CZEGO MŁODZI OCZEKUJĄ

Takiego Kościoła pragnę!

Oczekiwania. Kto z nas ich nie ma? Kasjerka w sklepie oczekuje, że ktoś odpowie
na jej „dzień dobry”, żona uśmiechająca się do męża, że ten odwzajemni jej uśmiech,
a dzieci w przedszkolu, że wychowawczyni pozwoli im bawić się na dworze, gdy zjedzą
obiad. Nie ma dziedziny życia, która jest wolna od sfery pragnień. Nawet nasza wiara.

AGATA IWANEK

Wrocław

Teobańkologia na kanale Youtube. Stypendyści Fundacji Dzieło Nowego
Tysiąclecia i ks. Teodor Sawielewicz w serii „Pytania Do Księdza”

ZRZUT Z YOUTUBE.COM

Rodzimy się z oczekiwaniami.
Już będąc noworodkami, oczekujemy, że ktoś nas nakarmi, przewinie, będzie w każdej chwili. Są one mniej lub bardziej uświadomione i kształtują się w nas w zależności od tego, w jakich realiach dorastamy. Niejednokrotnie stanowią źródło rozczarowań i frustracji, ponieważ nie zawsze są tożsame z rzeczywistością. Niestety nasza emocjonalność nie posiada funkcji „nie oczekuj”, ponieważ w każdej kwestii egzystencjalnej pojawiają się marzenia czy też własne wizje. Także w kwestii wiary. W związku z tym ludzie są coraz częściej pytani o to, czego oczekują względem Kościoła. Odpowiedź zależy od poziomu, na jakim znajduje się ich wiara. Niewierzący, wątpiący i niepraktykujący oczekują usunięcia 6. przykazania, zlikwidowania struktury tworzonej przez przeszło 2000 lat i milczenia w sprawach moralnie ważnych… A czego oczekują dziś od Kościoła młodzi, którzy go tworzą?
Oczekiwania względem Kościoła. Skąd się biorą?
„Trudno mi mieć oczekiwania wobec Kościoła, który daje mi tak wiele, z którego czerpię siłę do wiary, który daje mi sakramenty, który sprawił, że pokochałam Chrystusa, który daje mi ciszę, spokój, a także doświadczenie żywego Boga wśród tylu innych młodych ludzi. Tutaj czuję jedność, która w innych miejscach jest nieuchwytna” – mówi 25-letnia Ewa, dorastająca w Ruchu Światło-Życie. I dodaje: „Oczekiwania rodzą się we mnie wtedy, kiedy myślę o konkretnych przykładach kapłanów, których zachowanie jest dalekie od miłości chrześcijańskiej, albo o wiernych, którzy nie szukają Chrystusa w Kościele lub są w Kościele, a ich życie jest tak różne od tego, co mówią ich usta”. Zaczynamy mieć roszczenia w momencie, gdy nasze wyobrażenia nie do końca pokrywają się z realiami. Oczekiwania młodych względem Kościoła wypływają z wizji, jaką mają na to miejsce. Jeżeli dla kogoś Kościół idealny to miejsce, w którym ludzie żyją nauką Chrystusa, a w tym samym Kościele zaczyna dostrzegać zupełną odwrotność ewangelicznego życia, będzie oczekiwał zmian.
Zmiana kanałów dotarcia. Szansa czy zagrożenie?
Odkąd papież Paweł VI ogłosił w 1963 r. dekret Inter mirifica określający stosunek Kościoła do mediów, postrzeganie masowych przekazów znacznie ewoluowało. Mass media zaczęły być bowiem widziane jako szansa na globalne dotarcie orędzia chrześcijańskiego, a ich mądre wykorzystanie niejednokrotnie okazywało się pożyteczne dla misji Kościoła. Obecnie Kościół w Polsce i na świecie korzysta z Internetu, prasy czy radia. Od 1995 r. Stolica Apostolska ma własną stronę internetową, Episkopat Polski swojego rzecznika prasowego, a Kościół katolicki fanpage na Facebooku. Umożliwia to globalną publikację myśli, rozważań oraz podejmowanie stanowisk w sprawach moralnie ważnych, a tego łakną i domagają się młodzi. „Ja oczekuję, aby Kościół pokazywał swoją młodą stronę, tę pełną rekolekcji, pielgrzymek, wyjazdów, akcji i zaangażowania. Żeby nie przespał momentu komunikacji medialnej w Internecie i żeby ją rozwijał” – mówi Natalia, uczestniczka rekolekcji i pielgrzymek. Właśnie dzięki internetowym relacjom, informacjom, które docierają w ciągu sekundy do tysięcy ludzi na świecie, możemy pokazywać tę młodą stronę bycia chrześcijaninem.
Wiele dokumentów Kościoła opowiada się za takimi narzędziami społecznego przekazu. Dlaczego w oczach młodych Kościół w mediach to dobre rozwiązanie?
Zobaczmy stanowisko Tytusa, członka wrocławskiego Duszpasterstwa Akademickiego: „Mam nadzieję, że Kościół otworzy się na nowe formy przekazu treści ewangelicznych, aby dotrzeć do szerszego grona młodych ludzi.
Bardzo podobają mi się inicjatywy typu o. Szustak i jego kanał na Youtube, ks. Teodor Sawielewicz i teobańkologia czy ks. Jakub Bartczak i jego rap. Myślę i doświadczam tego w rozmowach, że moi niewierzący rówieśnicy nie są szczęśliwi mimo światowego tryptyku – kariera, życie fit i coaching na co dzień.
Brakuje im głębi i czegoś, na czym mogliby w spokoju i prawdziwej, dobrze rozumianej miłości oprzeć życie, zawierzyć je. Kościół powinien czerpać z pasji i talentów swoich członków – bo jeżeli ksiądz czuje się sobą, puszczając bańki mydlane albo rapując w sutannie, to jest prawdziwy i to trafi do młodych ludzi.
To niesie też pewną obietnicę młodym.

