Trzeba być autentycznym

O radościach i smutkach w pracy z młodzieżą, zbliżającym się Synodzie Biskupów i wyzwaniach stojących przed duszpasterzami
z ks. Arkadiuszem Krziżokiem, dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego,
rozmawia

WOJCIECH IWANOWSKI

„Nowe Życie”

Wojciech Iwanowski: Od wielu lat jest Ksiądz asystentem diecezjalnym Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, uczy Ksiądz w najlepszych wrocławskich szkołach. Jest jakiś szczególny sposób, żeby trafić do młodzieży?
Ks. Arkadiusz Krziżok: Myślę, że trzeba być autentycznym. Tego uczy mnie siedemnaście lat pracy w szkole. Młodzi ludzie od razu wyczują fałsz. Być autentycznym – to najważniejsze.
Druga sprawa, o której nie można zapominać, to pokora. Młodzi ludzie stronią od gwiazdorstwa. Ktoś, dla kogo najważniejsze jest, by błyszczeć, szybko się wypali. Najzwyczajniej w świecie skończą się pomysły.
Kolejna sprawa, która niejako wypływa z pierwszej, to modlitwa. Nie można być dobrym duszpasterzem, katechetą bez modlitwy. Ona pozwala zachować gorliwość, na niej rodzą się pomysły, wreszcie pozwala przetrwać chwile trudne, a takich przecież nie brakuje. Każdy katecheta, a przede wszystkim duszpasterz powinien być człowiekiem modlitwy, czyli przyjaźni z Panem Bogiem, a dopiero potem specjalistą od danej sprawy. Inaczej jest w przypadku nauczycieli przedmiotów świeckich czy działaczy społecznych.
Tam, wydaje mi się, na pierwszy plan wychodzi profesjonalizm, pewna specjalizacja w danej dziedzinie.
Tym właśnie staram się kierować w swojej pracy – posłudze. To według mnie pociąga młodego człowieka, bo w ogromnej większości młodzi idą najpierw za księdzem, a dopiero potem za Chrystusem. Przy czym nam, duszpasterzom, nie wolno zapominać, że naszą misją jest prowadzić do Chrystusa.

Jakie są Księdza największe radości w pracy z młodzieżą?
Najbardziej cieszy mnie, gdy widzę konsekwencję, z którą młodzi ludzie zmierzają do celu, radość, gdy już go osiągną. Oczywiście mówimy w kontekście wiary, bo działamy na tej płaszczyźnie. Dla kapłana największym szczęściem jest widzieć owoce swojej pracy. Tych wszystkich młodych ludzi, którzy mówią Panu Bogu: tak.
Robią to poprzez życie sakramentalne, uczestnictwo w rekolekcjach czy zjazdach formacyjnych.
Co jest największą trudnością w pracy z młodymi ludźmi?
Ich niezdecydowanie. Często się wahają, zmieniają zdanie, uciekają od jasnych deklaracji. Bywają niekonsekwentni.
Trudno zaoferować im wyjazd, pielgrzymkę, bo nie wiedzą, co będą robić jutro, pojutrze czy za tydzień.
Jeśli coś jawi się im jako atrakcyjniejsze, wówczas bez skrupułów zmieniają decyzje czy plany.
Chrystus – Kościół to przygoda na chwilę?
Nie mówiłem tego jedynie w kontekście wiary. Nie wiem, czy Jezus jest dla nich tylko przygodą na chwilę.
Myślę, że często brakuje osobowej relacji z Panem Bogiem, stąd to ciągłe próbowanie, kalkulowanie, co ja z tego będę miał. Taki jest dzisiejszy świat, w którym ciągle trzeba o coś walczyć.
Taką postawę widać również w kontekście wiary.
Młodzi ludzie są też spontaniczni, w znaczeniu pozytywnym. Gdy gdzieś widzą dobro, potrafią szybko podjąć decyzję, żeby iść w tym kierunku.

