulowane, narażone jest na wystąpienie różnych zaburzeń psychicznych.
Nadgorliwość i nadopiekuńczość rodziców naraża dzieci na silny stres i wystąpienie depresji.
Aby temu zapobiec i wdrażać dziecko do samodzielności, należy pozwolić mu dokonywać wyborów już od małego: „Wolisz jabłko czy gruszkę?”, „Chcesz włożyć adidasy czy trampki?”.
Słuchajmy, co ma do powiedzenia, udzielajmy wsparcia i bezwarunkowej miłości w obliczu porażki, pozwalajmy popełniać błędy. Bądźmy cierpliwi, szanujmy wysiłek dzieci w osiąganiu celu.
To ważne, ponieważ dzieci „wychowane pod kloszem” gorzej radzą sobie z podejmowaniem decyzji i krytyką.
Przez całe życie są od kogoś zależne.
Najpierw od rodziców, kolegów, potem od partnera. Mają niską samoocenę, wciąż targają nimi wątpliwości: „czy sobie z tym poradzę?”. Pamiętajmy, że z samodzielnego dziecka kiedyś wyrośnie samodzielny dorosły.

ALEKSANDRA ASZKIEŁOWICZ