KOŚCIÓŁ MŁODYCH

W trosce o młode pokolenie

Mam kolegę agnostyka. Bardziej negatywnie niż sceptycznie nastawionego
do Kościoła. Niedawno stwierdził, że „Kościół wcześniej nie troszczył się
o młodych. 
Dopiero niedawno zauważył to zaniedbanie i próbuje je naprawić”.

HUBERT SZCZYPEK

Stypendysta FDNT

Św. Stanisław Kostka (1550–1568), zmarł nie osiągnąwszy 18 lat życia,
beatyfikowany w 1602, a kanonizowany w 1726 roku. Dziś jest patronem
polskiej młodzieży. Na zdjęciu: Portret św. Stanisława Kostki, mozaika
z 1906 roku w bazylice katedralnej w Płocku

KS. WŁODZIMIERZ PIĘTKA/FOTO GOŚĆ

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem.
Chociażby dlatego, że przez Kościół rozumiem wspólnotę ochrzczonych – a więc i tych rzekomo pokrzywdzonych młodych.
Autorowi zarzutu chodziło pewnie o hierarchów Kościoła, księży, zakonników i całą instytucję z siedzibą w Watykanie.
Na potrzeby tego tekstu przyjmijmy taką (ubogą) definicję Kościoła.
Wydawać by się mogło, że Kościół do tej pory nie interesował się młodymi.
Dopiero teraz zwrócił na nich swoją uwagę i próbuje zyskać aprobatę młodego pokolenia. Znalazłoby się kilka argumentów za tą tezą.
Światowe Dni Młodzieży
Po pierwsze, Światowe Dni Młodzieży.
To dość nowa inicjatywa, liczy zaledwie ponad trzydzieści lat.
W porównaniu z blisko dwutysięczną historią Kościoła – to naprawę niewiele.
Zanim doszło do Światowych Dni Młodzieży, w 1984 i 1985 roku odbyły się spotkania młodych z całego świata w Rzymie. Duże zainteresowanie tymi spotkaniami, towarzysząca papieżowi już od pierwszych lat kapłaństwa troska o młodych i ogłoszenie przez ONZ Międzynarodowego Dnia Młodzieży skłoniły Jana Pawła II do ustanowienia Światowego Dnia Młodzieży. Obchodzi się go na przemian – w diecezji lub parafii oraz centralnie, skupiając w jednym miejscu młodych z całego świata. Pomysł spotkał się z dużym zainteresowaniem młodych, jest też kontynuowany przez następców Jana Pawła II, ale jest to stosunkowo młoda idea.
YouCat
Po drugie, YouCat. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa słowo „katechizm” oznaczało zbiór pytań i odpowiedzi zadawanych podczas udzielania chrztu. Z książką zawierającą wykład wiary słowo to zaczęło się kojarzyć od XVI wieku, kiedy to tak rozumiane katechizmy zaczęli wydawać protestanci, a w ramach kontrreformacji również katolicy. Tak powstał przypominający bardziej traktat teologiczny niż współczesny katechizm Catechismus Romanus papieża Piusa V. Chociaż powstawały też inne, skierowane do niewykształconego ludu katechizmy autorstwa m.in. kard. Roberta Bellarmina i kard. Pietra Gasparriego, obowiązywał on aż do powstania obecnego katechizmu. Jaka jest jego historia? Po Soborze Watykańskim II powstał pomysł, aby opracować nowy katechizm.
Pracom nad nowym tekstem przewodniczył ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary – kard. Joseph Ratzinger, a uczestniczyli w nich biskupi z całego świata, nieustannie wysyłając swoje uwagi i poprawki. Katechizm został zatwierdzony przez Jana Pawła II w 1992 roku. Potem wydana została jego syntetyczna wersja – Kompendium KKK.
Jeszcze później hierarchowie Kościoła zauważyli potrzebę dostosowania treści zawartych w KKK do języka i mentalności współczesnych młodych ludzi.
Tak powstał katechizm adresowany do młodych – YouCat, ale doszło do tego dopiero w 2011 roku.
Znalazłyby się też argumenty za tym, że dla Kościoła, a przynajmniej dla części jego przedstawicieli młodzi ludzie nie byli obojętni.
Młodzi na ołtarze
Przykładem docenienia danej osoby przez Kościół niewątpliwie jest wyniesienie jej na ołtarze. Kanonizacja lub beatyfikacja kogoś to dowód na uznanie jego zasług, pochwalenie reprezentowanej przez niego postawy, przyjęcie go za wzór godny naśladowania przez innych członków Kościoła.
W gronie świętych i błogosławionych nie brakuje też młodych, nawet niepełnoletnich osób. José Sánchez del Río zginął podczas prześladowania katolików w Meksyku.
Miał zaledwie 15 lat. Klara Badano zmarła na raka kości w wieku 19 lat. Przed śmiercią dała przykład głębokiej wiary i ufności Bogu. Przyjmując chorobę, mówiła: „Dla Ciebie, Jezu! Jeśli Ty tego chcesz, ja też tego pragnę!”.
Maria Teresa Goretti zginęła, broniąc czystości w wieku 12 lat.