Wrocławski KSM.
Próba tańców lednickich podczas
83. Diecezjalnego Dnia Orłów

ADRIAN TOMCZAK/ARCHIWUM KSM

Co szczególnie niepokoi Księdza w postawie młodych chrześcijan? Chodzi o życie chrześcijańskie.
Słowo nie idzie w parze z działaniem.
W teorii każdy wie, jak postępować i co robić. Codzienna praktyka wygląda inaczej. Często chrześcijanie zatrzymują się na poziomie deklaracji.
Nie inaczej jest w przypadku młodych.
Kiedyś było lepiej?
Myślę, że dawniej młodzi ludzi byli bardziej otwarci i zdecydowani. Wydaje mi się, że pokolenie moich rówieśników wiedziało, czego chce. Być może było w tym wiele tradycji, robienie pewnych rzeczy ze względu na otoczenie, ale myślę, że decyzje podejmowano bardziej pewnie i konsekwentnie się ich trzymano. Trzeba jednak powiedzieć, że dziś świat proponuje o wiele więcej atrakcji, np. Internet, telefony itp. To doskonała rzecz. Byłoby głupotą twierdzić, że należy się odciąć od tego.
Natomiast prawdą jest, że zajmuje to nam wszystkim bardzo dużo czasu.
Wielu młodych ludzi nie potrafi już żyć bez Internetu. Niestety, większość tak właśnie buduje swoje relacje z drugim człowiekiem. Nie patrzymy już w oczy drugiego człowieka. Spoglądamy na jego fotografię na portalu społecznościowym.
W tym wszystkim brak realizmu, autentyzmu. Wraz z nim zanika również odpowiedzialność za słowo i konsekwencja.

Przed dwoma laty przeżywaliśmy Światowe Dni Młodzieży w naszej ojczyźnie. Co zostało w młodych ludziach oprócz zdjęć na Instagramie i Facebooku z tamtych szczególnych dni?
Świadomość, że można inaczej przeżywać swoją wiarę. Światowe Dni Młodzieży pokazały powszechność Kościoła, powszechność, która wyraża się właśnie w różnorodności przeżyć.
Ducha tamtych dni bezsprzecznie przechowują wspólnoty. One już szykują się do kolejnego spotkania z rówieśnikami z całego świata, realizując specjalny program duszpasterski.
Zbliża się Synod Biskupów o młodzieży. Do kogo jest on skierowany?
Myślę, że bardziej do duszpasterzy.
Co oczywiście nie wyklucza, że z Rzymu nie popłyną słowa skierowane również do młodzieży. Papież postawił przed Synodem konkretny cel. Ojcowie synodalni mają się zastanowić, gdzie jest współczesna młodzież w świecie, a gdzie w Kościele. Istnieje niemała przestrzeń do zagospodarowania przez młodych we wspólnocie wyznawców Chrystusa. Synod ma to umożliwić, pokazać młodym, że warto kroczyć za Chrystusem, oraz uświadomić kapłanom, że mają być przewodnikami i towarzyszami na tej drodze.

Dzień Orłów i jubileusz 25-lecia istnienia Katolickiego Stowarzyszenia
Młodzieży. Wrocław, listopad 2015 r.

