„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Źródło dobra

„Współczuję ci, że potrzebujesz Boga, aby być dobrym”.
Nie ma co współczuć, bo to normalna sprawa.
Każdy potrzebuje Boga, także Ty. Bo choć można być
dobrym, gdy się w Niego nie wierzy, to nie byłoby dobra
i nie można byłoby dobrym być, gdyby On nie istniał.

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

„Opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane” (Jer 2, 13),
a właściwie psujące się instalacje hydrauliczne. Czy nie lepiej pić ze źródła?

EDWARD BARBOZA/UNSPLASH.COM

Czy trzeba być przyjacielem pana Karla Benza (184–1929), wynalazcy pierwszego „automobilu”, aby dziś jeździć samochodem? Nie, ale gdyby pan Benz nie istniał, jazda samochodem nie byłaby możliwa. Analogicznie (w pewnej części podobnie) jest z naszym pytaniem o Boga i możliwość dobra i bycia dobrym: nie trzeba być od razu przyjacielem Boga, aby czynić dobro, ale gdyby Bóg nie istniał, na świecie nie pojawiłby się również Jego „wynalazek”, jakim jest Dobro.
Będąc zaś Jego przyjacielem, człowiek czyni dobro o wiele bardziej naturalne.
Wiara w Boga a istnienie Boga
Zauważmy najpierw różnicę miedzy ludzką wiarą w Boga a tym, że Bóg jest. To dwie osobne sprawy. Bóg istnieje i działa, Jego dzieła trwają, nawet jeśli ktoś w Niego nie wierzy. Dlatego są „świeccy święci”, niewierzący w Boga, którzy czynią dobro, twierdząc przy tym niestety, że wiara w bycie dobrym tylko by im przeszkadzała (czego literacką ilustracją jest doktor Rieux z powieści Alberta Camusa pt. Dżuma, o którym miliony uczniów i uczennic piszą wypracowania na temat bycia „świętym” bez Boga). Jednak nawet niewierzący nie mogliby czynić dobra, gdyby wcześniej nie „wynalazł” go Bóg.
Wynalazca a Odkrywca
Bóg jest Twórcą dobra, człowiek zaś Odkrywcą i/lub Obdarowanym. To dzięki Bogu dobro jest obiektywne, niezmienne: zabicie człowieka, kradzież czy kłamstwo zawsze jest złem. Dzięki jednemu i jedynemu Bogu dobro jest uniwersalne; dlatego też etyka chrześcijan nie jest „wyznaniowa”, lecz uniwersalna.
Każde dobro umiemy uzasadnić w sposób dostępny intelektowi osób niewierzących (por. Rz 1, 18-20), bez bezpośredniego odwołania się do Boga, a przez odwołanie do rozumu i naturalnej godności człowieka – by uznać godność życia nienarodzonych, nie potrzeba być katolikiem.
A co, jeśli Boga by nie było (dziwne pytanie, bo przecież wówczas niczego by nie było…)? Rola Wynalazcy Dobra spadłaby wtedy na człowieka, który ustalałby, co jest dobre i złe.

Skończyłoby się to dla nas fatalnie i tak często kończy. Może więc taki bez-bożny człowiek mógłby odszukać jakieś obiektywne prawo w świecie natury?
To także nie rozwiązuje problemu, co wymownie podkreślił kardynał Joseph Ratzinger w dyskusji z filozofem Jürgenem Habermasem (2004): jeśli naturę (kosmos, przyrodę, człowieczeństwo) oderwiemy od boskiego Logosu Stwórcy, to staje się ona niema, nie powie nic, staje się tylko milczącym efektem przypadkowej ewolucji, gdzie nie ma dobra ani zła. W takiej sytuacji, mówił Ratzinger, człowiek nie może dobra odnaleźć, musi więc je wynaleźć. Czyli znowu wracamy do starego problemu, który jasno określił Fiodor Dostojewski (1821–1881): „Jeżeli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone”.
„Beze Mnie nic nie możecie”
Potrzebujemy więc Boga, aby dobro w ogóle istniało, by w ogóle było możliwe. Ale potrzebujemy Go także po to, aby wcielić je w swoje życie, aby istniało ono w nas, a nie tylko „obok nas”. Mówiąc dokładniej, każdy, nawet niewierzący, potrzebuje Jego wspierającej Obecności – Łaski.
To normalna sprawa, współczucie jest więc nie na miejscu (tak jak nie współczuje się komuś, kto potrzebuje powietrza, aby oddychać). Chrześcijanin to realista, nie daje się zwieść marksistowskim ideologiom, które wierzą w ciągły postęp ludzkości i mają nadzieję na raj na ziemi. Jest tak, ponieważ chrześcijanin pamięta o tzw. grzechu pierworodnym, czyli niezależnej od swych wyborów słabości, która sprawia, że choć chce czynić dobro, to często czyni zło (Rz 7, 15-19).
Ze źródła czy z koryta rzeki
Odrzucanie Boga i czynienie dobra to szczególna postawa. Jak ominięcie czystego źródła, by potem, w dole rzeki, albo nawet poprzez przeróżne hydrauliczne instalacje, czerpać tę samą wodę, z tego samego źródła płynącą. Uznanie Boga nie popsuje dobra ani nie odbierze człowiekowi wolności i rozumu. Wręcz przeciwnie, sprawi, że będzie go więcej.

Nie warto: dać się nabrać
Nietzschemu, że dobroć to słabość.