Skoro on jest w Kościele i zachował w tym siebie, to może i ja nie muszę z siebie rezygnować, może i dla mnie jest tam miejsce? Z moją indywidualnością, tym co lubię, jaki jestem.
Poprzez nowe, niekonwencjonalne środki przekazu Kościół może do nich dotrzeć i pomóc szukać prawdy, służyć radą i pozwolić odkryć im samym, z czasem i z pełnym poszanowaniem ich wolności, że źródło życia w obfitości znajdą w Chrystusie”. Młodzi oczekują od Kościoła obecności w rzeczywistości wirtualnej i medialnej. Istotą jest jednak fakt uświadomienia sobie, że media traktują każdą instytucję bez taryfy ulgowej. Mogą zarówno działać na jej korzyść, jak i niszczyć sferę sacrum.
W szerzeniu swoich idei chrześcijanie powinni posługiwać się tym, co oferuje świat, jednak na medialnej ambonie XXI w. pożądany jest zdrowy rozsądek, który jak wiadomo, pochodzi prosto od Ducha Świętego.
Konkrety
Młodzi o swoich pragnieniach mówią wprost. Trzeba tylko umieć ich słuchać.
„Chciałbym, żeby Kościół był ponad podziałami, nieutożsamiany z żadnym ugrupowaniem politycznym, etnicznym – był dla wszystkich i każdy mógł czuć się w nim sobą. Ta różnorodność byłaby pięknym zalążkiem równowagi w Naszej Wspólnocie, skupiającej się na tym, co istotne – Jezusie Chrystusie” – kontynuuje swoją wypowiedź 23-letni Tytus.
„Od Kościoła jako instytucji oczekuję prostoty, przejrzystości, do tego otwartości na ludzi, bo Bóg kocha wszystkich jednakowo, tych zagubionych też. Oczekuję dobroci, takiej najzwyklejszej na świecie, a także uczciwości, ale przede wszystkim skupienia na Bogu, bo w Kościołach parafialnych na końcu świata to wcale nie jest niestety takie oczywiste. Od Kościoła jako wspólnoty oczekuję przede wszystkim radości, bo uważam, że jako dzieci Boże nie powinniśmy być ponurzy, bo dlaczego?
Oczekuję zainteresowania drugim człowiekiem, żeby ta wspólnota była silna i stawiała na pierwszym miejscu Pana Boga, a nie jakiegoś fajnego księdza” – Zuzanna, 21 lat. W tej wypowiedzi pojawia się rozumienie Kościoła jako instytucji, a z drugiej strony jako żywej wspólnoty. Mimo że w gruncie rzeczy mówimy o tym samym, oczekiwania są inne względem struktury, a inne względem żywego organizmu, który ją tworzy.
„Czego ja mogę oczekiwać od Kościoła?
Dobrego przykładu duchownych i ich zaangażowania w życie młodych.
Wiarygodności i prawdy. Szacunku do wykonywanych obowiązków i odprawiania sakramentów z należytą czcią.
Poza tym kapłan nie jest jakimś królem, który wskazuje palcem, co ma być zrobione, ale sam powinien dać przykład, wziąć czasem młotek czy pędzel do ręki i pracować z ludźmi” – Paweł, 21 lat.
„Oczekuję przede wszystkim dbania o jedność, idąc z duchem zasady: wymagając od innych, wymagaj też od siebie. Dla nas, młodych ludzi będących Kościołem, priorytetem powinno być dbanie o wspólnotę, by razem, przeżywając tajemnicę Chrystusową, potrafić wzajemnie się wspierać; zarówno w ewangelicznej misji we współczesnym świecie, jak i w osobistym poszukiwaniu Jezusa w swoim życiu” – Maks, 20 lat.
Młodzi wysyłają SOS
Pytanie o oczekiwania młodych względem Kościoła powraca, co wskazuje na ogromną troskę ludzi, którzy je zadają. Jak bumerang przewijają się stale te same pragnienia: jedności, prawdy, kształtowania charakteru i moralności, wychowywania mężczyzn i kobiet do ról, które mają pełnić w przyszłości, pomocy w odnajdywaniu powołania, jedności, dobra i radości.
To w tym miejscu młodzi poszukują akceptacji. Pragną także wychodzić poza budynek, aby móc nadal się spotykać, rozwijać relacje. Kościół często wydaje się zmęczony, gdy tego brak.
Podczas tegorocznych Wrocławskich Dni Duszpasterskich ks. Dariusz Kowalczyk, który na co dzień spotyka się z młodzieżą w Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, mówił: „Młodzi nas testują, przyglądają się nam. Chcą widzieć w nas swoich przewodników”. Te słowa były skierowane głównie do duszpasterzy i katechetów, ale niech będą dla nas wszystkich zachętą do wzajemnego dawania świadectwa o Kościele.
Jak widać, młodzi sygnalizują, dają wskazówki, czasem nawet wysyłają SOS. Oby ich przekazy nie pozostały nieme lub nieodszyfrowane.