Stawać się sobą

Zbliżający się synod poświęcony młodzieży jest okazją do wielu refleksji
dotyczących sytuacji młodych, ich wzrostu, wychowania, towarzyszenia im.
Często podkreślamy, że czas młodości jest szczególny, znaczący, brzemienny w skutki.
Dobrze jednak nie tracić szerszej perspektywy
– młodość jest po prostu kawałkiem drogi, po której idziemy.

EWA SOŁTYS

Wrocław

PIXABAY.COM

Oznacza to, że sama młodość kiedyś się skończy, ale oznacza też, że potem nadal będziemy w drodze.
Zapraszam zatem do refleksji nad kwestią młodości i wychowania w klimacie wędrowania – bycia w drodze ze sobą, ale i z innymi.
Wiele mówi się współcześnie o życiu w zgodzie ze sobą, byciu sobą, urzeczywistnianiu siebie etc. Możemy oczywiście zadać sobie pytanie, czy to nie jest skrajny egocentryzm, indywidualizm.
Warto jednak wniknąć w to nieco głębiej, poszerzając perspektywę o wymiar prawdy i poznania siebie.
Bycie sobą może brzmieć sztucznie i fałszywie, jeśli utożsamimy je z osiąganiem sukcesów zawodowych, tanim powodzeniem. Może jednak okazać się głębokie i prawdziwe, jeżeli będzie oznaczało przyjęcie swojej ludzkiej kondycji ze wszystkimi ograniczeniami, z całą słabością i ogromnym potencjałem.
Bycie sobą oznacza w tym przypadku stawanie w prawdzie – o sobie i otaczającej nas rzeczywistości. Przestrzenie i obszary, w których możemy odkrywać prawdę, pozostają niemal nieskończone. Spróbujmy jednak przyjrzeć się kilku konkretnym kwestiom.
Prawda o młodych
Elementem poznania i przyjęcia prawdy o młodych ludziach, z którymi mamy do czynienia, będzie poznanie obiektywnego stanu. Czy jest to dorastająca młodzież, czy raczej młodzi dorośli, czy zmiany fizyczne i hormonalne jeszcze trwają, czy już się zakończyły, jak wygląda rozwój emocjonalny, w jakich obszarach doświadczają autonomii, a w jakich nie, jakie decyzje czekają ich w najbliższym czasie, jaka jest sytuacja rodzinna, materialna, zawodowa, szkolna.
Tych różnych szczegółowych opisów może być oczywiście dużo więcej.
Jednak już to pozwala nam zauważyć pewne rzeczy.
Po pierwsze: sytuacja jest złożona, kształtuje ją wiele czynników.
Nie wszystko zależy od konkretnego młodego, na pewne rzeczy nie ma on wpływu. Zarazem też – nie jest pozostawiony sam sobie, lecz tkwi w pewnej sieci relacji społecznych i różnych zależności. Odkrycie tego może być trudne i bolesne. Wydaje się jednak niezbędne – w dorosłym życiu zwykle funkcjonujemy pomiędzy autonomią a zależnością, doświadczając obu wymiarów.
Po drugie: jest to czas dynamicznych zmian, destabilizacji, chociażby biorąc pod uwagę procesy fizyczne.
Z tego też względu zrozumiałe są zmiany zachowań i nastrojów, także pewna labilność emocjonalna. Jest to zatem czas przejściowy. Może to zachęcać do przyjmowania rozumiejącej, empatycznej postawy w stosunku do młodych, ale może też oznaczać zgodę i danie przestrzeni do nowych działań. Nowych działań rozumianych jako podejmowanie nieznanych aktywności, innych sposobów działania, komunikacji i budowania relacji, także testowania granic – swoich oraz innych. To są bardzo ważne doświadczenia z perspektywy młodych, ponieważ pozwalają na doświadczalne poznanie siebie. Dlatego istotna jest ta możliwość działania, brania odpowiedzialności, ponoszenia konsekwencji i popełniania błędów.
Ze strony rodziców i wychowawców ważne byłoby zatem pozwolenie młodym na różne próby i działania, a także przyjmowanie i kochanie ich również wtedy, gdy zawiedli, gdy się nie udało, gdy wyszło głupio.
Prawda o rodzicach/wychowawcach
Powróćmy jeszcze raz do obrazu wędrowca. Rodzice i wychowawcy pracujący z młodymi spotykają ich na pewnym etapie swojej drogi. Dobrze zatem byłoby mieć świadomość i refleksję związaną z tym, w którym miejscu drogi się znajduję, wchodząc w kontakt z młodymi. To także jest kwestia, o której mogą myśleć sami młodzi – ćwicząc się w rozumieniu innej niż własna perspektywy. Ciekawe mogłoby też być spotkanie tych dwóch spojrzeń: co ja myślę o sobie, a co sądzą inni. Myślę, że w tej znajomości etapu drogi, na którym znajduje się wychowawca, istotna może być kwestia znajomości swoich słabych stron.