Polska męczennica Karolina Kózkówna była od niej starsza jedynie o cztery lata, gdy oddała życie w obronie dziewictwa. Zmarły na skutek choroby w wieku 24 lat patron młodzieży, Piotr Jerzy Frassati, łączył studia i głębokie życie duchowe. Poza zajęciami na politechnice znajdował czas na różaniec, adorację Najświętszego Sakramentu, lekturę i rozważanie Pisma Świętego. Znalazłoby się o wiele więcej docenionych przez Kościół młodych ludzi, ale warto zwrócić uwagę, że Kościół troszczył się o młodych, jeszcze zanim umarli.
Wychowanie i edukacja
Za przykład niech posłuży Jan Bosko, który pochodził z ubogiej, niepełnej, rolniczej rodziny. Żył w czasach przemian politycznych i gospodarczych we Włoszech. Być może niełatwe dzieciństwo sprawiło, że wkrótce po przyjęciu święceń kapłańskich poświęcił swoje życie młodym. Gromadził wokół siebie zagubionych młodych ludzi.
Uczył ich wiary, zapewniał dostęp do sakramentów świętych, ale dbał też o bardziej przyziemne sprawy. Założył Oratorium, w którym młodzi wspólnie mieszkali, pracowali, przygotowywali się do dorosłego życia i pracy zawodowej.
Aby kontynuować rozpoczęte przez siebie dzieło, ksiądz Bosko założył Towarzystwa Świętego Franciszka Salezego i Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych. Oba zgromadzenia istnieją do dziś, a salezjanie i salezjanki dbają o dobre wejście w dorosłe życie młodych na całym świecie.
Zresztą już wcześniej Kościół dbał o edukację młodych. W średniowieczu powstawały szkoły klasztorne, katedralne i parafialne. To właśnie duchowni, często zakonnicy, zajmowali się edukacją. W kolejnych stuleciach jezuici zajęli się edukacją młodzieży szlacheckiej, a pijarzy dostrzegli potrzebę kształcenia mniej zamożnej młodzieży.
Kościół powstał w dniu Zesłania Ducha Świętego. Jezus przekazał naukę apostołom, oni swoim uczniom, oni swoim i… tak trwa to aż do dnia dzisiejszego.
Myślę, że warto w tym rozważaniu o Kościele sięgnąć do samego źródła, czyli Jezusa, bo to przecież Jego nauczanie kontynuuje Kościół. W dziewiętnastym rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza opisane jest spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem. Komentarz Jana Pawła II do tego fragmentu można znaleźć w pierwszym rozdziale encykliki Veritatis Splendor: „W młodzieńcu, którego imienia Ewangelia Mateusza nie podaje, możemy rozpoznać każdego człowieka, zbliżającego się […] do Chrystusa, […] i stawiającego Mu pytanie moralne” – pisze Papież w siódmym punkcie wspomnianej encykliki.
Tym bardziej myślę, że można owego „każdego człowieka” utożsamić z „każdym młodym człowiekiem”, który szuka sensu w życiu, zadaje pytanie, szuka drogi, którą będzie kroczył do końca życia. Jezus tego młodego człowieka, z jego pytaniami i wątpliwościami, nie odrzuca, ale udziela mu odpowiedzi i pozwala w wolności podjąć decyzję. Podobnej postawy można oczekiwać od Kościoła, który przecież Jezusa naśladuje.
Kościół troszczy się o wszystkich
Według mnie problem leży w złym sformułowaniu pytania. Na pytanie: czy wcześniej Kościół interesował się młodymi lub się o nich troszczył, odpowiedź może być tylko jedna: tak. Ale odpowiedź ta wymaga komentarza.
Dwa tysiące lat to długi okres – podzielony na co najmniej cztery epoki historyczne. Dużo się przez ten czas zmieniło i przekładanie dzisiejszego sposobu myślenia i współczesnych problemów na poprzednie stulecia jest według mnie po prostu nieadekwatne.
Światowe Dni Młodzieży to rzeczywiście dość młoda idea, ale kilkaset lat temu trudno byłoby je zorganizować.
Ludzkość nie dysponowała jeszcze tak zaawansowaną infrastrukturą – nie było samolotów, tanich autobusów lub studenckich promocji na bilety kolejowe. Nie było też mediów, które pozwoliłyby dotrzeć do tak wielu osób i powiadomiłyby je o nadchodzącym wydarzeniu. Z tego powodu niemożliwe też było przeprowadzenie przedsynodalnej ankiety wśród młodych.