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Z najnowszych badań Pure Research Center wynika, że młodzi ludzie w Polsce masowo odwracają się od Kościoła.
Czy rzeczywiście tak jest? Czuje to Ksiądz jako proboszcz i duszpasterz młodzieży?
Duszpasterzuję w parafii zamieszkałej przez relatywnie niewielką liczbę młodzieży. Wychodzę jednak z założenia: jeżeli duszpasterz jest z tą młodzieżą, jest obecny z nimi, ma dla nich czas, to będzie i młodzież w Kościele.
Zawsze wychodziłem z takiego założenia i patrząc z perspektywy lat, nie boję się powiedzieć, że tak właśnie jest.
Dlaczego potem tej młodzieży nie ma?
Jak mówiłem, młodzi szukają autentyzmu, także wśród księży. Jeśli tego brakuje, to młodzi ludzie odchodzą w poszukiwaniu pasterza. Ten autentyzm przejawia się w dwóch sprawach: modlitwie, o której już mówiliśmy, i oddaniu.
Zwykłemu poświęceniu czasu dla drugiego człowieka. Bardzo łatwo zobaczyć hochsztaplera, czyli kogoś, kto ma zupełnie inny cel, ale robi coś, bo musi lub to jest wygodne. Mówię klerykom, że kapłaństwo to jest sposób na życie z Jezusem. Może tak się zdarzyć, że jest to sposób na życie i nic więcej.
A ja mówię, że jest to sposób na życie z Jezusem i tak trzeba na kapłaństwo patrzeć, bo jeżeli żyję bez

Jezusa w kapłaństwie, to młodzież to szybko odkryje.
Jeżeli żyje się z Jezusem, to każdy poszczególny człowiek będzie ważny.
Katoliccy publicyści rozpisują się o zjawisku zwanym churchingiem. Wybieramy sobie parafię, idziemy tutaj, bo usłyszę lepsze kazanie, bo zawsze zastanę księdza w konfesjonale. Młodzież też tak robi. Czy uważa Ksiądz, że to jest dobre zjawisko?

Patrząc na strukturę Kościoła, nie jest to dobre zjawisko, bo nie wiążemy się z konkretną wspólnotą – parafialną wspólnotą. Sens istnienia parafii jest taki, żeby budować Kościół tu, gdzie mieszkam, a nie gdzie indziej, chociaż on jest wszędzie taki sam. Natomiast z punktu widzenia zbawienia człowieka, myślę, że jest to dobre, bo jeżeli ten ktoś ma przez to zbliżyć się do Pana Boga… Podczas pracy z młodzieżą w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży widziałem nieraz, że ktoś został przyciągnięty do Chrystusa przez zupełnie innego księdza niż pracujący w jego parafii. Takie historie owocowały powstaniem nowych oddziałów Stowarzyszenia. Czasem człowiek potrzebuje dalekiej podróży, żeby złapać wiatr w żagle i móc potem wrócić z nowym, świeżym spojrzeniem.
Najistotniejsze jest w tym dojrzałe podejście oraz świadomość, że nie może to być duszpasterstwo wokół osoby kapłana, tylko droga do Chrystusa.

Papież Franciszek z młodzieżą na papa mobile. ŚDM, Campus Misericordiae, Kraków Brzegi, 30 lipca 2016 r.

MARCIN MAZUR

Może więc problemem w dotarciu do młodzieży jest skostniała struktura Kościoła?
Trudno mi powiedzieć, czy jest skostniała. Myślę, że nie. Świat się szybko zmienia, a nie wszyscy duszpasterze nadążają za tym. Zresztą nie zawsze jest to możliwe. To jest jakiś problem. Na pewno nie należy winić za wszystko struktur. Nie wolno ich też jednak kanonizować. Trzeba pamiętać, że mają one służyć zbawieniu. Istotne są o tyle, o ile rzeczywiście spełniają swoją funkcję.

Od miesiąca kieruje Ksiądz Wydziałem Duszpasterskim Wrocławskiej Kurii Metropolitalnej. Czy są jakieś szczególne doświadczenia w pracy z młodzieżą, które chciałby Ksiądz przełożyć do posługi w całej archidiecezji?
Nie jest to oczywiście priorytet, ale chciałbym, żeby Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży odzyskało wpływ na młodych ludzi w naszej diecezji.
Jestem przekonany, że jest to dobra propozycja na dzisiejsze czasy. Żeby mogło tak być, potrzeba autentycznych duszpasterzy. Ludzi modlitwy gotowych poświęcić swój czas drugiemu człowiekowi.