Młodzi mogą je na różne sposoby sprawdzać, odsłaniać. Jeśli o pewnych słabościach nie wiemy, będą to odkrycia bolesne i trudne. Pojawia się również kwestia, w jakim stopniu potrafimy przyznać się do błędów.
Elementem prawdy o rodzicach i wychowawcach pozostają także ich postawy względem młodych. Bardzo ważne jest to, co myślimy o ludziach, z którymi będziemy w kontakcie. Warto się zastanowić i bardzo konkretnie określić – jacy oni są, jacy nie są, na co liczę, czego się boję, kim ja jestem względem nich. Ten element świadomej refleksji jest istotny zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę efekt samospełniającej się przepowiedni. Polega on na tym, że nasze oczekiwania co do pewnych zdarzeń wpływają na nasze zachowania, co z kolei kształtuje same zdarzenia i potwierdza nasze oczekiwania. Przykładowo: nauczyciel, rozpoczynając pracę z młodzieżą, spodziewa się wszystkiego, co najgorsze – sądzi, że uczniowie są głupi i leniwi, mogą być agresywni i uniemożliwić prowadzenie zajęć. Mając takie przekonania, nauczyciel w małym stopniu przygotowuje się do zajęć, prowadzi je od niechcenia, nie dbając o zrozumiałość przekazywanych treści.
W konsekwencji uczniowie nudzą się na zajęciach, przeszkadzają w ich prowadzeniu, nie rozumieją przedmiotu, a nauczyciel ma potwierdzenie swoich oczekiwań: uczniowie są głupi i leniwi, przeszkadzają na lekcji.
Prawda o historii
Możemy tutaj wskazać historię narodu i świata, ale przede wszystkim istotna jest ta najbliższa historia – dzieje rodziny, losy jej różnych członków. Okres dojrzewania i kształtowania tożsamości jest związany z odkrywaniem swojej odrębności, ale zarazem powiązań rodzinnych.
Czasem trudno jest młodym odnaleźć porozumienie i podobieństwo z rodzicami, poszerzenie tej perspektywy o kontekst rodzinny może ułatwić sprawę. Odkrywając losy, zawody, pasje i charakter innych członków rodziny, nawet dalszych, dajemy sobie większą szansę na odnalezienie podobieństwa, elementów wspólnych.
Czasem też łatwiej jest nam zrozumieć czyjeś zachowanie, biorąc pod uwagę historię jego życia, doświadczenia rodzinne. To szeroko rozumiane poznawanie własnej rodziny i jej historii pozwala na lepsze zrozumienie siebie, ułatwia budowanie poczucia zakorzenienia, przynależności, tożsamości.
Dobrze, żeby młodzi mieli możliwość zobaczyć, że są odrębni, ale też, że pozostają częścią większej całości.
Prawda o rzeczywistości
Nie jest trudno zauważyć gwałtowne przemiany technologiczne i społeczne w świecie. Nie wszystko jednak jest widoczne gołym okiem – choćby wymiar duchowy, przestrzeń wartości oraz intencji. Rzeczywistość, z którą mamy do czynienia, jest też złożona, wielowymiarowa, różnorodna.
Dobrze byłoby, żeby młodzi mieli szansę to odkrywać – sami, jak również z pomocą rodziców i wychowawców.
To pogłębianie spojrzenia na codzienność wydaje się szczególnie potrzebne w sferze wiary. Przestrzeń, w której się poruszamy, zwłaszcza media społecznościowe, niekoniecznie sprzyjają odkrywaniu duchowego wymiaru rzeczywistości.
A jest to kawałek prawdy o świecie – świecie stworzonym i należącym do Boga. Z tej perspektywy widać także, jak istotna jest zwykła rozmowa – zwłaszcza ta, na czas której odkładamy telefony na bok.
Stawanie się sobą może opierać się na poznawaniu prawdy o sobie i otaczającym nas świecie. Jest to jednak pewien proces – dokonuje się przez całe życie, choć szczególnie mocno doświadczamy tego w młodości. Pytanie zatem, czy pozwalamy sobie i innym być wędrowcami – odkrywcami prawdy?
Pamiętajmy też o słowach św. Edyty Stein: Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział.