Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

NIEDZIELA, ACH NIEDZIELA!

– No, wreszcie niedziela! – Fryderyk przeciągnął się z zadowoleniem.
– Nic nie będę robił.
– Jak to? – zdziwił się Gienek. – Przecież niedziela to nie leniuchowanie!
– Oj tam, oj tam. Niedziela jest, to się nic nie robi. Nawet Pan Bóg, jak stworzył świat, to siódmego dnia odpoczywał, bo się zmęczył. Sam mówiłeś!
– Freddy nie dawał za wygraną.
– Co ci do głowy strzeliło? Przecież w przykazaniu „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” nie chodzi o to, by nic nie robić, tylko żeby świętować i dziękować Panu Bogu za to, że nas stworzył i odkupił z naszych grzechów.
– No właśnie. Dlatego nie wstanę i tak będę leżał. Świętując – Freddy nadal się przekomarzał.
– A jak ludzie będą chcieli przyjść i świętować w kościele razem z innymi, to co? Każesz im stać na deszczu, bo nie otworzysz drzwi do kościoła? Przecież właśnie w niedzielę idziemy na Mszę Świętą, by świętować tę wielką rzecz, jaką jest…
– Tak, wiem… śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa – przerwał mu Fryderyk. – Mówiłeś mi o tym z milion razy. Ale przecież…
– Nie ma przecież – wtrącił się ksiądz Piotr. – Podrywaj ogon i biegiem.
Sam wszystkiego nie zrobię, potrzebuję pomocy. Trzeba kościół otworzyć, do Mszy Świętej wszystko przygotować. Ty sobie możesz teoretyczne rozważania prowadzić po Mszy. Teraz marsz!
– Ech, co dorośli… – jęknął Freddy.
– Nie masz siły argumentu, to używasz argumentu siły! Bla, bla, bla! – warknął przez drzwi.
– Pogadamy potem! – odkrzyknął ksiądz. Nie miał czasu na zbędne dyskusje.
Niedziela to przecież dzień najbardziej pracowity dla księdza. – Ale będę musiał mu to wszystko wyjaśnić – postanowił w duchu.
***
Przy obiedzie panowała jednak dość napięta atmosfera. Nikt nie chciał pierwszy się odezwać. Wreszcie Szop zaczął: – Przepraszam, że napyskowałem…
– A proszę bardzo. Przebaczone – powiedział łagodnie ksiądz Piotr.
– A co cię przekonało? – zapytał przyjaciela Gienek.
– Pan Jezus mi dzisiaj wytłumaczył – odrzekł Fryderyk.

– Pan Jeuzs? – zdziwił się pluszowy mnich.
– No, w Ewangelii dzisiaj. Bo mówił o tym, że szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. I zrozumiałem, że czasem są rzeczy, które po prostu trzeba zrobić i nie ma to nic wspólnego z łamaniem świętowania i odpoczywania – zaczął tłumaczyć Szop Pracz.
– No właśnie. Bo pomyśl: rozlało ci się mleko przy śniadaniu. To będziesz czekał do poniedziałku, żeby wytrzeć? – podał przykład Gienek.
– Oczywiście, że nie. To jasne. Ale już na przykład bieganie z odkurzaczem? – zapytał Freddy.
– Myślę, że najłatwiej jest to wytłumaczyć tak: jak miałeś odkurzać w sobotę, a specjalnie zostawiłeś na niedzielę, bo ci się nie chciało, to źle. A jak coś się nagle stało, to przecież w porządku jest to zrobić w niedzielę. Co nie? – kontynuował zakonnik.
– Słuszna uwaga. Przykazanie kościelne mówi, żeby nie robić tak zwanych prac niekoniecznych – podsumował ksiądz Piotr. – Przykład Gienka jest jak najbardziej słuszny. Sprzątanie, naprawianie, zakupy, odrabianie lekcji i tak dalej, to są ważne rzeczy, ale lepiej je zrobić wtedy, kiedy jest na to właściwy czas. Bo nie są to rzeczy, które musisz zrobić w niedzielę, prawda?
– Ale już na przykład obiad ugotować jest OK, prawda? – zapytał nieśmiało Freddy.
– Na przykład. Albo na przykład są tacy ludzie, którzy muszą pracować i w niedzielę. Jak na przykład strażacy, lekarze, policja. I to jest bardziej jak służba. Ale dużo ważniejsze niż wyliczanie szczegółowo, co wolno, a czego nie, jest spotkanie z Panem Jezusem. I na to przede wszystkim mamy mieć czas w niedzielę – podsumował Gienek.
– A jak masz Pana Jezusa w sercu, to On ci będzie pomagał wybrać: co wypada dziś zrobić, a co może poczekać do poniedziałku, bo nie jest pracą konieczną.
– Rozumiem – zadumał się Freddy.
– A jak włączę tego robota, co sam odkurza, to kto ma grzecha, ja czy on?
– Och, nieee – jęknął Gienek załamany.
– Dość! Naczynia po obiedzie trzeba pozmywać. Pomimo niedzieli – zakończył debatę ksiądz Piotr.

KS. PIOTR NARKIEWICZ